Pat Hingle chodził na zajęcia teatralne, by poznać ładne dziewczyny. Aktorstwo okazało się jego pasją
Młody Pat Hingle długo nie miał pomysłu, co mógłby robić w życiu. Po pierwszym semestrze w college'u, w 1941 roku, zrezygnował z nauki i zaciągnął się do marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych. Na uczelnię wrócił dopiero po wojnie i wtedy narodziła się jego miłość do aktorstwa.
– Za każdym razem, kiedy na korytarzu widziałem ładną dziewczynę, okazywało się, że chodzi na zajęcia teatralne, więc postanowiłem również się na nie zapisać. W ciągu trzech lat zagrałem w trzydziestu pięciu sztukach i nagle zrozumiałem, że to jest właśnie to, co chciałbym robić – wspominał.
Stracona szansa
Na początku lat 50. Hingle zaczął występować na Broadwayu; tam zdobywał doświadczenie, odnosił pierwsze sukcesy i wkrótce otrzymał swoją pierwszą nominację do nagrody Tony.
Na ekranie zadebiutował w 1954 roku, malutką rólką w filmie "Na nabrzeżach". Później pojawiał się głównie w serialach, aż wreszcie, po sześciu latach, Richard Brooks zaproponował mu główną rolę w dramacie "Elmer Gantry". Niestety, zaraz potem aktor miał poważny wypadek i trafił do szpitala w bardzo kiepskim stanie; jego rekonwalescencja trwała cały rok. Ponieważ Brooks nie mógł tyle czekać, rola powędrowała do Burta Lancastera – i przyniosła mu Oscara.
Teatr przede wszystkim
Hingle naturalnie żałował straconego angażu, ale zapewniał też, że jego rozpacz nie trwała długo.
– Wiem, że gdybym zagrał w "Elmerze Gantrym", miałbym więcej propozycji filmowych i zdobyłbym rozgłos. Ale wtedy pewnie nie mógłbym zagrać w tylu sztukach teatralnych. Jestem zadowolony, bo moja kariera wygląda dokładnie tak, jak powinna – zapewniał.
Stale podkreślał, że teatr jest jego żywiołem i że właśnie na scenie czuje się najlepiej; jedną z nagród, z której był najbardziej dumny, była statuetka otrzymana za występ w przedstawieniu "Kotka na gorącym blaszanym dachu".
Na drugim planie
Uznanie krytyki zdobył dzięki roli w "Wiosennej bujności traw"; później pojawił się między innymi we "Wstrętnym Amerykaninie", "Powieście go wysoko", "Wyzwaniu", "Nagłym zderzeniu" "Road to Redemption" oraz serialach "Gunsmoke", "Stone" czy "Wojna i pamięć". Zwykle pojawiał się na drugim planie, jednak rzadko kiedy pozostawał niezauważony. Ogromną sympatię widzów przyniosła mu zwłaszcza rola komisarza Gordona w czterech filmach o Batmanie.
O swoim życiu prywatnym mówił niewiele – jego pierwsze małżeństwo, z Alyce Dorsey, z którą miał troje dzieci, przetrwało 25 lat; para rozwiodła się w 1972 roku. 7 lat później Hingle poślubił Julię Wright – i byli ze sobą aż do śmierci aktora, który zmarł 3 stycznia 2009 roku na białaczkę.