Scenarzysta Pianisty - zobacz wywiad!!!
Film "Pianista" Polańskiego zdobył w niedzielę, 26 maja najwyższe trofeum tegorocznego Festiwalu w Cannes Złotą Palmę.
28.05.2002 02:00
Pianista to ekranizacja wspomnień z czasów wojny polskiego kompozytora i pianisty żydowskiego pochodzenia, Władysława Szpilmana, nazywanego "warszawskim Robinsonem".
Scenariusz Pianisty napisał Ronald Harwood. Specjalnie dla was prezentujemy wywiad z R.Harwoodem prosto z Cannes!!!
Jak się zaczęła się Pana przygoda z Pianistą?
Ronald Harwood: Nie znałem Polańskiego, nigdy go nie spotkałem. Polański zobaczył moją sztukę Taking Sides, w która wystawiana była w Paryżu, a że szukał scenarzysty, to zadzwonił do mnie. Przeczytałem książkę Szpilamana jednym tchem i z miejsca poleciałem do Londynu pracować nad scenariuszem.
Książka jest bardzo chłodno napisana, film wydawał mi się bardziej nasycony emocjami...
Harwood:Chcieliśmy zachować ten chłód i obiektywizm. Nie sadzi pani, że w filmie zachowaliśmy ten dystans, jaki jest w książce?
Miałam wrażenie, że film jest bardziej emocjonalny...
Harwood: Może wynika to z faktu, że to co oglądamy, bardziej nas porusza niż wtedy, kiedy o tym czytamy. Kiedy czytałem książkę również uderzyło mnie, że Szpilman opisuje swoje życie, tak jakby wszystko co się dzieje dookoła dotyczyło kogoś innego. Nie chcieliśmy udramatyczniać historii, robić mówiąc słowami Romana „holywoodzkiego filmu”. Po prostu pokazywaliśmy moment za momentem, tak ze cale okrucieństwo tej historii działa przez kumulacje obrazów.
Co Pan zmienił w tekście Szpilmana?
Harwood: Dodaliśmy postać dziewczynki, której w książce nie było. Poza tym byliśmy bardzo wierni oryginałowi. Jest to prawdziwa historia, i może brzmi to nieco pretensjonalnie, ale chcieliśmy zachować prawdę w prawdzie.
Czym różni się pisanie scenariusza „z głowy” od adaptowania książki?
Harwood:Kiedy piszę własną książkę muszę wymyślać wszystko od początku, w przypadku adaptacji, trzeba jedynie wizualizować sobie sceny i dbać o prawdopodobieństwo filmowe. Scenariusz jest przede wszystkim dokumentem technicznym, trzeba uwzględnić tam wszystko począwszy od kostiumów, charakterystyki plenerów, postaci do oświetlenia. Po zakończeniu scenariusza, scenarzysta nie ma już na niego żadnego wpływu na film. W teatrze scenarzysta jest bogiem, tu reżyser.
Było już tyle filmów o Holocauscie, jak to się dzieje, że ludzie nadal chcą oglądać filmy o tej tematyce.
Harwood:Bo nikt do tej pory nie może zrozumieć, jak to się mogło wydarzyć. Kiedy się pomyśli, że Niemcy byli jednym z najbardziej rozwiniętych i kulturalnych społeczeństw w Europie, a niemieccy Żydzi, najbardziej zasymilowaną diasporą, to jest to zupełnie niezrozumiałe do dziś. Pochłaniam masę książek o Holocauście, i nie ma wytłumaczenia jak cały naród zamienił się w maszynę do zabijania. Myślę, ze jest to wyraz końcowego etapu rewolucji przemysłowej. Holocaust to było morderstwo na skale przemysłową. Ludzie mają nadzieję, że może coś uda im się zrozumieć...
Czy spotkał Pan kogoś z rodziny Szpilmana?
Harwood:Stało się coś tragicznego. Kiedy po raz pierwszy pojechałem z Polańskim do Warszawy zbierać dokumentację, powiedziałem mu, że chcę spotkać się ze Szpilmanem. Ale on zdecydował, ze jest za wcześnie na spotkanie i spotkamy się przy następnej wizycie. A Szpilman umarł tydzień później. Żyje wdowa po Szpilmanie i jego syn, którzy pozytywnie odnosili się do filmu, ale nie wiedzieli wiele więcej niż my. Wiedzieli to, co było w książce. Nie wydaje mi się, że Szpilman opowiadał o swoich wojennych przeżyciach. To było dla niego zbyt bolesne. Polański był nieocenionym źródłem informacji, bo sam przeżył Holocaust.
Dlaczego w filmie o Polakach, dziejącym się w Polsce bohaterowie mówią po angielsku?
Harwood: Uznaliśmy, że angielski będzie polskim. Była to bardzo prosta komercyjna decyzja, mająca ułatwić dystrybucję filmu.
* Co zapamięta Pan z pracy przy Pianiście?*
Harwood:Przyjaźń z Romanem Polańskim. Poznałem Romana w tak późnym momencie życia, ale stał się dla mnie wspaniałym przyjacielem.
Z Ronaldem Harwoodem, scenarzystą Pianisty, rozmawia Kasia Laskowska
Zobacz więcej na stronie Festiwalu w Cannes
Relacje z Festiwalu w Cannes otrzymujemy dzięki współpracy z serwisem Le Cinema