Polański: 'Wszyscy chcą pie***ć młode dziewczyny!'
Sprawa Polańskiego znowu znalazła się na pierwszych stronach gazet. Wszystko z powodu niefortunnego wywiadu, udzielonego 30 lat temu amerykańskiemu pisarzowi, Martinowi Amisowi.
29.10.2009 14:50
Pierwsza odsłona podwójnej moralności
Do spotkania Polańskiego z Amisem doszło rok po spektakularnej ucieczce reżysera ze Stanów Zjednoczonych. Twórca „Pianisty” oskarżył wtedy opinię publiczną o hipokryzję:
– Jeśli zabiłbym kogoś, media nie miałyby takiej obsesji na moim punkcie. Co innego, gdy chodzi o pienie młodych dziewczyn… Sędziowie chcą pieć młode dziewczyny. Ława przysięgłych też. Wszyscy chcą pieć młode dziewczyny! – gorzko śmiał się wówczas Polański.*
Nie można ukryć, że wynurzenia reżysera były bardzo, a wręcz – zdecydowanie zbyt szczere. Oszołomiony bezkarnością Polański zapomniał chyba, że nikt nie lubi, kiedy mu się wytyka jego błędy; a już z pewnością opinia publiczna. Nie uświadomił też sobie, że wszystko, co zrobi i powie, może być kiedyś wykorzystane przeciwko niemu…
Podwójnej moralności odsłona druga
Podobnie jak ten wywiad, nie zostaną mu również zapomniane słowa, które padły w rozmowie z Diane Sawyer, nagranej tuż po aresztowaniu reżysera w 1977 roku. Polański równie swobodnie wyznał wtedy:
- To się po prostu przydarzyło. W tamtym czasie trudno było mi przekonać samego siebie, że to było niewłaściwe. Myślałem, że w końcu nikomu nie dzieje się krzywda.
Wypowiedziane z uśmiechem słowa zaszokowały opinię publiczną. Tak samo jak i fakt, że praktycznie w tym samym czasie reżyser rozpoczął gorący romans z aktorką Nastassją Kinski, która miała wówczas zaledwie 15 lat.
Skandal budzący tak wiele kontrowersji...
...w naturalny sposób sam się nakręca. Ciągle wypływają „nowe – stare” fakty dotyczące tej żenującej sprawy sprzed ponad 30 lat.
Podsycanie publicznego linczu
Bez względu na to, czy Polański jest winny gwałtu czy nie, komuś bardzo zależy, żeby o aferze wciąż było głośno. Czy jest jednak sens ciągle na nowo rozdmuchiwać sprawę, w której nie da się już chyba powiedzieć nic nowego? Czy nawet chcąc jeszcze bardziej ukarać Polańskiego za jego aroganckie wypowiedzi i zachowania, będziemy w stanie jeszcze bardziej go upokorzyć?
Ostatnio sama Samantha Geimer prosiła o umorzenie sprawy reżysera. Przynała, że dawno już mu wybaczyła i nie widzi sensu, dla którego miałby on się znaleźć w więzieniu.
Czy w kontekście pełnych litości słów samej ofiary ciągle odgrzewany, publiczny lincz nie przypomina smutnej gonitwy za tanią sensacją?