Ach Marvel… Mam z nim relację, którą można najprościej opisać słowami "love-hate". Wieeeeele lat temu, gdy do kin wchodziły ich pierwsze filmy o superbohaterach, byłam nimi zachwycona (jak większość świata zresztą), ale w miarę upływu czasu zachwyt sukcesywnie się zmniejszał, a zwiększało rozczarowanie. Dlaczego? Bo w tym świecie buzującym testosteronem i epickimi pokazami heroicznej męskości widziałam coraz mniej czegokolwiek dla siebie. Do czasu.