Piotr Pręgowski: Mam duszę komika
21.02.2007 16:37
Jak się czujesz w mundurze znienawidzonego przez wszystkich Polaków, oficera SS?
Piotr Pęgowski: Biorąc pod uwagę zadania, jakie przede mną stoją, nie ukrywam, że czuję się świetnie. A mój bohater będzie musiał jak zwykle wytropić, rozszyfrować i pognębić tajemniczego szpiega. Może się okazać, że nie będzie to proste, ale zobaczymy co przyszłość pokaże.
Widziałeś już siebie w lustrze?
Piotr Pęgowski: Jeszcze nie, ale mam nadzieję, że wyglądam wystarczająco śmiesznie. Brudner ma być skończonym idiotą, a widzowie na jego widok powinni wybuchnąć salwą śmiechu. Do pisania scenariusza powstał znakomity zespół i cała ta układanka jest wymyślona precyzyjnie. Podobnie jest z zespołem scenografów. Widzowie sami zresztą przekonają się jakie wielkie osobowości są w tym serialu. Można powiedzieć, że to co robimy jest rozkoszą uczestniczenia w procesie twórczym.
Czy usłyszymy z ekranu słynne zdanie - "Bruner ty świnio!"?
Piotr Pęgowski: Tak! Usłyszymy je w różnych konfiguracjach, zabawnych złożeniach i kalamburach słownych. Ale tajemnic scenariusza nie mogę zdradzić, bo wszystko jest okryte tajemnicą wojskową. Obowiązuje mnie tajemnica.
Sądzisz, że będzie to twoja życiowa rola?
Piotr Pęgowski: To niesamowite, ale ja ciągle dostaję rolę, o których myślę, że są tymi ostatnimi i tymi najważniejszymi (śmiech). Ale tak naprawdę aktor chyba nie czeka na taką rolę, bo nie jest w stanie sobie jej wyobrazić.
Będzie śmiesznie na ekranie?
Piotr Pęgowski: Na pewno bardzo śmiesznie, a ja jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że znam się świetnie na opowiadaniu dowcipów. Dlatego po przeczytaniu scenariusza mogę śmiało powiedzieć - na pewno będzie śmiesznie. Komedia jest moją ukochaną dziedziną sztuki, bo dzięki niej można dać ludziom szczęście.
Lubisz się wygłupiać przed kamerą?
Piotr Pęgowski: Nie lubię się wygłupiać, ale lubię grać komediowe role i powodować, żeby ludzie się śmiali i byli szczęśliwi. Praca komika… nie polega na tym, żeby robić z siebie osła i idiotę, choć może czasami sprawia to takie wrażenie na ekranie (śmiech).
Mówiłeś kiedyś, że w szkole miałeś problemy z powodu swoich nieustających wygłupów na lekcjach?
Piotr Pęgowski: Rzeczywiście, kiedyś nauczycielki wyrzucały mnie za karę z klasy, a teraz za to samo nieźle mi płacą i oklaskują (śmiech). Mam duszę komika, lubię bawić ludzi i bardziej sobie cenię komedię niż dramat. Otacza nas tyle smutku, że dobrego śmiechu nigdy nie za wiele. Radość, w jak największych dawkach, przepisuję i polecam wszystkim. A jeśli mam swój udział w radości innych, to spełniam się jako artysta. Gdyby ludzkość była tak szczęśliwa jak ja, nie były już potrzebny raj.
Twoje otoczenie nie ma czasami dosyć twoich wygłupów?
Piotr Pęgowski: Głównie moja żona (śmiech). Mogę jej tylko współczuć i gratulować, że ciągle ze mną wytrzymuje. Ale jestem czujny na reakcje otoczenia i jak widzę, że już przegrzewam atmosferę, to pasuję. Są sytuacje w życiu, w których nie można robić sobie jaj i żartować, wtedy się powstrzymuję. Staram się tak zachowywać, żeby otoczenie nie miało mnie dosyć. Potrafię być poważny, choć ciągle przychodzą mi do głowy różne skojarzenia i żarty.
Gdybyś nie został aktorem, to co byś robił?
Piotr Pęgowski: Nie wiem, ale pewnie znalazłbym dla siebie jakąś niszę. W szkole podstawowej chciałem zostać płetwonurkiem albo marynarzem. Ale potem już wiedziałem, że muszę zdawać do szkoły teatralnej, bo to była jedyna uczelnia, na którą mogłem się dostać (śmiech). Nie za bardzo przykładałem się do nauki, bo wolałem żartować za wszystkich naokoło, a do szkoły aktorskiej nie było egzaminów wstępnych z matematyki, chemii ani z fizyki (śmiech).
Wielu widzów pamięta cię z kultowego "Misia" Stanisław Barei. Miałeś wtedy świadomość, że grasz w kultowym filmie?
Piotr Pęgowski: Ależ skąd, byłem wtedy młodziakiem i nie miałem świadomości w czym biorę udział! Ale cieszę się, że miałem w tym sukcesie swój mały udział. Scenariusz napisał Stanisław Tym, ale był wrażliwy na moje pomysły i często modyfikował niektóre dialogi.
Powróćmy jeszcze do twojej najnowszej produkcji, serialu "Halo Hans!". Lubisz komedie wojenne?
Piotr Pęgowski: Lubię komedie z każdego gatunku. A komedie wojenne… dają szansę na to, aby ośmieszyć jakieś znienawidzone symbole.
Można obśmiać wojnę?
Piotr Pęgowski: Można, bo tam też zdarzają się dziwne sytuacje, a różni ludzie uwikłani są w kretyńskie sytuacje. Ktoś groźny może nagle okazać się błaznem, wtedy warto się z tego pośmiać.
Ale to bardzo specyficzny gatunek. Sądzisz, że Polacy będą się śmiać z wojny?
Piotr Pęgowski: Absolutnie tak, będą się śmiać! O tym się już dziś nie pamięta, ale przecież cały ruch oporu miał w sobie dużo humoru. Ludzie przez całą wojnę opowiadali anegdoty i różne śmieszne historie wymyślane na temat okupanta i hitlerowskich oprawców. Humor świetnie funkcjonował w społeczeństwie, bo nic tak nie sprawia przyjemności, jak ośmieszanie swojego oprawcy.
Wierzysz w sukces tego serialu?
Piotr Pęgowski: Oczywiście. Wierzę, że idziemy po złoty medal. A ja należę do tych zawodników, którzy jak startują, to zawsze wierzą w zwycięstwo. Jeśli dobiegnę do mety ostatni, to trudno, ale zawsze startuję po złoto.
Czeka cię teraz mnóstwo roboty...
Piotr Pęgowski: Tak, na dodatek od marca ruszamy z nowymi odcinkami serialu "Rancho" oraz nową serią "Pitbulla". W tym ostatnim będę miał okazję wcielać się w rolę detektywa Rutkowskiego.
Rozmawiał: Mirosław Mikulski/AKPA