Philip Seymour Hoffman porównuje sławę do utraty lewej ręki.
41-letni zdobywca Oscara wciąż nie przyzwyczaił się do bycia rozpoznawanym w miejscach publicznych. Świadomość, że ludzie przyglądają mu się z ciekawością wprawia aktora w zakłopotanie.
- Najpierw nie spodziewasz się, że kiedykolwiek będziesz sławny, ale później kończysz 29 lat i ktoś gapi się na ciebie w restauracji - tłumaczy Hoffman. - Myślisz sobie, że pewnie cię nie lubi albo chce się z tobą bić, a może to ktoś, kogo znasz, ale zapomniałeś jego imienia. A po chwili uświadamiasz sobie, że ta osoba widziała film, w którym grałeś i stąd cię zna. To szokujące. To jak utrata lewej ręki.
Gwiazdor dodaje, że sam niechętnie ogląda filmy, w których występował przed laty.
- Jeśli w telewizji nadają "Zapach kobiety" albo coś w tym stylu, to nie do zniesienia - zdradza Hoffman. - To sprawia, że chce mi się płakać. Więc myślę sobie, "Tak, byłem młody".
Philipa Seymoura Hoffmana będziemy mogli podziwiać w grudniu 2008 roku w komediodramacie "Synecdoche, New York".