200 mln widzów w kinach. Niewiarygodny wynik kasowy
W ostatnich dniach premiera produkcji "Nie czas umierać" pochłonęła niemal całą uwagę mediów zajmujących się tematyką filmową. Tymczasem za Wielkim Murem z okazji kolejnej rocznicy proklamowania Chińskiej Republiki Ludowej i setnej rocznicy założenia Komunistycznej Partii Chin pojawił się wojenny dramat, który stanie się zapewne przebojem wszech czasów.
"The Battle At Lake Changjin" ("Bitwa nad jeziorem Changjin") jest oczywiście filmem stricte propagandowym. Zapewne pod względem technicznym wykonanym perfekcyjnie, zrealizowanym z ogromnym rozmachem, kręconym głównie w plenerach z udziałem wielu statystów. To najdroższy film w historii chińskiej kinematografii. Jego budżet sięgnął 200 mln dol. Jeden z krytyków napisał: "technika z XXI wieku, a rozmach produkcji niczym w złotych latach Hollywood". Nie zmienia to jednak faktu, że wojenny dramat jest filmem propagandowym, który ma wypełnić swoją misję w strategicznych obszarach życia obywatela Chin.
Komunistyczne władze Państwa Środka konsekwentnie, od lat, piszą historię swojego kraju, jak to się zwykło mówić, na nowo. W ostatnim czasie dostały jednak wspaniałe narzędzie, dzięki któremu docierają do umysłu i wyobraźni ogromnej rzeszy Chińczyków. Są oczywiście szkoły, telewizja. W szkole informacja podawana jest jednak w mało atrakcyjnej formie, nie pobudza wyobraźni. W telewizji programy i filmy ogląda się na ogół bez większej uwagi. Umysł albo odpoczywa, albo jest zajęty innymi sprawami. A kinowa produkcja obejrzana na dużym ekranie potrafi porwać i może dotrzeć do ogromnej liczby obywateli. Szacuje się, że "The Battle At Lake Changjin" zgromadzi w chińskich kinach blisko 200 mln osób.
Wojenny dramat przenosi widzów do czasów wojny koreańskiej. Bitwa nad zbiornikiem Chosin, zwanym także Changjin, miała miejsce na początku konfliktu i była częścią drugiej chińskiej ofensywy, która rozpoczęła się pod koniec 1950 r. Jej celem było wyparcie wojsk ONZ z północnej części Korei. Kampania skierowana była głównie przeciwko 1. Dywizji Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych, która wylądowała na północnym-wschodzie Korei i przemieściła się w głąb lądu, w pobliże zbiornika Chosin.
Jak łatwo się domyślić, Chiny przedstawiają swoje zaangażowanie w ten zbrojny konflikt jako akt samoobrony i wsparcia dla północnokoreańskiego przywódcy Kim Il-sunga. W Państwie Środka wojna koreańska nazywana jest wojną "przeciw agresji USA i w imię pomocy Korei".
Nakręcić dobry film propagandy to jednak dopiero połowa sukcesu. Teraz trzeba zrobić wszystko, aby obejrzało go jak najwięcej osób. W tym obszarze chińskie władze są niezwykle skuteczne. Na szczeblu centralnym podjęto więc decyzję, która na okres 6 tygodni zamykała drogę do chińskich kin wszystkim hollywoodzkim produkcjom. "The Battle At Lake Changjin", a także inne rodzime filmy, które miały premierę w okresie rocznicy proklamowania Chińskiej Republiki Ludowej, nie mogą mieć żadnej konkurencji z zewnątrz. Pierwszym amerykańskim filmem, który po przerwie pojawi się za Wielkim Murem będzie więc "Venom 2: Carnage", którego chińska premiera zaplanowana została na 22 października. Natomiast najnowszy film o agencie 007 "Nie czas umierać" będzie tam wyświetlany dopiero od 29 października.
A wszystko to po to, aby propagandowa produkcja mogła stać się w Chinach przebojem wszech czasów. I ku temu celowi "The Battle At Lake Changjin" zmierza prostą drogą. Wojenny dramat jest oczywiście wyświetlany we wszystkich chińskich kinach, co podczas premierowego weekendu przełożyło się na rekordową liczbę pokazów. Każdego dnia film miał zapewnione 157 tys. seansów. Efekt mógł być tylko jeden. Na starcie 234 mln dol. wpływów. Dla porównania, w tym samym czasie w 54 krajach "Nie czas umierać" zgarnął 119 mln dol. i wszyscy analitycy rynku kinowego byli zachwyceni tym wynikiem.
A "The Battle At Lake Changjin" dopiero się rozkręcał. Z okazji państwowego święta większość Chińczyków miała aż 7 dni wolnych od pracy. Każdego dnia wojenna produkcja dorzucała więc do puli dziesiątki milionów dolarów. Podczas drugiego weekendu spadek popularności filmu w kinach był "na spodziewanym poziomie", co pozwoliło mu zgarnąć ponad 100 mln dol. Tym sposobem na koncie "The Battle At Lake Changjin" są już 633 mln dol. Do najlepszego wyniku w historii osiągniętego w chińskich kinach brakuje niespełna 250 mln dol. Chińskie społeczeństwo na pewno pomoże i spełni wolę przywódców narodu.
Największe przeboje wszech czasów w chińskich kinach
W pierwszej siódemce znajduje się tylko jedna hollywoodzka, zagraniczna produkcja. W czołowej dwudziestce są tylko trzy takie tytuły.
1. "Wolf Warrior 2" (2017) – 874 mln dol. (budżet 30 mln dol.).
2. "Hi, Mom" (2021) – 842 mln dol. (budżet 59 mln dol.).
3. "Ne Zha" (2019) – 742,5 mln dol. (budżet 20 mln dol.).
4. "Wędrująca Ziemia" (2019) – 699 mln dol. (budżet – 50 mln dol.).
5. "Detective Chinatown" (2021) – 686 mln dol. (budżet – 117 mln dol.).
6. "The Battle At Lake Changjin" (2021) – 633 mln dol. (budżet – 200 mln).
7. "Avengers: Koniec gry" (2019) – 629 mln dol. (budżet – 350 mln dol.).
Tymczasem najnowszy James Bond, choć na świecie sprzedaje się bardzo dobrze, przy chińskiej produkcji wydaje się, że jedynie "ciuła" kasę. Podczas minionego weekendu "Nie czas umierać" miał premierę m.in. w Stanach Zjednoczonych, a jego globalne wpływy wynoszą raptem 313 mln dol.