Tego się nie da oglądać. "Obejrzeli za dużo filmów dla dorosłych"
Gdy w mediach pojawił się zwiastun nowej polskiej produkcji pt. "Wieczór kawalerski", zaczęto się zastanawiać, czy to przypadkiem nie będzie kolejny film na żenującym poziomie (nie)słynnego "Kac Wawa". Zdaniem krytyków, przeczucia ich nie myliły. Niewielu widzów było chętnych przekonać się o tym osobiście.
"Kac Wawa" zdobył siedem Węży, antynagród przyznawanym najgorszym polskim filmom. Komedia "zwyciężyła" w głównej kategorii oraz m.in. w kategoriach najgorszy aktor (Borys Szyc), reżyseria (Łukasz Karwowski), scenariusz czy komedia, która nie śmieszy. W produkcji z 2011 roku nie zabrakło też gorących, erotycznych momentów. Nagrodę za najbardziej żenującą sceną otrzymał Mariusz Pujszo – za "kopulacje z poduszką".
Dość trudno w to może uwierzyć, ale "Wieczór kawalerski" został zrealizowany na zasadzie "kopiuj-wklej z paździerza wszech czasów polskiego kina". "Na plakacie promującym komedię kryminalną Szymona Gonery widnieje prowokacyjne pytanie ‘Kto dotrwa do rana?’. Spieszę z odpowiedzią: na pewno nie widz. Zważywszy na to, że dotrwanie do napisów końcowych jest nie lada wyzwaniem, każdemu, kto tego dokona, twórcy powinni dożywotnio wypłacać rentę za poniesione straty moralne" – napisał Tomasz Zacharczuk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wieczór kawalerski - Trailer (2024)
Śmiałków, którzy podjęli się tego karkołomnego wyzwania nie było jednak dużo. Podczas premierowego weekendu "Wieczór kawalerski" obejrzało w kinach jedynie 14,5 tysiąca osób. Klęska. Nic dodać, nic ująć. W 2012 roku "Kac Wawa" zgromadził na starcie 73 tysiące widzów.
Kulminacyjnym momentem filmu jest oczywiście tytułowy wieczór kawalerski, który oparty został na kilku prostych, sprawdzonych zasadach: "zaprosić piękne dziewczyny", "wynająć super brykę" i "uśpić czujność żony". Impreza wzięta wprost z fantazji nastolatków, którzy naoglądali się zbyt dużo hollywoodzkich bajek i filmów dla dorosłych. Do dyspozycji ma być więc wszystko, co można sobie wymarzyć i to w ilościach bez limitu. Panie do towarzystwa, które są gotowe wykonać nie tylko taniec erotyczny, używki o mocy tsunami… Słowem świetna zabawa, którą jednak komplikuje pojawienie się gangstera.
"Wieczór kawalerski" w pełni zasłużenie poległ w kinach i bardzo szybko zniknie z repertuarów multipleksów. Jednak, gdy za 2-3 miesiące pojawi się na którejś z platform streamingowych, to obawiam się, że jeszcze o nim, niestety, usłyszymy.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" mówimy o rewolucji w HBO Max, które zmieniło się w krótkie Max. Ile to kosztuje? Co można oglądać? Przy okazji wspominamy wstrząsające sceny z "Rodu smoka", który wrócił z 2. sezonem. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: