Skorodowany wojak

Tytuł „Rycerz Blaszka. Pogromca smoków” jest nietrafiony albo ironiczny. Bo tytułowy bohater wiele wspólnego z rycerzem nie ma, a i smoka pokonuje przypadkiem. Tylko ta blacha się zgadza.

09.09.2013 14:35

„Blaszka” trafia do Polski owiany sławą filmowej adaptacji jednej z najpopularniejszych książkowych serii dla dzieci w Niemczech. W Polsce cykl nie zyskał sobie tylu młodych fanów, więc i film pewnikiem nie przyniesie oczekiwanych rezultatów w kinie. Zdziwiłbym się zresztą, gdyby było inaczej.

Bohater jest typem antypatycznym, nieporadnym, pyszałkowatym. Zostaje niesłusznie posądzony o kradzież i pozbawiony tytułu rycerza, ale jego próby odzyskania dobrego imienia są tak niedołężne, że trudno mu kibicować. Blaszka oczywiście odbierze obowiązkową lekcję – uwolni księżniczkę, wybawi królestwo od złego księcia i zrozumie, że trzeba więcej uwagi poświęcać bliskim… Tyle tylko, że wszystko wydaje się być raczej dziełem przypadku i pomocy innych niż świadomych wyborów postaci.

Dziwny i jakoś niespójny jest świat wykreowany Thomasa Bodensteina i Huberta Weilanda. Jedne przedmioty martwe są ożywione, inne nie: część bohaterów ma postać organiczną (np. kobiety), pozostali są już zmechanizowani; jedne smoki są istotami żywymi, inne znowu przypominają inteligentne roboty. Blasku nie nadaje też animacja: toporna, szkolna, dodatkowo nakręcona w 3D, co sprawia, że na i tak już dość wyblakły świat jesteśmy zmuszani patrzeć przez ciemne okulary. Trójwymiar jest oczywiście całkowicie zbędny – przez większość seansu miałem zdjęte okulary, bo twórcy żadnych wizualnych atrakcji nie przygotowali.

Nie jestem może najwłaściwszą osobą do oceny filmu przeznaczonego dla najmłodszych, ale podczas seansu, w którym uczestniczyłem, dzieci kręciły się po sali, a kilka rodzin nawet wyszło z kina przed końcem. „Blaszka” w polskim tłumaczeniu próbuje mrugać okiem do dorosłego widza, ale cytaty ze starych polskich komedii, są już ograne i brzmią po prostu nachalnie. Film nie potrafi zainteresować swoimi papierowymi charakterami, a nawet epizody (jak z dwugłowym smokiem, którego dubbingowali w Polskiej wersji Cezary Żak i Artur Barciś)
wypadają nijako.

Ciężko napisać coś dobrego o tym zimnym jak lód filmie. Może tyle, że spełni on swoją rolę dydaktyczną – nie ma wszak żadnych podtekstów, drugiego dna, ukrytych znaczeń. Ale też z tej przyczyny dorośli nie będą mieli w kinie nic innego do roboty poza pilnowaniem swoich pociech.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)