TP SA jednym z czołowych koproducentów filmowych
Dominique Lesage, dyrektor ds. komunikacji i kontentu Grupy TP, w związku z europejską premierą kolejnego filmu, "Dzieci Ireny Sendlerowej", który współfinansowała TP, opowiada dlaczego Telekomunikacja Polska staje się jednym z czołowych koproducentów polskiej kinematografii.
„Dzieci Ireny Sendlerowej” to kolejna produkcja historyczna, w którą Telekomunikacja Polska zaangażowała się jako koproducent.
Faktycznie, Telekomunikacja Polska popiera filmy, które mają dużą wartość historyczno-społeczną dla Polaków. Nasze preferencje pokazaliśmy już w pierwszym filmie „Katyń”, który odniósł wielki sukces i który miał duże znaczenie dla całego narodu polskiego. Następnie zaangażowaliśmy się w film „Generał Nil”, który podtrzymał strategię kina o zabarwieniu historycznym. Teraz jest film o Irenie Sendlerowej i na pewno będą kolejne. Na razie nie chcę zdradzać tytułów, bo są dopiero na etapie wstępnego projektu. Oczywiście Telekomunikacja finansuje także produkcje rozrywkowe, przykładem jest choćby „Mała wielka miłość”, „To nie tak jak myślisz, kotku”. Podsumowując, Telekomunikacja Polska od 2007 roku zaangażowała się w 13 koprodukcji, stając się jednym z ważniejszych inwestorów w kinematografię.
Jak Pan ocenia najnowszą produkcję, „Dzieci Ireny Sendlerowej”?
Filmowi „Dzieci Ireny Sendlerowej” wróżę duży sukces. Nawet w Stanach Zjednoczonych produkcję obejrzało już ponad 11 milionów widzów i myślę, że to dopiero początek. Kto wie, może nawet wrócimy do Los Angeles podczas gali Oscarowej.
Na jakich zasadach Telekomunikacja Polska finansuje swoje projekty?
Telekomunikacja Polska wchodzi w każdy projekt wyłącznie na zasadach koproducenckich. Finansujemy jedynie część projektu, nigdy nie dajemy pieniędzy na całość. Tę zasadę respektujemy od początku naszej działalności koproducenckiej.
Wspieracie Państwo debiutantów?
Tak, inwestujemy w debiuty. Przykładem może być film „Piksele” Jacka Lusińskiego, młodego reżysera, absolwenta łódzkiej Filmówki. Był dobry scenariusz i obiecujący młody reżyser, w związku z czym postanowiliśmy wejść w tę produkcję. To była historia pokazującą współczesną Polskę w krzywym zwierciadle.