"Prime Time": gdy frustracja sięga zenitu [Recenzja]
Oparty na faktach pełnometrażowy debiut Jakuba Piątka to jedna z najciekawszych wiosennych propozycji Netfliksa. Choć pewnie mało który widz spodziewałby się, że poczuje sympatię do niebezpiecznego bohatera.
Na platformę Netflix trafił właśnie "Prime Time" – polski film o młodym mężczyźnie, który wtargnął do studia telewizji z bronią. W filmie Jakuba Piątka akcja rozgrywa się w sylwestrową noc 1999 r. Kończy się tysiąclecie. W powietrzu czuć napięcie, krążą legendy o pluskwie milenijnej, która ma zawiesić wszystkie komputery, elektrownie, prowadzić do katastrof powietrznych – jednym słowem: wprowadzić chaos. Telewizyjna stacja szykuje się do wyłonienia zwycięzcy sylwestrowej loterii, w której można wygrać samochód. Standardowy program przerywa jednak wydarzenie, którego nikt się nie spodziewał.
Do studia wdziera się młody mężczyzna (Bartosz Bielenia) z bronią i bierze zakładników -  ochroniarza (Andrzej Kłak) oraz prezenterkę (Magdalena Popławska). Czego chce Sebastian? Żąda kilku minut czasu antenowego na żywo. Co chce powiedzieć widzom? Tego nie wiemy. Stacja nie chce zgodzić się na jego żądania. Zwodzi go tak długo, jak może. W końcu do akcji wkracza policja i negocjatorzy.
Film debiutującego Jakuba Piątka trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej minuty. W tym czasie jednak to, co nas emocjonuje, zmienia się. Początkowy lęk przed grozą sytuacji ustępuje miejsca ciekawości. Zaczynamy sympatyzować z Sebastianem i kibicować mu. W końcu jeśli uda mu się osiągnąć cel, dowiemy się, co ma światu do powiedzenia.
Co jest na tyle ważne, że warto dla tego chwycić za broń i wziąć zakładników? Niewiele dowiadujemy się o głównym bohaterze. Czujemy jednak jego ogromną frustrację i rezygnację. Czym jest sfrustrowany – możemy się tylko domyślać z jego emocjonalnych rozmów z tajemniczym przyjacielem i z ojcem, który zostaje sprowadzony przez negocjatorów, by przemówić synowi do rozsądku. Być może tym, że nowy wiek nie oznacza dla niego nowych perspektyw. Być może czuje opresję. A może po prostu nie czuje się w żaden sposób reprezentowany. Czy to akt polityczny? A może działanie niezrównoważonego człowieka?
"Prime Time" to film, którego akcja rozgrywa się na bardzo małej powierzchni. Realizowany był już w trakcie pandemii, w reżimie sanitarnym. Nie zaszkodziło mu to w żaden sposób. Zamknięta przestrzeń telewizyjnego studia zagęszcza atmosferę jeszcze bardziej. A każdy rekwizyt odgrywa tu swoją rolę.
Ze świetnym scenariuszem i aktorstwem "Prime Time" jest jedną z najciekawszych wiosennych premier w ofercie Netfliksa. Nic dziwnego, że premierę miał na prestiżowym festiwalu Sundance. Pozostaje trzymać kciuki za kolejny projekt Piątka – ale po takim debiucie raczej można być o niego spokojnym.