Michał Koterski znał głównych mafiozów. Jednego z nich żegnał na pogrzebie

Michał Koterski nawiązał kontakty z ludźmi działającymi poza prawem jeszcze jako nastolatek. Nie chodziło tylko o narkotyki, chłopak szukał wśród gangsterów autorytetu. I chciał żyć lepiej.

Michał Koterski zadawał się z gangsterami
Michał Koterski zadawał się z gangsterami
Źródło zdjęć: © AKPA

"To już moje ostatnie życie", autobiograficzna opowieść Michała Koterskiego, jest intymnym rozrachunkiem aktora ("Dzień świra", "Gierek"), z własnymi demonami, rodziną i jednocześnie świadectwem jego wiary.

Koterski boleśnie szczerze opowiada o swoim uzależnieniu od narkotyków i alkoholu. Swoją "przygodę" z używkami zaczął jako 14-latek. W liceum, zamiast do szkoły, chodził do klubów, gdzie po raz pierwszy zetknął się z gangsterami. Ich życie, pełne blichtru i bogactwa, zaczęło mu imponować.

- Na tamte czasy to byli ludzie, którzy mieli pieniądze. A u nas zawsze ich brakowało, bida straszna była. Wszystkim się wydawało, że jak mój ojciec jest panem reżyserem (Marek Koterski - przyp. red.), to mamy nie wiadomo co. A ja pamiętam, że mieliśmy w domu tak biednie, że wstydziłem się zapraszać kolegów - mówił w wywiadzie dla tygodnika "Wprost".

Ale "Misiek" szukał w nowym środowisku też czegoś więcej. Przyznał, że przez pewien czas nienawidził taty, który był pogrążony w alkoholowym nałogu. Łaknął namiastki ojcowskiej opieki i chwilowo znalazł ją w towarzystwie bossów świata przestępczego.

- Poznałem "Zachara" (szefa gangu, określanego w mediach jako "klub płatnych zabójców" - przyp. red.), prawą rękę Nikosia Skotarczaka (jednego z najbardziej wpływowych mafiozów lat 90. - przyp. red.). Nawet byłem na jego pogrzebie. [...] Nie wiedziałem, że był takim okrutnym człowiekiem, jak się potem okazało. Dla mnie był to facet, który brał mnie na żagle i uczył szantów. To było coś, czego w domu nie miałem - wyznał aktor.

Michał Koterski niespodziewanie przemówił nad trumną znajomego.

- To też był duży stres, bo jego gwardia to nie są przesadnie inteligentni ludzie. [...] Była tam śmieszna sytuacja, jeden z tych ochroniarzy podchodzi, a tam pełno tych bandziorów, takie mordy, że zawału można dostać. Jeden podchodzi do mnie i mówi: "Michał, bo wiesz, ty jesteś artystą, może byś mowę pożegnalną powiedział".

"Misiek" na początku oponował, ale ostatecznie się zgodził.

- Ojciec uczył mnie, żeby iść w prawdę i w uczucie. Więc powiedziałem to, co czułem. Że dla mnie na tym etapie mojego życia był dobrym człowiekiem, który nauczył mnie różnych rzeczy. Dzięki niemu poznałem Mazury, żeglowanie. Zaskoczyło mnie, że ci ludzie, którzy, wydawałoby się, są półinteligentami, tak naprawdę mają w sobie wielką wrażliwość. Oni stanęli i było z dziesięć minut ciszy po tym moim przemówieniu - wspominał Koterski.

Po latach ta młodzieńcza fascynacja wyparowała. Aktor, coraz bardziej uzależniony od narkotyków i bez stałych dochodów, zaczął mieć niebezpieczne zatargi z "gangusami". Ratunku szukał w modlitwie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Kiedy mi grozili, na kolanach błagałem: "Panie Boże, proszę cię, niech oni mnie nie zabiją gdzieś tam za rogiem. Już nigdy więcej nie będę robił takich rzeczy, tylko cię proszę, pomóż mi" - przywoływał najgorsze chwile w książce.

Po 20 latach życia "na krawędzi" Michał Koterski zaczął nowy etap. Jest "czysty", znalazł miłość i ma syna.

- To dar od Boga - podsumował aktor.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" awanturujemy się o "Awanturę" na Netfliksie, załamujemy ręce nad przedziwną zmianą w HBO Max, a także rozmawiamy o największym serialowym szoku 2023 roku. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Źródło artykułu:WP Film
michał koterskiNikośdzień świra
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (20)