Step Up: All In: Bądź spektakularny!

Liczą się przyjaciele, taniec idzie z nimi w parze. Liczy się miłość, bo partnerski układ na scenie staje się wówczas pełen namiętności. Liczy się dobra zabawa, bo taniec to nie sport, w którym laury zdobywa szybszy i silniejszy. W nowym filmie z serii „Step Up“ liczy się spektakl i taniec jest na drugim miejscu. Z tego względu nie dziwi fakt, że „All In“ jest debiutem fabularnym Trish Sie – choreografki, która o reżyserii za wiele nie wie, ale jest autorką tak dobrych tanecznych spektakli, że można przymknąć na to oko.

W najnowszym filmie o tancerzach spotykają się bohaterowie poprzednich części. Wśród nich oczywiście Sean (Ryan Guzman), Andie (Briana Evigan), Moose (Adam Sevani) czy bliźniaki Santiago (Martin Lombard i Facundo Lombard). Każdy z nich, prócz Seana, który nie chce dać za wygraną nawet w chwili największego kryzysu, ma już tzw. day-job. Cieszy fakt, że piewcy hollywoodzkich snów nie boją się mówić o realiach, czyli o tym, że większość młodych amerykańskich artystów twórczością zajmuje się po godzinach. Moose zarabia na życie jako inżynier, Andie jest stylistką na sesjach fotograficznych, bliźniakom mniej się powiodło – przebrani za pluszowe maskotki pełnią funkcję żywej reklamy. Taniec nie wywietrzał im jednak z głów, więc przy pierwszej nadarzającej się okazji – a tą jest opcja wygrania kontraktu w Las Vegas – wszyscy bez zastanowienia wracają na scenę.

Step Up: All In: Bądź spektakularny!
Źródło zdjęć: © mat. dystrybutora

Wywiad z Adamem G. Sevanim:

Wywiad z Brianą Evigan:

Konkurs taneczny jest organizowany przez stację telewizyjną Vortex, w której króluje wykreowana na lalkę Barbie prezenterka Alexxa Braga (doskonała w swojej roli Izabella Miko), więc od momentu przyjazdu ekip do Las Vegas czujemy się jak widzowie jednego z reality show typu „Must Be The Music!“ czy „Idol“.

Między perfekcyjnymi występami scenicznymi będziemy zaglądać do domu wybranych grup, przysłuchiwać się ich zwierzeniom i podglądać, jak spędzają wolny czas. Nie spodziewajmy się skandali. Nie jesteśmy w towarzystwie à la Warsaw Shore. Scenarzysta filmu John Swetnam (dziwnie wygląda „Step Up: All In“ w jego filmografii obok horroru „Evidence“ i thrillera „Epicentrum“) stawia duży nacisk na udowodnienie, że taniec nie liczy się sam w sobie. Ważniejsi są przyjaciele, emocje i decyzje dyktowane sercem, a nie pragnieniem rozgłosu.

Zwiastun:

Nie zmienia to faktu, że fabuła jest pretekstowa i na filmie będą się świetnie bawić ci, którzy przyszli zobaczyć barwne Las Vegas i spektakularne numery taneczne. Trish Sie nie sposób odmówić talentu choreograficznego. Ekipa Seana rzeczywiście wypada świetnie i, w przeciwieństwie do pozostałych zespołów organizuje na scenie niebanalne, wciągające spektakle posiadające własne mikro-narracje. Ogląda się je równie dobrze jak chętnie kibicuje ulubionym uczestnikom programów telewizyjnych. I tylko 3D wydaje się zbędne w całej tej zabawie. Wim Wenders udowodnił w „Pinie“ (2011), że trójwymiar może służyć kontemplacji tańczącego ciała, ale w „Step Up: All In“ nie ma nią czasu. Ruch jest dynamiczny, a zespoły mają kilkunastu członków, spośród których nikt nie pozwala sobie na spowalnianie akcji. Cóż, w Las Vegas jest czas tylko na zabawę, zawsze to wiedzieliśmy.

Wywiad z Ryanem Guzmanem:

Ocena: 6/10

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (20)