Spotykała się z gwiazdami kina i muzyki. Dziś jej serce należy do jednego mężczyzny
Wcale nie marzyła o tym, aby zostać aktorką. Renée Zellweger chciała pisać i wciąż powtarza, że jest niespełnioną dziennikarką. W jej dorobku aktorskim znalazły się dwa Oscary, dwie nagrody BAFTA i cztery Złote Globy. Fani ją uwielbiają, a krytycy doceniają. Kiedy czuje się zmęczona i przytłoczona popularnością, znika i zatapia się w życiu prywatnym. Wszystko po to, aby później wrócić na duży ekran. Dziś aktorka obchodzi 54. urodziny.
Pierwszy przełom w karierze Renée Zellweger nastąpił w 1996 r. Odegrała wówczas rolę samotnej matki Dorothy Boyd w filmie "Jerry Maguire" Camerona Crowe’a. Wystąpiła u boku Toma Cruise’a.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ale to pięć lat później stała się rozpoznawalna, a to za sprawą "Dziennika Bridget Jones". O rolę Bridget ubiegała się nawet Kate Winslet, ale to Renée wygrała casting. Początkowo nie kryto zaskoczenia takim doborem głównej aktorki. Była bowiem zaprzeczeniem roli, w którą miała się wcielić - szczupła, niepaląca, a w dodatku Amerykanka.
Kiedy jednak widzowie zobaczyli film, zmienili zdanie. Bridget Jones w jej wykonaniu była urocza, niezdarna, wzruszająca, momentami śmieszna, a w dodatku mówiła z prawdziwym brytyjskim akcentem. Do roli przytyła 10 kg. Produkcja przyniosła aktorce nominację do Oscara.
Rok później otrzymała ponownie nominację, ale tym razem za rolę w musicalu "Chicago", gdzie zagrała seksowną i drapieżną Roxie Hart. Do roli musiała schudnąć, a ulubionym tematem mediów stała się waga aktorki. Jak sama wspomina, czuła się uprzedmiotowiona. - To nie było fajne - wyznała w jednym z wywiadów.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" pochylamy się nad "Mocnym tematem" Netfliksa, załamujemy ręce nad szokującą decyzją Disney+, rzucamy okiem na "Nową konstelację" i jedziemy do Włoch z "Ripleyem". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: