Steve Reeves: Pierwszy kulturysta srebrnego ekranu
U szczytu swojej popularności był najlepiej zarabiającym aktorem na świecie, bijąc na głowę Rocka Hudsona czy Johna Wayne’a. To dzięki niemu 12-letni Sylvester Stallone postanowił wyciskać na siłowni, a kulturystyka wyszła z podziemia.
U szczytu swojej popularności był najlepiej zarabiającym aktorem na świecie, bijąc na głowę Rocka Hudsona czy Johna Wayne’a. To dzięki niemu 12-letni Sylvester Stallone postanowił wyciskać na siłowni, a kulturystyka wyszła z podziemia.
Steve Reeves, który największe tryumfy święcił w latach 60., przetarł szlak takim gwiazdom jak Arnold Schwarzenegger, Lou Ferrigno (więcej tutaj) czy Dwayne „The Rock” Johnson.
21 stycznia minęła 90. rocznica urodzin pierwszego kulturysty, który jako pierwszy z powodzeniem łączył sport z karierą filmową. Mało kto pamięta, że jego żoną była polska księżna.
Rósł jak na drożdżach
Kiedy Steve Reeves miał zaledwie 18 miesięcy, jego ojciec zgiął w wypadku na farmie. Matka przyszłego aktora, Goldie, zadbała, aby syn nigdy nie zapomniał jej zmarłego męża.
W opowieściach matki ojciec Steve’a jawił się jako wysportowany mężczyzna, zawsze będący w doskonałej formie. Po latach Reeves wspominał, że był to jeden z impulsów, który popchnął go w ramiona kulturystyki.
Ponadto Goldie Reeves, świetna kucharka i specjalistka żywienia, zadbała, aby chłopiec rósł jak na drożdżach. Kilka lat później troska matki zaprocentowała.
Postanowił być jak on
Kiedy Reeves miał 10 lat, spędził kilka miesięcy na farmie znajomych matki. Tam poznał Vernona Halla – najstarszego syna właścicieli.
- Na poważnie zainteresowałem się kulturystyką, ponieważ byłem pod wrażeniem wspaniałego wyglądu Vernona - wspominał po latach przyjacielowi i partnerowi biznesowemu George’owi Helmerowi.
Młody Reeves obserwował doskonale umięśnionego chłopaka, któremu pomagał rąbać drewno, i postanowił być taki jak on.
''Talia osy, barki tura''
Krótko potem przeniósł się z matką do Oakland, gdzie zaczął uczęszczać do obskurnej siłowni, urządzonej w garażu znajomego. Tak się to zaczęło.
Dzięki wielkiemu samozaparciu i pomocy Eda Yaricka, pod którego okiem trenował, w wieku zaledwie 21 lat zdobył tytuł Mr. America. Trzy lata później, w 1950 roku, potwierdził swoją wielkość, zdobywając tytuł najlepszego kulturysty na świecie.
- Talia osy, barki tura - tak Reevesa podsumował w 1970 roku słynny redaktor Stanisław Zakrzewski, uważany za propagatora kulturystyki w Polsce.
Specjaliści związani z dyscypliną zgodnie twierdzą, że Steve Reeves posiadał praktycznie idealne proporcje. Do tego był przystojny i wygadany – nic dziwnego, że szybko zainteresowało się nim kino.
Pierwszy taki casting
Pierwszy kontrakt podpisał w 1948 roku, zaledwie kilka miesięcy po zdobyciu tytułu Mr. Universe.
Niestety, mimo że został obsadzony w biblijnej produkcji studia Paramount pt. „Samson i Dalila”, po kilku miesiącach zastąpiono go innym aktorem.
Choć w kolejnych latach mignął w kilku filmach (m.in. w słynnym „Mężczyźni wolą blondynki”), to w głównej roli widzowie zobaczyli go dopiero w 1958 roku, kiedy wcielił się w Herkulesa, we włoskim obrazie Pietro Francisciego.
Tu warto podkreślić, że Steve Reeves był jednym z pierwszych aktorów w historii, który na castingu dostał główną rolą ze względu na warunki fizyczne, a nie umiejętności.
Najlepiej zarabiający aktor świata
W zasadzie całą swoją karierę filmową, którą definitywnie porzucił w 1968 roku, związał z kinematografią Półwyspu Apenińskiego.
Reeves szybko wyspecjalizował się w postaciach osiłków, pojawiając się przede wszystkim w filmach spod znaku miecza i sandała. Polscy widzowie mogli podziwiać go na wielkim ekranie w „Ostatnich dniach Pompei” współreżyserowanych przez Sergia Leone.
W 1959 roku został najlepiej zarabiającym aktorem na świecie, pokonując m.in. Johna Wayne’a.
Stallone wszystko mu zawdzięcza
Biografowie aktora podkreślają, że w czasach swojej największej świetności Steve Reeves miał status podobny do tego,* jakim w latach 80. cieszył się Arnold Schwarzenegger.*
W 1989 roku obaj zostali sklasyfikowani w rankingu najlepszych kulturystów wszech czasów ogłoszonym na łamach branżowego „Muscle and Fitness” – Arnold zajął pierwsze, a Steve drugie miejsce.
Specjaliści są zgodni – dzięki jego filmom oraz olbrzymiej popularności, jaką cieszył się aktor, kulturystyka wyszła z podziemia i z praktycznie zupełnie nieznanego sportu stała się niezwykle popularną dyscypliną.
Warto dodać, że to właśnie dzięki „Herkulesowi” nastoletni Sylvester Stallone rozpoczął treningi na siłowni.
Niedoszły Bond i polska księżna
Mimo iż Reeves zyskał sporą rozpoznawalność, to jako aktor z pewnością mógł osiągnąć znacznie więcej. Niestety, przez swoje zbyt pochopne decyzje przekreślił szansę na stanie się kimś więcej niż etatowym mięśniakiem z włoskich produkcyjniaków.
Niewiele brakowało by aktor zagrał w kultowym filmie Sergia Leone „Za garść dolarów”. Niestety ostatecznie odrzucił rolę, twierdząc, że „Włosi nie potrafią kręcić westernów”. Nie zdecydował się również zagrać w „Doktorze No” – z propozycji skorzystał za to Sean Connery.
Po przerwaniu kariery na srebrnym ekranie, Reves wraz ze swoją drugą żoną, Aline Czartjarwicz (właściwie polską księżną Haliną Czetwertyńską), zamieszkał na rancho, gdzie hodował konie.
Zmarł 1 maja 2000 roku w kalifornijskim Escondido w wieku 74 lat. Przyczyną śmierci był rak jelita. (gk/mn)