Pippi Langstrumpf: Tami Erin aresztowana. Aktorka z ciężkimi zarzutami
15.12.2013 | aktual.: 22.03.2017 17:46
Tami Erin, widzom lepiej znana jako jedna z odtwórczyń Pippi Langstrumpf, ponownie dała o sobie znać. 39-letnia skandalistka, która rozpaczliwie stara się powrócić do show-biznesu, została znowu aresztowana. Jak podaje TMZ, tym razem zarzuty są ciężkie, a aktorka stanie przed sądem.
Tami Erin, widzom lepiej znana jako jedna z odtwórczyń Pippi Langstrumpf, ponownie dała o sobie znać. 39-letnia skandalistka, która rozpaczliwie stara się powrócić do show-biznesu, została znowu aresztowana. Jak podaje TMZ, tym razem zarzuty są ciężkie, a aktorka stanie przed sądem.
W kwietniu Erin, która w 1988 roku podbiła serca młodej widowni, została aresztowana za pobicie chłopaka. Jej zdaniem mężczyzna potajemnie ją filmował. Kilka miesięcy później okazało się, że efektem tego nagrania jest… świetnie sprzedająca się sekstaśma.
Jednak tym razem sprawa jest o wiele poważniejsza. Przez zupełny brak wyobraźni upadłej gwiazdy jedna osoba odniosła obrażenia i została przewieziona do szpitala…
Spowodowała wypadek i uciekła z miejsca zdarzenia
Jak poinformował amerykański serwis TMZ, który jako pierwszy dotarł do raportu kalifornijskiej policji, Tami Erin została aresztowana w sobotę późnym wieczorem.
39-latka, która podróżowała na terenie Los Angeles, uderzyła trzy inne samochody i zbiegła z miejsca wypadku.
Na razie wiadomo, że przynajmniej jedna osoba została ranna i wymagała natychmiastowej hospitalizacji.
100 tys. dolarów kaucji
Kiedy policja dogoniła i schwytała aktorkę, okazało się, że Erin była pijana. Informator TMZ twierdzi, że 39-latka zachowywała się agresywnie i nie potrafiła nad sobą zapanować.
Aktorce postawiono zarzuty prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu, spowodowania wypadku i ucieczki z miejsca zdarzenia.
Tami Erin została aresztowana, a sąd wyznaczył kaucję w wysokości 100 tys. dolarów. Na razie nie wiadomo, kiedy aktorka stanie przed sądem.
Przypomnijmy, że jest to kolejny skandal z udziałem przebrzmiałej gwiazdy w ciągu zaledwie kilku ostatnich miesięcy...
''Ostre porno''
Informację o sekstaśmie eksgwiazdy jako pierwszy zamieścił w sierpniu na swojej stronie amerykański serwis plotkarski TMZ.
Słynący ze złośliwości redaktorzy serwisu przyznali, że widzieli urywki materiału wideo, których ich zdaniem nie da się określić inaczej niż "ostre porno".
Jednak mało kto wtedy uwierzył w istnienie materiału. Pojawiły się nawet opinie, że jest on niczym innym jak kaczką dziennikarską.
Cały czas kłamała?
Zaledwie godzinę po opublikowaniu tych rewelacji Tami Erin zajęła stanowisko. Zdaniem aktorki sekstaśma została zarejestrowana przez jej byłego chłopaka, którego aktorka bez ogródek nazwała ”największą kupą łajna na tej planecie”.
Tami kategorycznie zapewniła, że podane informacje, wedle których nieszczęsne wideo ma niedługo pojawić się w sprzedaży, są całkowicie wyssane z palca. 39-latka przypomniała także, że jakakolwiek publikacja materiału musi być poprzedzona jej zgodą, której ona oczywiście nigdy nie udzieli.
Okazuje się, że już wtedy aktorka najprawdopodobniej podpisała kontrakt z dystrybutorem nagrania...
Pippi nie pozostawia złudzeń
W sieci najpierw pojawiły się zdjęcia promujące sekstaśmę, na których 39-latka nie pozostawia złudzeń co do zawartości filmu.
Ubrana w seksowną bieliznę aktorka pręży się na łóżku, rozbiera, pokazuje nagi biust i pupę. Mimo że Erin wystąpiła w „Nowych przygodach Pippi Langstrumpf” mając zaledwie 14 lat,* w Stanach nadal jest znana i lubiana.*
Dlatego nikogo nie powinno dziwić, że wulgarne fotografie zelektryzowały tych wszystkich, którzy wychowali się na filmie z jej udziałem.
Tak nisko się ceni?
Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że za swoją „rolę” Erin zainkasowała zaledwie 10 tys. dolarów.
Świadczyć może to o ogromnej desperacji aktorki lub, jak sugerują zażenowane amerykańskie media, totalnym braku szacunku do siebie i swoich bliskich.
To jednak nie jedyna kontrowersja związana z nadchodzącą premierą. Otóż w sieci* sekstaśma reklamowana była wizerunkiem… 14-letniej Tami*.
Tej samej rudej, piegowatej dziewczynki, jaką widzowie pamiętają z ekranizacji powieści Astrid Lindgren.
Ogromne zainteresowanie
Jak informowało TMZ, studio Columbia Pictures, które ma prawa do filmu z 1988 roku, zareagowało natychmiast.
Właściciele stron internetowych, za pośrednictwem których miała ruszyć sprzedaż filmu, dostali email z ostrzeżeniem, z którego wynikało, że jeśli nie usuną zdjęć młodej Erin, czeka ich pozew o gigantyczne odszkodowanie. Warto dodać, że zainteresowanie produkcją nadal jest olbrzymie.
Serwis podał również, że strony, gdzie opublikowano zdjęcia i klipy z udziałem dorosłej Tami, jeszcze przed premierą przeżywały prawdziwe oblężenie. Oczywiście największy ruch pochodził ze… Szwecji. (gk/mf)