Sands nie wrócił z gór. Jego rodzina przemówiła pół roku po zaginięciu
Zaginięcie Juliana Sandsa rodzina zgłosiła 13 stycznia br. Aktor chciał zdobyć szczyt Mount Baldy, który jest położony ok. 50 km od Los Angeles. Jego rodzina wydała właśnie pierwsze oświadczenie ws. Sandsa.
Julian Sands największą popularnością cieszył się w latach 80. i 90. Brytyjczyk raczej grywał role drugoplanowe, ale niemal zawsze zapadał w pamięci widzów. Pojawił się w takich filmach jak "Pola śmierci", "Pokój z widokiem", "Czarnoksiężnik", "Nagi Lunch", "Zostawić Las Vegas" oraz "Uwięziona Helena". Ostatnim filmem, w jakim wystąpił, był horror "The Ghosts of Monday".
Oprócz aktorstwa jego pasją było wspinaczka górska. Najgorsze chwile przeżył w Andach, kiedy jego ekipa została unieruchomiona przez burzę śnieżną na wysokości sześciu tysięcy metrów. Kilku jego kolegów zmarło przed przybyciem odsieczy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz: Odeszli w 2022 r. Pozostaną w naszej pamięci
W styczniu tego roku Sands postanowił wspiąć się na Mount Baldy w paśmie San Gabriel. Według władz lokalnego hrabstwa, w ostatnich trzech latach w tych górach, które znane są z trudnego i zdradliwego szlaku, zginęły trzy osoby. Poszukiwania aktora trwały kilka tygodni, ale potem nastąpiła długa przerwa z powodu złej pogody. Kilka dni temu poinformowano, że ekipa poszukiwawcza wraca w góry. To ponad 80 osób, które przeczesują niedostępne obszary, także z pomocą dwóch śmigłowców i dronów.
Deadline poinformował, że rodzina Sandsa pierwszy raz wydała oficjalne oświadczenie ws. jego zaginięcia. Podkreśliła w nim, że jest "głęboko wdzięczna zespołom poszukiwawczym i koordynatorom, którzy niestrudzenie pracowali, aby odnaleźć Juliana". "Nadal trzymamy Juliana w naszych sercach, z ciepłymi wspomnieniami o nim jako wspaniałym ojcu, mężu, odkrywcy, miłośniku świata przyrody i sztuki oraz jako o oryginalnym artyście" - dodała.
Warto przypomnieć, że w lutym brat artysty Nick Sands w rozmowie z "Craven Herald" przyznał, że pogodził się już ze śmiercią Juliana. - Nie został jeszcze uznany za zmarłego, ale w głębi serca wiem, że odszedł. Jednak istnieje rywalizacja między rodzeństwem i byłoby to całkiem w jego stylu, gdyby nagle się pojawił i udowodnił mi, że się mylę - powiedział mężczyzna.