Rockowa morska podróż

Często, gdzieś w kącie, daleko od topowych produkcji, znajdują się filmy o których nikt zbytnio nie słyszał, przez co niestety umykają uwadze, na którą szczególne zasługują. Jednym z nich jest najnowsze wydanie dystrybutora TIM Film Studio, zatytułowane „Radio na fali”.

16.07.2010 17:21

Angielska kinematografia ma bogatą historię, a kultowe produkcje można wymieniać bez końca. Brytyjski styl, zwłaszcza komediowy, jest tak specyficzny, że stał się już legendarny. Nie wszystkim przypada on do gustu, jednak miłośników wyspiarskich filmów i tak nie brakuje. Richard Curtis - reżyser, scenarzysta i producent, jest jednym z najbardziej utytułowanych brytyjskich filmowców. Spod jego ręki wyszyły takie przeboje jak: „Cztery wesela i pogrzeb”, „Notting Hill” czy „Dziennik Bridget Jones”. Opisywany film z pewnością rozgłosem im nie dorówna, jednak pod względem oryginalności może śmiało stanąć w jednym szeregu.

Historia Curtisa podobno oparta została na prawdziwych wydarzeniach, którym dopisano otoczkę, aby stworzyć spójną całość w postaci filmu. Akcja toczy się w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, w Wielkiej Brytanii. Kraj pomimo że wolny, w wielu sytuacjach stosował rygor i zakazy. Tak właśnie było z muzyką puszczaną w radiowych rozgłośniach, zwłaszcza tą rockową. W czasach tej muzycznej (i nie tylko) prohibicji jej przeciwnikom i tak udawało się omijać panujące zakazy. Do grona niepokornych należała grupka zapaleńców, którzy usytuowali swoją rozgłośnie na barce. Poruszając się po wodach opływających ich wyspę, nielegalnie nadawali rockową muzykę, przyciągając dziennie miliony brytyjskich słuchaczy. Ta podziemna inicjatywa zmieniła życie wielu osób, zwłaszcza tych które stworzyły to nietypowe radio na fali.

Reżyser zrobił film łącząc wiele gatunków. Komedia, dramat i elementy filmu muzycznego, idealnie przeplatają się ze sobą, tworząc genialny obraz brytyjskiego społeczeństwa i panujących wtedy zasad. „Radio na fali” to scena nie tyle dla aktorów, co niepowtarzalnie brzmiącej muzyki rockowej. Usłyszeć możemy między innymi Hendrixa, The Who, Beach Boys. Elita prawdziwie mocnego brzmienia wysuwa się na pierwszy plan. Tłem stała się historia, która opowiedziana została w intrygujący, wciągający sposób. Umiarkowany dowcip wplata się w dramaturgię sytuacji, co jeszcze bardziej podnosi wartość „Radia na fali”. Dodając do tego wyśmienitą grę aktorską, powstaje film którego skosztować powinni wszyscy, dla których prawdziwie dobre kino dawno umarło.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)