Pierwsza Polska Dama Hollywood. Yola Czaderska-Hayek: Polskę mam zawsze w sercu!
Ma niepodrabialny styl, którym wyróżniała się już jako nastolatka. Ale to tylko jedna z cech sprawiająca, że czuje się na czerwonym dywanie jak ryba w wodzie. Yola Czaderska-Hayek, najsłynniejsza Polka w Hollywood, powtarza, że zawsze jest sobą. Gdyby nie była sobą, nie byłaby tam gdzie jest dziś.
- Kiedy koleżanki ze szkoły, które wcześniej mi mówiły, że jestem taka hollywoodzka, odwiedziły mnie w Los Angeles, były zadziwione, że mówię, ubieram się i zachowuję tak samo jak dawniej! Jestem zawsze sobą. To się akceptuje lub nie. Take me or leave me! – śmieje się Yola Czaderska-Hayek.
Jako jedyna Polka należy do prestiżowej organizacji Hollywood Foreign Press Association i co roku oddaje swój głos na wybrane filmy startujące w wyścigu po Złote Globy. Przeprowadza wywiady z największymi gwiazdami, od 2015 r. publikuje je na łamach Wirtualnej Polski.
Życie jak filmowy scenariusz
Jak to się stało, że zakochana w kinie Jola z Tarnowa nie tylko spełniła swoje marzenia o życiu w Ameryce, ale też urosła do miana gwiazdy, bez której nie może się obejść żadna branżowa impreza?
- Jako mała dziewczynka po kilkanaście razy chodziłam do kina na amerykańskie filmy. Uczyłam się na pamięć filmowych dialogów, choć nie rozumiałam języka angielskiego! Już jako dziecko miałam też swój własny image, który był inspirowany filmami z lat 40. Do dziś wszystkie ubrania są dla mnie szyte, biżuteria robiona specjalnie dla mnie. W Hollywood ceni się oryginalność - wspominała aktorka.
Ojciec od dziecka karmił ją opowieściami o balach, bankietach, życiu towarzyskim wyższych sfer. To on zaszczepił w niej marzenia o wyrwaniu się z Polski i ucieczce do USA.
Amerykanin szuka żony
Jej marzenie zaczęło się spełniać dopiero po studiach, gdy poznała swojego przyszłego męża, kapitana lotnictwa Edwina Hayka. Amerykanin szukał w Polsce żony, a wiadomość o tym szybko rozniosła się po okolicy, więc do Hayka natychmiast ustawiła się długa kolejka kobiet. Jednak to właśnie z Jolanta wpadła mu w oko. Gdy wrócił do USA, nie zapomniał o niej. Dzwonił i pisał listy. Z pomocą tłumaczki przez trzy miesiące ciągnęła korespondencyjny romans. Wreszcie, w sylwestrową noc, Hayek przyjechał z nieoczekiwaną wizytą i już w progu oświadczył się Jolancie. Bilety na samolot przesłał pocztą, a w podróż za ocean wybrała się sama.
- Ed załatwił mi wizę dla narzeczonej. Konsul gratulował ślubu, a ja upierałam się, że nic nie jest przesądzone i może wrócę. On na mnie spojrzał i powiedział: "Nie, ty na pewno nie wrócisz!”
Kilka miesięcy później para wzięła ślub. Po ceremonii odbył się wielki bankiet, na którym nowożeńcom śpiewał Tom Jones.
Belweder na wzgórzach Hollywood
Zamieszkali w Belvedere - jednej z najpiękniejszych rezydencji w Hollywood, położonej niedaleko słynnych liter układających się w nazwę filmowej stolicy. Niegdyś należała do słynnego amanta, Rudolfa Valentino. Teraz miała stać się nowym domem nowej Jolanty - Yoli Czaderskiej-Hayek.
To właśnie dzięki Belwederowi udało jej się zrobić pierwszy znaczący wywiad, który później opublikował w Polsce magazyn "Przekrój". Bruce Springsteen nagrał u niej teledysk do "I'm on Fire", a w zamian za to zgodził się powiedzieć kilka słów. Kolejne zlecenia zaczęły pojawiać się jak grzyby po deszczu.
Zdjęcie na Jolkę
Yola Czaderska-Hayek przez wiele lat pisała dla "Ekranu", w którym była autorką cyklu "Prosto z Hollywood". Później przystąpiła do Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej (Hollywood Foreign Press Association), dzięki czemu jako jedna z 85 dziennikarzy decyduje o przyznaniu Złotych Globów.
- Dziś mój dzień to praca, praca i jeszcze raz praca. Często wstaję o piątej rano i przygotowuję się do wywiadu lub konferencji prasowej - tłumaczy.
Dzięki członkostwu w Stowarzyszeniu Czaderska ma ciągłą styczność z największymi sławami wielkiego ekranu, stąd w prasie i internecie znaleźć można ogromną ilość wspólnie wykonanych z nimi fotografii. Hayek na każdej z nich wygląda niemal identycznie - ta sama fryzura, ten sam uśmiech, bardzo podobne, stylowe stroje.
Stąd wzięła się właśnie plotka, że taka osoba w Hollywood nie istnieje. Że do zdjęć, w ramach żartu, jej podobizna jest zwyczajnie doklejana przez różne redakcje. Ma ich prawie 10 tysięcy, a wszystkie z dumą porozwieszała we własnym domu. Stały się tak rozpoznawalne, że o fotkach z aktorem w branży mówi się już tylko "zdjęcie na Jolkę".
Kobieta bardzo wpływowa
Czaderska, kiedy tylko może, promuje filmy znad Wisły i to właśnie jej przypisuje się silne lobbowanie w branży "Katynia" i "W ciemności", które przełożyło się na wyróżnienie produkcji Wajdy i Holland nominacjami do Oscara.
Z opowieści wiem, że pomoc pani Czaderskiej-Hayek miała największe znaczenie w latach 70. i 80., kiedy polscy filmowcy przyjeżdżali do Ameryki jak do ziemi obiecanej - mówił magazynowi "Film" nagrodzony Oscarem scenograf Allan Starski. On też po części zawdzięcza statuetkę bankietowi zorganizowanemu w związku z galą, na której triumfy święciła "Lista Schindlera".
Pomagałam polskich artystom, zapraszałam ich do siebie i na plany filmowe. Obecnie raz w roku urządzam popołudniowe przyjęcie wieńczące Festiwal Polskich Filmów w Los Angeles. A dlaczego tak bardzo chcę utrzymać kontakt z Polską? Bo choć na co dzień żyję po amerykańsku, Polskę mam ciągle w sercu! - wyznaje.
Ambasadorka polskiej kultury
- Wszyscy polscy filmowcy korzystają z jej pomocy. Choćby dlatego, że jest tam i że jest osobą, głównie z powodu członkostwa w Stowarzyszeniu Prasy Zagranicznej, dość ustosunkowaną. Poza tym jest bardzo przyjacielska i hołubi polskich twórców - wyznawał dla magazynu Film Feliks Falk.
W 2008 r. dostała medal Gloria Artis przyznany przez ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego. W 2009 r. prezydent Lech Kaczyński odznaczył ją Krzyżem Oficerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej.
W 2010 roku została wyróżniona prestiżową nagrodą Woman of the Year (Kobieta Roku) przez Radę Filmową Południowej Kalifornii. W przeszłości nagrody kalifornijskiej Rady Filmowej otrzymywały m.in. takie gwiazdy jak Joan Crawford, Clark Gable, Humphrey Bogart i Liza Minelli.