Twórcy ''Bobasów'' podpadli amerykańskiemu wymiarowi sprawiedliwości!

Źródło zdjęć: © Kino Świat

23 maja 2011, 11:06

Zanim czarujący dokument „Bobasy” ujrzał światło dzienne, jego twórcy musieli stoczyć prawdziwą batalię z amerykańskim systemem sprawiedliwości.

Twórcy „Bobasów” od początku prac nad filmem byli przekonani, że ich dokument zyska sympatię widzów na całym świecie. Nie przewidzieli jednak, że amerykańskie przepisy prawne mogą poważnie zagrozić realizacji całego przedsięwzięcia. Wszystko za sprawą kodeksu pracy stanu Kalifornia, który zakwestionował udział w filmie Amerykanki Hattie, jednego z maluszków podglądanych okiem kamery.

Zobacz jak bobasy oglądają... "Bobasy":

Nieco po fakcie okazało się, że stanowe prawo nakłada na młodych aktorów szereg poważnych obostrzeń. Przede wszystkim, niemowlaki aspirujące do miana filmowych gwiazdy muszą posiadać odpowiednie oświadczenie lekarskie, dodatkowo poparte specjalną zgodą sądową. Poza tym, w przypadku niemowlęcia, dzienna praca na planie może trwać zaledwie 20 minut i odbywać się wyłącznie w asyście pielęgniarki i prywatnego nauczyciela, którzy zostali opłaceni przez producentów filmu. I wreszcie sam bobas musi być w wieku… 15 dni lub więcej.

Szczęśliwie dla twórców dokumentu, prawnikom wytwórni Focus Features udało się odeprzeć zarzuty skierowane przeciwko „Bobasom”. Udowodnili, że zasady te odnoszą się wyłącznie do formalnie zatrudnionych pracowników. W tej sytuacji kalifornijski sąd musiał zaakceptować wniosek mówiący, że zachowanie Hattie utrwalone na filmowej taśmie nie było pracą, lecz spontanicznym odkrywaniem świata przez urocze maleństwo.

A kiedy już skończyły się sądowe perypetie małej Hattie, dziewczynka wraz z trójką pozostałych dzieci ruszyła na podbój amerykańskich kin, gdzie film z ich udziałem mężnie i z wdziękiem dotrzymywał kroku wysokobudżetowym przebojom „Starcie tytanów 3D” i „Kick Ass”.