Skandaliczna miłość z wątkiem kryminalnym. Mniej znane oblicze Mieczysława Gajdy
To jego głosem mówił Smerf Ważniak czy Kaczor Daffy; Mieczysław Gajda poświęcił dubbingowi wielką część swojego życia i bardzo cenił sobie tę pracę.
Na ekranie pojawiał się rzadko - w branży traktowano go z dystansem po tym, jak wdał się w romans z innym aktorem i, zaślepiony uczuciem, za jego namową dopuścił się przestępstwa. Ten kryminalny skandal, który wstrząsnął całym artystycznym środowiskiem, mocno zahamował karierę Gajdy.
Dobre początki
Po ukończeniu warszawskiej PWST Mieczysław Gajda, uznany za niezwykle obiecującego młodego aktora, trafił na scenę i przed kamery - przez lata cieszył się uznaniem krytyki i sympatią widzów, występował w filmach ("Wspólny pokój", "Awantura o Basię"), grał w Teatrze Telewizji, związanym był z Teatrem Polskiego Radia.
Dobra passa skończyła już w 1972 roku, gdy aktor - wraz ze swoim kochankiem Jerzym Nasierowskim i Andrzejem Rukuszewiczem - trafił na ławę oskarżonych.
"Kochałem go”
Gajda i Nasierowicz poznali się w szkole teatralnej; kilka lat później zostali parą.
- Poznałem Nasierowskiego w szkole aktorskiej. To on pierwszy zwrócił na mnie uwagę. Broniłem się przed nim. Próbowałem ze sobą walczyć, próbowałem walczyć ze swoim uczuciem do niego. * Potem skapitulowałem. Związałem się z nim. Kochałem go, chciałem mu poświęcić swoje życie* – wyznawał Gajda.
- On miał wówczas żonę, Alicję, która po ich rozwodzie wyszła za Jana Suzina. Ale zanim się rozwiódł, to trochę trwało. Przez psychoanalityka się rozwodzili. Dziewczynie, która zresztą już była w ciąży, trudno było uwierzyć, że mąż ją rzuca, i to jeszcze dla faceta. We troje chodziliśmy na te rozmowy. Chodziło o to, żeby Alicja zrozumiała, żeby nie cierpiała - wyjawiał Nasierowski w "Gazecie Wyborczej".
Kryminalna kariera
Nasierowski, choć żył na koszt Gajdy, nie był jednak wiernym partnerem - wkrótce zaczął zdradzać aktora z Andrzejem Rukuszewiczem, nastoletnim hydraulikiem, którego poznał "pod budką z piwem". Obaj panowie postanowili zrobić kryminalną karierę i razem włamywali się do mieszkań znajomych Nasierowskiego.
Gajda zdawał sobie sprawę, jak "dorabia" sobie kochanek, podobno też wielokrotnie próbował namówić go, by zrezygnował z przestępczego procederu, ale ten był głuchy na jego prośby. Co więcej, za jego namową Gajda sam złamał prawo, uczestnicząc w kradzieży pieniędzy z kasy Teatru Polskiego.
Na ławie oskarżonych
Do tragedii doszło, gdy Nasierowski i Rukuszewicz włamali się do domu Miry Zimińskiej i doprowadzili do śmierci jej gosposi. Na ławę oskarżonych trafił również Gajda, któremu zarzucono współudział w przestępstwach.
Gajda mógł liczyć na wsparcie znajomych, którzy od lat obserwowali, jak zaślepiony miłością poświęca niemal wszystko dla kochanka. Sąd nie był już taki łaskawy - ostatecznie aktora skazano na dwa lata więzienia i grzywnę w wysokości 30 tys. zł.
Rukuszewicz i Nasierowski mieli trafić za kratki aż na 25 lat, choć temu drugiemu udało się wyjść na wolność w 1982 roku.
Rozstanie kochanków
Aż trudno uwierzyć, ale Gajda wybaczył Nasierowskiemu i chciał dać mu kolejną szansę. Gdy Nasierowski wyszedł z więzienia, od razu skontaktował się z dawnym kochankiem, który był w posiadaniu wszystkich jego cennych rzeczy.
- Gajda chciał mi to wszystko zwrócić, jeśli zerwę z Andrzejem. Jednak gdy oszukałem go, udając, że zerwałem, a tak przecież nie było, zachował wszystkie łupy, a ja machnąłem ręką na kosztowności - twierdził Nasierowski w gazeta.pl.
Dubbing
Po wyjściu z więzienia Gajda wrócił do zawodu, choć na ekranie pojawiał się bardzo rzadko; grywał głównie w spektaklach i pracował w studiu dubbingowym – dziś widzowie z sentymentem wspominają jego głos, którym przemawiał chociażby Smerf Ważniak.
- Zawsze z przyjemnością idę do dubbingu, bo wiem, że pracuję tam zawodowo, wzmacniam się materialnie, ale spotykam się również z grupą moich serdecznych przyjaciół - mówił aktor w wywiadzie dla portalu dubbing.pl.
Jego ostatnim filmowym projektem była "Noc Walpurgii" (2015); zmarł dwa lata później, 27 kwietnia 2017 r.