"Teściowie poszukiwani". Pierce Brosnan i ciary żenady. Absurdalny hit Netfliksa
Nie jest łatwo to pisać. Pierce Brosnan grający oldboyów ze spluwą w średnio zabawnych komediach w streamingu to zdecydowanie nie jest najlepszy sposób spędzenia emerytury godnej Jamesa Bonda. "Teściowie poszukiwani" niestety to potwierdzają.
11.07.2023 | aktual.: 11.07.2023 17:10
Film "Teściowie poszukiwani" próbuje na siłę łączyć patenty z "Poznaj moich rodziców" z… właściwie każdą produkcją o napadzie na bank, specyficznych relacjach rodzinnych czy nawet przygotowaniach do ślubu.
W efekcie powstał tytuł, jakich wiele do tego stopnia, że moment po seansie całkowicie wyparowuje on z pamięci. Jest tak, jakbyśmy oglądali świąteczną produkcję spod znaku Hallmark, tylko w wersji z bronią palną. Nie tak chcemy spędzać półtorej godziny po dniu ciężkiej pracy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dużo znanych nazwisk
Owen (Adam Devine, którego niegdyś można było jeszcze określić mianem "dobrze zapowiadającego się") jest kierownikiem lokalnego, małomiasteczkowego banku. Od lat nie robi nic innego, tylko codziennie rano przychodzi w to samo miejsce, spotyka tych samych ludzi, robi te same rzeczy.
Akurat przeżywa dość ekscytujący czas związany z przygotowaniami do ślubu z ukochaną Parker (Nina Dobrev), nauczycielką jogi i dobrą duszą. Kiedy ważna data zbliża się wielkimi krokami, nagle okazuje się, że swój przyjazd na uroczystości zapowiedzieli rodzice dziewczyny, których ta nie widziała od lat, a jej przyszły mąż nawet nie poznał.
Od tego momentu zaczyna się komedia pomyłek, bo też główny żart filmu opiera się na tajonej profesji seniorów rodu (Pierce Brosnan i Ellen Barkin jako Billy i Lilly...) i ich porachunkach z szemranymi i bardzo ważnymi szefowymi gangów.
Nie jest tajemnicą, że w tej historii wszystko zostanie postawione na głowie po to, by ostatecznie zmierzać do dość oczywistego finału, w którym wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie. I to nawet nie jest spojler.
Lider oglądalności. Jakim cudem?
"Teściowie poszukiwani" Tylera Spindela są świetni jako tło, ale jako samodzielne dzieło filmowe nie charakteryzuje się niczym szczególnie oryginalnym. Występy poniżej talentu zanotowali i Ellen Barkin, i Pierce Brosnan, bo chociaż widać, że w ich komediowych występach jest znacznie więcej potencjału, niż mają szansę zagrać, w obliczu miałkości pozostałych elementów nie są w stanie wybić się ponad przeciętność.
W tych okolicznościach dziwi fakt, że to jest właśnie ten film, który strącił z pierwszego miejsca najchętniej oglądanych produkcji na Netfliksie udanych "Teściów" Jakuba Michalczuka – a może widzowie sądzili, że "Teściowie poszukiwani" to druga część albo remake polskiego hitu sprzed dwóch lat?
Nie można jednak powiedzieć, że nie było to do przewidzenia. "Teściów poszukiwanych" wyprodukowała bowiem firma Happy Madison Adama Sandlera, znana z kiepskich doborów scenariuszy do realizacji i niekoniecznie dobrej prasy wśród widzów i krytyków. O ile więc sam Sandler aktor regularnie dryfuje w kierunku ambitniejszego repertuaru, jako producent widzom zwykle proponuje niezbyt wysokich lotów komedie, w których częściej niż salwy śmiechu pojawiają się ciarki żenady. Zostaliście ostrzeżeni.
Magdalena Maksimiuk dla Wirtualnej Polski
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" żegnamy Harrisona Forda, znęcając się nad nowym "Indianą Jonesem" i płaczemy po Henrym Cavillu, ostatni raz masakrując "Wiedźmina" z jego udziałem. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.