Przebiec po górach 240 km w mniej niż 52 godz. Obejrzyj film o najdłuższym polskim biegu

Niektórzy traktują maraton jak rozgrzewkę, a prawdziwe bieganie zaczyna się u nich po 100 km. Zwłaszcza gdy do pokonania mają ponad dwa razy dłuższe dystanse. Kim są i jak bardzo różnią się od zwykłych śmiertelników?

Michał Kiełbasiński to jeden z bohaterów filmu "Biegacze"
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
8

W regulaminach dotyczących zawodów biegowych organizatorzy niemal zawsze za główny cel podają "upowszechnianie biegania jako najprostszej formy ruchu". W myśl tej zasady biegać może każdy, choć rzadko mówi się, że nie każdy powinien. Na przykład osoby z nadwagą, które nawet jeśli zrzucą w ten sposób kilka kg, to przy okazji obciążą stawy i nabawią się kontuzji. Inną kategorię stanowią ludzie, którzy świadomie wyciszają głos zdrowego rozsądku i porywają się na wyczyn niemożliwy dla zwykłego śmiertelnika. Powstaje jednak pytanie, czym taki biegacz spędzający na 240-kilometrowej trasie dwie doby różni się od osoby biegającej w parku po 5 km albo walczy o "złamanie" godziny w biegu ulicznym na 10 km?

Obejrzyj zwiastun filmu "Biegacze":

Odpowiedzi na to pytanie można szukać w filmie "Biegacze", który we wtorek 29 maja będzie miał swoją premierę telewizyjną (TVP 2, godz. 23:00). Osoby zainteresowane bieganiem ultramaratonów, czyli dystansów dłuższych niż maratońskie 42 km, zapewne widziały go kilka miesięcy temu w kinie. Ze względu na niszowy temat i ograniczoną dystrybucję (jak przystało na dokument) film nie dotarł wtedy do "niebiegaczy" albo osób, dla których bieganie jest tożsame z kilkukilometrową przebieżką po parku. Niezależnie od własnych doświadczeń i zainteresowania dziedziną ultramaratonów warto jednak obejrzeć "Biegaczy", w których Łukasz Borowski przedstawił sylwetki kilku zawodników biorących udział w morderczym Biegu 7 Szczytów.

W największym skrócie: to 240 km, 1200 m wspinaczki i tylko 52 godziny na dotarcie do mety. Po drodze można liczyć na deszcz i doskwierający upał, chwile euforii i załamania, które paraliżują i odbierają chęć do dalszego biegu. To koszmarne zmęczenie, brak snu, obtarcia, kontuzje, przeciążenia, a dla niektórych nieustanny ból. Kto normalny decyduje się na takie zawody? Dla ludzi biegających rekreacyjnie (albo wcale) żaden "ultras" nie jest normalny. W spędzaniu na trasie kilkudziesięciu godzin teoretycznie nie ma nic przyjemnego, a na pewno nic zdrowego. A jednak z roku na rok coraz więcej osób decyduje się na przekraczanie kolejnych granic i sprawdzanie swoich możliwości na dystansach ultra.

Obraz
© Materiały prasowe

Borowski w swoim filmie udowodnił, że w przypadku "ultrasów" nie ma żadnego schematu i na starcie Biegu 7 Szczytów stają ludzie z zupełnie innych bajek. Menadżer wysokiego szczebla w jednym z największych banków w Polsce, samotny poszukiwacz przygód napędzany kolejnymi wyzwaniami, matka trójki dzieci pracująca w restauracji fast food – właśnie takie osobowości łączy wspólny mianownik, jakim jest nie tylko bieganie na dystansie 240 km, ale walka o zwycięstwo.

Swoją perspektywę na ten świat przedstawia także Balázs Simonyi, reżyser i jeden z aktorów w dokumentalnym filmie "Ultra", który można oglądać na platformie HBO GO. Węgierski filmowiec opowiedział o kilku uczestnikach słynnego Spartathlonu, wyścigu wiodącego z Aten do Sparty (246 km, limit czasu 36 godz.). Dla jednych wyczyn godny szaleńca, dla innych próba charakteru, walka o przetrwanie lub pogoń za marzeniem.

Obraz
© Materiały prasowe

Oglądanie takich filmów o ludziach biegających ultramaratony to dla wielu spojrzenie na nieznany świat, w którym wcale nie chcieliby się odnaleźć. Trudno bowiem zrozumieć motywacje "aktorów" godzących się na wielogodzinny ból i zmęczenie w imię pozornie niewiele znaczącego osiągnięcia. W końcu tylko nieliczni walczą o podium, a na starcie nie brakuje ludzi, którzy po prostu marzą o zmieszczeniu się w limicie czasowym. Co ich do tego pcha? Dlaczego decydują się na liczne wyrzeczenia przez cały rok dla wymarzonego startu? Na to pytanie nie ma jasnej odpowiedzi. A nawet jeśli "ultras" będzie potrafił zdefiniować swoją motywację, to zapewne będzie ona zrozumiała tylko dla niego.

Widzę to po sobie. Przygodę z bieganiem zacząłem kilka lat temu jako świeżo upieczony ojciec tyjący za biurkiem. W ramach postanowienia noworocznego założyłem bawełniany dres, najtańsze buty do joggingu i zacząłem truchtać po 2 km. Apetyt rósł w miarę jedzenia – po fazie parkowych "piątek" i ulicznych "dziesiątek" zaczął się sezon na półmaratony. W tym roku przekonałem się, że potrafię przebiec bez kryzysu 68 km, a jeśli przyłożę się do treningu, to za kilkanaście miesięcy będę mógł poważnie myśleć o "setce". I dopiero wtedy będę mógł odpowiedzieć na pytanie, które czasami słyszę: po co? Dzisiaj tego nie wiem, ale chcę się dowiedzieć.

8

Wybrane dla Ciebie

Kręcił finał serialowego hitu. 6 dni wcześniej zmarł jego tata
Kręcił finał serialowego hitu. 6 dni wcześniej zmarł jego tata
Najlepsze miniseriale na Netfliksie. Musisz je zobaczyć
Najlepsze miniseriale na Netfliksie. Musisz je zobaczyć
Okropny serial, który pokochało pół internetu. "Jedna z gorszych produkcji"
Okropny serial, który pokochało pół internetu. "Jedna z gorszych produkcji"
Producent "Projektu UFO" zarabia miliony. Sukces polskiego serialu
Producent "Projektu UFO" zarabia miliony. Sukces polskiego serialu
"Roztrzaskał mojej matce głowę". Wstrząsające wspomnienia o amancie kina
"Roztrzaskał mojej matce głowę". Wstrząsające wspomnienia o amancie kina
Obrzydliwe i zaskakujące. Nowy hit w kinach, ale nie dla wszystkich
Obrzydliwe i zaskakujące. Nowy hit w kinach, ale nie dla wszystkich
Upadły aktor w końcu dostał rolę. Zatrudnił go polski reżyser
Upadły aktor w końcu dostał rolę. Zatrudnił go polski reżyser
Poznajecie? Dawna dziecięca gwiazda sięga po popularny lek
Poznajecie? Dawna dziecięca gwiazda sięga po popularny lek
Krytycy nie uszanowali. Tymczasem widzowie oglądają na maksa
Krytycy nie uszanowali. Tymczasem widzowie oglądają na maksa
Courtney Thorne-Smith rozwodzi się po 18 latach małżeństwa
Courtney Thorne-Smith rozwodzi się po 18 latach małżeństwa
Brutalne sceny w filmie. Musiał nosić specjalną intymną protezę
Brutalne sceny w filmie. Musiał nosić specjalną intymną protezę
Joanna Brodzik wspomina Małgorzatę Braunek: "Czuję dumę"
Joanna Brodzik wspomina Małgorzatę Braunek: "Czuję dumę"