Reżyserka z Białorusi wyszła z aresztu. Opowiedziała o krzywdach wyrządzonych przez reżim
Tatsiana Hatsuna-Jaworska wyszła z aresztu 15 kwietnia. Została zatrzymana kilka dni wcześniej przez białoruskie służby bezpieczeństwa. Odmówiono jej prawa do adwokata. Jej męża zmuszono do wyjazdu z kraju na 10 lat. Reżyserka opowiedziała szczegółowo, co się z nią działo.
22.04.2021 17:45
Reżyserka Tatsiana Hatsuna-Jaworska została zatrzymana 5 kwietnia przez białoruskie służby bezpieczeństwa. Przeszukano też jej dom. Oficjalnym powodem interwencji był zarzut, że współorganizowała wystawę o białoruskich pracownikach służby zdrowia w czasach pandemii "Maszyna oddycha, a ja nie".
- Trzech mężczyzn podbiegło do nas u progu naszego biura i kazało nam wejść do środka. Zabrali nam telefony i powiedzieli, żebyśmy się nie ruszali. Następnie zaprosili śledczych z policji finansowej i przyprowadzili swoich świadków. Odmówiono nam prawa do obecności prawnika. Po tym, jak nie znaleziono żadnych dowodów na przestępstwo, zostaliśmy zabrani do na komendę na nieformalne przesłuchania - opowiedziała w rozmowie z "Variety".
Przesłuchania trwały do późnych godzin wieczornych. Później wydano nakaz zatrzymania na 72 godz. wobec pięciu osób, w tym reżyserki.
- Zabrano nas do aresztu i przetrzymywano w celach bez ogrzewania i materacy. Później, gdy tam byliśmy, prowadziliśmy dalsze bezprawne rozmowy bez obecności adwokata i zostaliśmy postawieni przed sądem administracyjnym za "nieposłuszeństwo wobec policji" - mówiła.
Aresztowani zostali pozbawieni wolności na kolejne 7 dni. Nałożono też na nich karę grzywny w wysokości 700 rubli białoruskich, czyli nieco ponad 1 tys. zł.
Zdaniem Hatsuny-Jaworskiej białoruski rząd fałszuje wskaźniki zachorowalności i śmiertelności, lekarze stawiający się reżimowi są zwalniani, protestujących traktuje się jako przestępców.
15 kwietnia reżyserka wyszła na wolność. Oficjalne zarzuty wobec niej nie są znane. Zdradziła jednak, że oskarża się ją i kilka innych osób "o organizowanie działań zbiorowych, które naruszają porządek publiczny i polegają na wyraźnym nieposłuszeństwie wobec prawnych żądań przedstawicieli władz". Kobieta nie może opuszczać kraju.
Sprawa też dotknęła jej męża Wołodymyra Jaworskiego. Służby bezpieczeństwa aresztowały go i przesłuchały, a potem pod groźbą zmusiły do wyjazdu z Białorusi.
- Podczas przesłuchania został pobity, poproszono też o hasła dostępu do wszystkich urządzeń i nakazano mu udostępnienie wszystkich informacji. Następnie powiedziano mu, że ze względów bezpieczeństwa ma 48 godzin na opuszczenie kraju z całą rodziną i że ma zakaz ponownego wjazdu na Białoruś przez 10 lat. Ostrzegano go, że jeśli się nie dostosuje, zostanie ponownie aresztowany i deportowany siłą, a ponieważ ja siedziałam już w areszcie, dzieci trafiłyby do sierocińca - powiedziała.
Światowa branża filmowa jest poważnie zaniepokojona sytuacją reżyserki. Obrońcy praw człowieka ogłosili ją więźniem politycznym. Pod listem otwartym do władz Białorusi podpisały się festiwale zrzeszone w Human Rights Film Network, International Coalition for Filmmakers at Risk oraz inne festiwale z całego świata, w tym m.in. Berlinale, Sundance i Marché du Film – Festival de Cannes — łącznie ponad 170 instytucji filmowych.
Hatsuna-Jaworska walczy z reżimem Aleksandra Łukaszenki. Stara się pokazywać światu, jak wygląda sytuacja na Białorusi, gdy tamtejszy rząd obywatelom odcina dostęp do informacji. Jest też dyrektorką białoruskiej edycji festiwalu filmowego Watch Docs.
ZOBACZ TEŻ: Paulina Gałązka: nas aktorki nazywa się histeryczkami, gdy wyznaczamy swoje granice