Producent "Gierka": "Złe recenzje są motywowane politycznie"
Film "Gierek" został zmiażdżony przez krytyków, którym nie podoba się scenariusz, dialogi i gra aktorska. Producent filmu Janusz Iwanowski dla WP: - Mój film miał lepszy weekend otwarcia niż filmy Agnieszki Holland.
Sebastian Łupak: Recenzje "Gierka" nie są, delikatnie mówiąc, zbyt pochlebne…
Heathcliff Janusz Iwanowski Pineiro, producent "Gierka": Wy, krytycy, jesteście "najmądrzejsi". Tymczasem zwykli ludzie na ten film chodzą i odbierają go zupełnie inaczej. Ludzie nie są głupi i swoje wiedzą. Nie ma co traktować ich z wyższością, tak jak, wy, dziennikarze, to robicie.
Film miał świetny weekend otwarcia - ponad 100 tysięcy widzów. Lepszy niż filmy Agnieszki Holland czy "Żeby nie było śladów" Jana P. Matuszyńskiego – polski kandydat do Oscara. Ludzie po seansie "Gierka" klaszczą.
Tymczasem mój film spotkała nagonka i zniszczenie ze strony krytyków, jakby się umówili. To jest krytyka w dużej mierze umotywowana politycznie. Prof. Adam Gierek, syn pierwszego sekretarza, nam to przepowiedział.
To znaczy?
To znaczy, że film skrytykowała jedna strona sceny politycznej, ta liberalna, ta która nie lubi Kaczyńskiego. To histeria z ich strony. Oni twierdzą, że ten film rzekomo reklamuje etatyzm.
A promuje pan etatyzm, czyli, według definicji, "interwencjonizm państwowy oraz ingerencję państwa w życie gospodarcze, społeczne i kulturalne"?
Trzeba zrozumieć, że Joe Biden wygrał wybory z Trumpem właśnie etatyzmem. Wygrał, bo, jak mówią republikanie, jest "Bernie Sandersem na sterydach", lewakiem. Natomiast Trump miał program gospodarczy podobny do programu Balcerowicza. U nas nikt tego nie mówi, bo my się boimy etatyzmu.
Wracając do filmu, może po prostu jest słaby?
Chcę robić filmy dla widzów, a nie dla krytyków. Ludzie chcą dowcipu, rozrywki, a krytycy widzą ten film przez pryzmat obecnej polityki. A przy tym nie wiedzą np., jak się podejmuje pewne trudne decyzje o montażu, wyrzuceniu pewnych za długich scen.
Jeden z krytyków porównał nas na "JFK" Olivera Stone’a, pisząc, że jesteśmy gorsi. Przecież my nie mamy takich budżetów jak Oliver Stone! Z prywatnych pieniędzy nie zrobię w Polsce drugiego "JFK".
Zarzucają nam na przykład, że nie widać w naszym filmie fabryk. A kogo interesuje oglądanie fabryk? Tego nikt by nie wytrzymał. I tak dalej…
Dziennikarze myśleli pewnie, że zrobimy z Gierka Dyzmę, bo pewnie Gierka nie lubią.
Gierek - Zwiastun PL (Official Trailer)
Odchorował pan te recenzje?
Zasada jest taka, że recenzji się nie czyta. Wiem natomiast, że hejt się sprzedaje. "Gierek" daje wam, dziennikarzom, ruch na stronach. Ja nie mam pretensji do recenzentów i do sądu nikogo nie będę podawał. Żyjemy w wolnym kraju, krytycy mogą pisać, co chcą. Ale niech chociaż nie spoilerują treści, bo to już jest nieeleganckie.
Pan jest zafascynowany Gierkiem?
Do tej pory mieliśmy w opowieści o Gierku awers, czyli same negatywne historie. Ja pokazałem rewers.
My ten film stworzyliśmy z relacji ludzi, którzy Gierka znali. I ci świadkowie do dziś się boją. Jeden nasz ekspert podczas spotkania z nami w restauracji cały czas się rozglądał, czy ktoś nie robi nam zdjęć. Mówił: "nie zdajecie sobie sprawy, w co się pakujecie". I to jest prawda!
Jaki kolejny film pan robi?
Zrobiłem już dwie części "Gdzie diabeł nie może, tam baby pośle - tajemnice polskich fortun". To prawdziwe historie z przełomu lat 80. i 90. Opowiadamy, jak ludzie dorobili się fortun w Polsce. Byli tacy, którzy zarabiali 4-5 mln dol. tygodniowo. Nikt nie wiedział, na jakiej zasadzie to działa. Afera goniła aferę.
Heathcliff Janusz Iwanowski Pineiro - producent m.in. filmów "Proceder", "Ryś", "Krime Story. Love Story", planuje także ekranizację powieści "Zabić bogatych" Michała "Pistoleta" Wojciechowicza. Pineiro to Polak kubańskiego pochodzenia, pasierb znanego aktora Krzysztofa Kowalewskiego. Wraz z publicystą "Trybuny" Jakubem Kopciem wydał w 2000 r. książkę "Po drugiej stronie lustracji", w której oskarżali liderów Porozumienia Centrum, że ci na początku lat 90. dążyli do budowy imperium finansowego z pieniędzy z FOZZ. Na podstawie tej książki powstał w 2001 r. film dokumentalny TVP "Dramat w trzech aktach". Sam Pineiro został w 2009 r. skazany na dwa lata i osiem miesięcy za udział w zagarnięciu funduszy FOZZ.