Ujawniła, że zgwałcił ją Harvey Weinstein. Teraz konserwatywne media nie dają jej spokoju. Asia Argento opuściła Włochy
Po wywiadzie dla "The New Yorkera" na głowę Asi Argento wylano wiadro pomyj. Aktorka, która wyznała, że w młodości została zgwałcona przez Harveya Weinsteina, na znak protestu opuściła rodzinne Włochy. Zapowiedziała również pozew o zniesławienie.
Artykuł w "The New Yorkerze" był drugą publikacją dotyczącą seksafery z udziałem Harveya Weinsteina. Zebrano w nim wypowiedzi kobiet, które padły ofiarą słynnego producenta. Obok Angeliny Jolie czy Gwyneth Paltrow głos zabrała Asia Argento, która ze szczegółami opisała, jak została przez Weinsteina zgwałcona.
Jednak szczerość 42-letniej aktorki spotkała się z zaskakująco negatywnym odzewem w ojczyźnie.
Wstrząsające wyznanie
Aktorka, a prywatnie córka kultowego reżysera horrorów Daria Argento, została zgwałcona w 1997 r. Miała 21 lat, kiedy Harvey Weinstein zaprosił ją na imprezę studia Miramax na Lazurowym Wybrzeżu.
Na miejscu okazało się, że nie ma żadnego przyjęcia, a dziewczyna została sam na sam z Weinsteinem w hotelu. Producent był ubrany w szlafrok, a w dłoni trzymał olejek, co jak się później okazało, było jego klasyczną zagrywką.
- Poprosił mnie, żebym zrobiła mu masaż. Natychmiast odparowałam: "Słuchaj koleś, nie jestem idiotką". Ale patrząc z dzisiejszej perspektywy, byłam straszną idiotką. Do teraz staram się z tym uporać – mówiła aktorka w rozmowie z dziennikarzem "The New Yorkera".
Wedle słów Argento producent rzucił się na nią, podwinął sukienkę i zgwałcił oralnie.
- Przerażał mnie, był wielki, nie mogłam się bronić – wspomina Argento (na zdjęciu ze swoim partnerem Anthonym Bourdainem. – Nie chciał przestać, to był istny koszmar – mówiła, dodając, że ciągle ma wyrzuty sumienia.
- Gdybym była silną kobietą, kopnęłabym go w jaja i uciekła. Ale nie byłam i wciąż czuję się za to odpowiedzialna.
"Najpierw się oddają, a potem biadolą i udają żal"
Wyznanie Asi Argento odbiło się bardzo szerokim echem w mediach i zachęciło inne molestowane kobiety do przerwania milczenia. Jednak w rodzimych Włoszech wywiad dla "The New Yorkera" spotkał się ze zmasowaną krytyką.
Aktorce oberwało się na łamach konserwatywnego "Libero", gdzie felietonista Renato Farina napisał: "Najpierw się oddają, a potem biadolą i udają żal". Polityk Vittorio Sgarbi zasugerował, że aktorka zaatakowała Weinstena, a dziennikarz Mario Adinolfi stwierdził wręcz, że Argento stara się usprawiedliwiać "prostytucję wśród wyższych sfer".
"Włochy są daleko za resztą świata, jeśli chodzi o kobiety i ich prawa"
W obliczu skandalicznych opinii i insynuacji córka Dario Argento wyjechała z kraju i tymczasowo zamieszkała w Berlinie.
Zapowiedziała również, że wniesie do sądu oskarżenie o zniesławienie. W wywiadzie dla kanału Rai 3 bez ogródek stwierdziła, że "Włochy są daleko za resztą świata, jeśli chodzi o kobiety i ich prawa".
- Wrócę, gdy sytuacja się poprawi i w spokoju będzie można walczyć razem z innymi kobietami. Nie miałam odwagi głośno o tym mówić do tej pory, ponieważ widać, co dzieje się nawet 20 lat po ataku – powiedziała Argento.
#hero
W obronie aktorki stanęła Jessica Chastain, która przytomnie zauważyła, że Argento była jedną z pierwszych kobiet, które głośno opowiedziały o praktykach Weinsteina. Swój wpis opatrzyła hasztagiem #hero.
W 1999 r. Asia Argento wyreżyserowała na podstawie swojego scenariusza film "Scarlet Diva". Znalazła się w nim scena oparta na jej doświadczeniach z Weinsteinem.