Ten film jest jak jego bohaterka: smutny, niedojrzały i narcystyczny. Przynajmniej w połowie składa się ze scen rozbieranych lub z używkami. Seksu zobaczymy w nim więcej niż w “Sztuce kochania” i prawdopodobnie wszystkich polskich produkcjach, które wejdą w tym roku na ekrany. Ale co z tego, skoro seks i ćpanie są częścią nużącej szkolnej rozprawki, która ani ziębi, ani grzeje?