Symbol seksu myślących kobiet kończy dzisiaj 56 lat
Edward Allen Harris, widziany ostatnio bez oka w "Historii przemocy" i jako śmiertelnie chory Richard w "Godzinach", kończy dzisiaj 56 lat. Ile o nim wiemy?
Harris to z pewnością nie "gwiazda" - od Cameron Diaz i Bena Afflecka różni go chociażby to, że ma ogromny talent. Gdy pojawia się w barze głównego bohatera ostatniego filmu Davida Cronenberga, widzom robi się jakoś dziwnie. A gdy oddycha z ulgą po lądowaniu Apollo 13 my też czujemy się zmęczeni. O takich aktorach mówi się "klasowi", "profesjonalni" i... niedocenieni. Mimo czterech oskarowych nominacji: za "Apollo 13", "Truman Show" (w którym zagrał demonicznego Christophera), "Pollocka" i "Godziny", Harris jeszcze nigdy nie odebrał złotej statuetki. Jego przegrane nie zawsze są sprawiedliwe, ale wynikać mogą z tego, że Ed gra często w filmach zbyt ambitnych dla Amerykańskiej Akademii. Jakkolwiek złośliwie to zabrzmi - może szanowne jury nie przebrnęło w ogóle przez "Pollocka" na przykład... Tym bardziej, że był to rok "Gladiatora".
W młodości Harris nie marzył o aktorstwie - podobno chciał grać w football. Do czasu, gdy jako studenta nowojorskiego Columbia University nie zachwycił go teatr. "Kochałem sport do 18 roku życia. A potem przeżyłem kryzys. Nie wiedziałem, co chcę robić w życiu. I wtedy poznałem teatr. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Gdy zdecydowałem się na aktorstwo wcale nie myślałem o filmach - tylko o teatrze właśnie" - opowiedział w jednym z wywiadów. Rzucił sport, uniwersytet i
wyjechał do Oklahomy, gdzie zaczął edukację na wydziale aktorskim stanowego uniwersytetu. Z dyplomem w ręku udał się na podbój Los Angeles, który łatwy nie był. Ed zaczynał od niewielkich rólek w telewizyjnych tasiemcach i swojego ukochanego teatru. Przełom nadszedł w 1983 roku (bo o "Knightriders " z 1981 George'a Romero'a raczej nie można tego powiedzieć). Rola astronauty Johna Glenna w "The Right Stuff" zwróciła uwagę krytyków i reżyserów. W tym samym roku zagrał także w "Fool for Love" Sama Sheparda, za którą otrzymał Obie Award za Najlepszą Teatralną Rolę Męską.
Od tego momentu kariera Eda Harrisa rozwija się równym tempem w dość określonym kierunku - unika komercyjno-pustych raf, czasem zderza się z piękną artystyczną porażką, ale nigdy nie schodzi poniżej określonego poziomu. "Nixon", "Władza absolutna", "Wróg u bram", "Buffalo Soldiers", "Trzeci cud" Agnieszki Holland, i wymienione już "Pollock", "Truman Show", "Godziny", "Historia przemocy" układają się w filmografię, której aktor naprawdę nie musi się wstydzić. A jak zagrał w megahicie, to była to świetnie zrealizowana i podobająca się nawet krytykom "Twierdza" Michaela Manna.
W życiu osobistym aktor od 1983 roku związany jest z tą samą od 22 lat żoną - Amy Madigan, z którą ma 12-letnią córkę. Ślub brali na planie "Places in the Heart". Ktos kiedyś nazwał Harrisa sex-symbolem myślących kobiet - do dziś ciągnie się za nim ten "tytuł". Sam twierdzi, że całe życie był bardzo nieśmiały i dopiero aktorstwo pomogło mu z tym walczyć.
(fot. AFP)
ZOBACZ SYMBOL SEKSU MYŚLĄCYCH KOBIET