Tragicznie zmarły brat wywróżył mu wielką karierę. Joaquin Phoenix kończy 50 lat
Najmłodsze lata spędził w sekcie religijnej, później ogrzewał się blaskiem brata, który miał zostać wielkim aktorem. Niestety ten zmarł na jego oczach, wcześniej jednak zapowiedział, że to Joaquin Phoenix będzie gwiazdą. Dzisiaj jest nie tylko jednym z najbardziej utalentowanych, ale także nieoczywistych artystów z Hollywood.
Życiorys Joaquina Phoenixa spokojnie mógłby posłużyć za scenariusz do epickiej opowieści filmowej. Bez wątpienia byłoby to dzieło naznaczone wieloma dramatami, ale ze szczęśliwym zakończeniem. W historii aktora jest wszystko: sekta, bieda, uzależnienia, tragiczna śmierć brata, skandale artystyczne, wielka miłość, która zrodziła się na planie, oraz oczywiście sukces zawodowy. Dzisiaj Phoenix jest określany jako aktor totalny, a role w "Jokerze" i "C’mon C’mon" zrobiły z niego gwiazdę międzynarodowego formatu. Artysta jednak nie żyje sławą, nie interesuje go blichtr, a swoją rozpoznawalność wykorzystuje w działalności aktywistycznej. Razem ze swoją partnerką Rooney Marą chronią swoją prywatność i skupiają się na wyznawanych przez siebie wartościach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ucieczka od Dzieci Boga
W pewnym momencie Joaquin Phoenix miał już dość opowiadania swojej rodzinnej historii. Wokół jego rodziny powstało mnóstwo plotek, a aktor stwierdził, że będzie musiał je dementować do końca życia. Trudno się jednak dziwić, że początki gwiazdy wywołują takie emocje. Jego rodzice, Arlyn Jochebed oraz John Bottom, byli hipisami. Córka węgierskich żydów i jej partner o irlandzkich korzeniach dołączyli do sekty Dzieci Boga. Grupa prowadzona przez pastora Davida Berga cieszyła się popularnością w latach 60. Gdy wyjechali do Ameryki Południowej jako misjonarze, byli już rodzicami Rivera. Żyli między innymi w Wenezueli oraz Portoryko. To właśnie w San Juan 28 października 1974 roku na świat przyszedł Joaquin.
Trzy lata później Bottomowie postanowili odejść z sekty. Skłoniły ich do tego skandaliczne doniesienia, które trafiły do mediów. Członkowie Dzieci Boga byli oskarżani o namawianie nieletnich do oferowania usług seksualnych, a nawet wykorzystywanie dzieci we wspólnocie. Pierworodny syn Bottomów, starszy brat Joaquina, ujawnił, że miał cztery lata, gdy skrzywdzono go pierwszy raz. Phoenix nigdy tego nie skomentował. Po uciecze z sekty rodzina wróciła do Stanów Zjednoczonych i zamieszkała na Zachodnim Wybrzeżu. Rozpoczynając nowe życie, zmieniła nazwisko na Phoenix. John został stolarzem, Arlyn dostała pracę sekretarki w stacji NBC. Pod koniec lat 70. para miała już piątkę dzieci. Żyli w bardzo skromnych warunkach w wynajętym pokoju w Los Angeles.
Brat wschodzącej gwiazdy
Piątka dzieci wzbudziła zainteresowanie Iris Burton, jednej z najsłynniejszych w tamtym czasie agentek. Pociechy Phoenixów zaczęły występować w reklamach, choć rodzice już na samym początku postawili warunek. Mogły reklamować tylko produkty wegańskie, ponieważ taką filozofię wyznawała cała rodzina. Mimo zmniejszonej liczby ofert dzieci zaczęły prężnie rozwijać swoje kariery. Największą gwiazdą był najstarszy River, którego porównywano do Jamesa Deana. W tym czasie Joaquin debiutował u jego boku w jednym z odcinków NBC "Siedem narzeczonych dla siedmiu braci". Cztery lata później zyskał rozpoznawalność dzięki filmowi "Kosmiczny obóz", następnie pojawił się w serii "Alfred Hitchcock przedstawia".
Po rolach w "Stań przy mnie" i "Straconych latach" River doczekał się pierwszej nominacji do Oscara. Wszyscy wiązali z nim ogromne nadzieje. Sytuacja finansowa rodziny Phoenixów się poprawiła, 21-letni aktor kupił posiadłość w Los Angeles oraz w Kostaryce. Dzięki filmowi "Moje własne Idaho" Gusa Van Santa stał się jednym z najpopularniejszych przedstawicieli swojego pokolenia. Joaquin grał w mniejszych produkcjach. Nie był zainteresowany sławą i nie chciał dzielić się prywatnością. Bycie tym drugim było dla niego naturalne. Jednak River powiedział Joaquinowi, że bez wątpienia będzie kiedyś wielkim aktorem.
Rodzinny koszmar
Dwa dni po 19. urodzinach Joaquin Phoenix towarzyszył Riverowi oraz siostrze Rain w The Viper Room, klubie Johnny’ego Deppa. Jego starszy brat miał być gwiazdą imprezy. Nic nie zapowiadało tragedii. Po wyjściu z lokalu Joaquin zobaczył Rivera leżącego na chodniku, walczącego z atakiem drgawek. Na miejscu pojawiła się karetka, ale medycy nie uratowali 23-latka, który zmarł na rękach Joaquina. Choć początkowo twierdzono, że utalentowany aktor nie miał problemów z używkami, z czasem na jaw wychodziły kolejne fakty. River zmarł przez przedawkowanie, do którego doprowadziła mieszanka kokainy i heroiny w drinku. Rodzina Phoenixów nie mogła liczyć na anonimowość i postanowiła wyprowadzić się z Los Angeles do Kostaryki.
Joaquin na kilka lat zrezygnował z grania i nie myślał o powrocie do kina, a tym bardziej nie chciał nawet myśleć o medialnym zamieszaniu po śmierci brata. Zmienił zdanie dopiero po rozmowie z reżyserem Gusem Van Santem. Jego rola u boku Nicole Kidman w "Za wszelką cenę" w 1995 roku przyniosła mu wiele dobrych recenzji. Dwa lata później znalazł się na planie filmu Olivera Stone’a "Droga przez piekło" razem z największymi gwiazdami Hollywood: Seanem Pennem, Jennifer Lopez, Johnem Voightem, Billym Bobem Thorntonem oraz Nickiem Noltonem. W tym samym roku poznał swoją pierwszą miłość Liv Tyler, którą spotkał podczas kręcenia "Abbottów prawdziwych".
Każdą kolejną rolą Phoenix udowadniał, że jest nie tylko świetnym aktorem, ale też artystą, którego nie da się zaszufladkować. Przełomowa kreacja pojawiła się w kultowym już filmie "Gladiator" Ridleya Scotta. 26-letni Joaquin doczekał się pierwszej nominacji do Oscara. Następnie grał m.in. w takich produkcjach jak "Buffallo Soldiers", "Wszystko dla miłości", "Znaki", "Hotel Ruanda", "Płonąca pułapka" czy "Osada".
Spacer po linie
Kolejny przełom przyszedł w 2005 roku, gdy Joaquin Phoenix zagrał Johnny’ego Casha w biograficznym filmie "Spacer po linie". Aktor samodzielnie wykonywał utwory legendarnego wokalisty i chciał się jak najbardziej poświęcić dla tej kreacji. Choć to jedna z najlepszych ról Phoenixa, artysta przypłacił ją zdrowiem. Okazało się, że skłonności do używek to cecha obecna w całej jego rodzinie. Nie chciał jednak skończyć jak starszy brat i po zakończeniu zdjęć do filmu poszedł na odwyk. W walce z nałogiem pomagała mu też Liv Tyler. Po premierze "Spaceru po linie" był w znacznie lepszej formie i miał drugą nominację do Oscara. Ostatecznie nie zgarnął złotej statuetki. Niektórzy twierdzą, że to przez komentarz, jakiego udzielił po nominacji. Stwierdził, że to nic nieznaczący marketing.
Jestem, jaki jestem
Swoją niechęć do mediów Joaquin Phoenix wyraził w bardzo nietypowy sposób. W 2008 roku pojawił się w programie Lettermana w zaskakującej odsłonie. Był mocno zarośnięty, poddenerwowany, trudno było wyjaśnić jego dziwne zachowanie. Wkrótce ogłosił, że kończy z aktorstwem i ma zamiar zająć się rapowaniem. Koncerty z udziałem Joaquina również były dość osobliwe. Prasa zaczęła pisać, że to upadek wielkiego talentu i koszmarny koniec w Hollywood. W 2010 roku do kin trafił paradokument "Jestem, jaki jestem", który Phoenix wyprodukował ze swoim ówczesnym szwagrem Caseyem Affleckiem. To wszystko był tylko performance, który miał wyśmiać media goniące za sensacją.
Ona
Phoenix nie zamierzał kończyć kariery. Wręcz przeciwnie. Wielkie role były dopiero przed nim. W 2012 roku zagrał razem z Philipem Seymourem Hoffmanem w "Mistrzu" Paula Thomasa Andersona. O tym, że nie wyszedł z formy, świadczy trzecia nominacja do Oscara. Rok później pojawił się film, który zmienił jego życie prywatne. Na planie produkcji "Ona" Spieka’ Jonze’a spotkał się z Rooney Marą.
Dzisiaj to jedna z najbardziej tajemniczych i zgranych par w Hollywood. Oboje są weganami i działają na rzecz ochrony środowiska oraz praw zwierząt. W 2020 roku doczekali się syna, któremu nadali na imię River, na cześć zmarłego brata Joaquina. Aktorzy rzadko pojawiają się na ściankach, milczą na temat swojej prywatności i pozostają bardzo skromnymi osobami.
Spełnione szaleństwo
O wybitnym talencie Joaquina Phoenixa media na całym świecie rozpisywały się w 2019 roku. Aktor przyjął główną rolę w filmie "Joker" Todda Phillipsa, choć początkowo nie był do niej przekonany. Nie od razu zgodził się na współpracę z reżyserem. Czuł się dobrze, jego relacja z Rooney Marą także była w odpowiednim miejscu. Obawiał się, że tak mroczna rola znów może zachwiać jego samopoczuciem. Po kilku rozmowach wreszcie powiedział: tak.
Dzięki "Jokerowi" Phoenix wreszcie zgarnął Oscara, a film o jednym z najsłynniejszych antagonistów wywołał furorę. Joaquin na tym nie poprzestał. Wkrótce pojawił się w obsadzie głośnych produkcji jak "C’mon C’mon", "Bo się boi", "Napoleon" oraz "Joker: Folie à Deux". W 2025 roku zobaczymy go w dużym dziele Ariego Astera "Eddington", w którym zagrają Pedro Pascal, Emma Stone oraz Austin Butler.
Dzisiaj Joaquin Phoenix nie musi już niczego udowadniać. Jest jednym z największych aktorów na świecie, w dodatku cały czas żyje na własnych zasadach, stawiając na pierwszym miejscu bliskich oraz wartości. Wygląda na to, że te najtrudniejsze momenty przeżył, jeszcze zanim stał się gwiazdą. Być może właśnie dzięki traumatycznym doświadczeniom jak śmierć brata Phoenix jest genialny w tworzeniu mrocznych i złożonych postaci, które zapewniły mu rozpoznawalność.