Violetta Villas była gwiazdą Hollywood. "Polska Marilyn Monroe" doczeka się własnego filmu
05.12.2017 | aktual.: 05.12.2017 12:39
5 grudnia przypada szósta rocznica śmierci jednej z największych polskich artystek XX wieku. Violetta Villas od dekad zachwycała nie tylko swoich rodaków, ale również z wielkim sukcesem udało jej się podbić Broadway i sceny estradowe Las Vegas. I to nie koniec jej artystycznego dorobku.
Mało kto pamięta, że Villas miała również na swoim koncie przygodę z Hollywood i kilka znaczących ról w kinie polskim. Być może nie były to przełomowe kreacje aktorskie, ale każda z nich potwierdza, jak nietuzinkową postacią na tle światowej popkultury była nasz zdolna Czesława Cieślak.
Po śmierci artystki pojawił się także temat filmu biograficznego, który przedstawi "nieznane oblicze polskiej Marilyn Monroe". Zdjęcia ruszają niebawem i choć nadal nie znamy odtwórczyni głównej roli, to wiemy, która z polskich piosenkarek ubiegała się o angaż. I odpadła w przedbiegach.
Hollywoodzki epizod
Violetta Villas jako aktorka wystąpiła w dwóch znanych hollywoodzkich westernach i kilku polskich produkcjach. Niejednokrotnie inspirowała młodych twórców filmowych, stając się dla nich jednocześnie muzą i patronką ich produkcji.
Artystka od zawsze słynęła ze swojego charakterystycznego wizerunku - wykreowała styl hollywoodzkiej gwiazdy lat 60., któremu pozostała wierna do końca życia.
W czasach jej największej świetności i podróżach po USA nikt nie mógł od niej oderwać oczu. Nic więc dziwnego, że producenci z Hollywood zaprosili ją do siebie na casting.
Jak to się wszystko zaczęło?
Violetta Villas jako ceniona piosenkarka dawała koncerty w ZSRR, Czechosłowacji, Bułgarii i Rumunii.
W 1966 r., na osobistą prośbę szefa paryskiej Olympii, Brunona Coquatrixa, znalazła się w gronie artystów polskiego programu rewiowego Grand Music-Hall de Varsovie. Tam usłyszał ją producent, twórca spektakli rewiowych Frederick Apcar, na zaproszenie którego wyjechała do Las Vegas.
Od grudnia 1966 r., przez trzy sezony, Villas była gwiazdą Casino de Paris, gdzie swym czterooktawowym głosem śpiewała piosenki, arie operetkowe i operowe w dziewięciu językach.
Ta wielka przygoda z estradą Olympii w efekcie doprowadziła ją do Hollywood.
Na zdjęciu z Glennem Fordem
Oczywiste było, że to piosenka i estrada ułatwiły jej kontakt z filmem. W USA partnerowała m.in. Glennowi Fordowi, Lee Marvinowi i Bobowi Hope'owi.
W marcu 1968 r. rozpoczęła próbne zdjęcia dla wytwórni filmowej MGM, gdzie została później zaangażowana.
Pierwszym hollywoodzkim filmem, w którym zagrała drobny epizod, był klasyczny western "Heaven with a gun" (1969) ze wspomnianym wcześniej Fordem w roli głównej.
Grała wśród najlepszych
Kolejna przygoda w "Fabryce snów" również dotyczyła gatunku westernu.
W tym samym roku, co "Heaven with a gun", artystka zagrała u boku samego Clinta Eastwooda wcielając się w epizodyczną rolę Francuzki w filmie "Pomaluj mój wóz".
Oprócz tych dwóch znanych filmów Violetta Villas występowała także w amerykańskich recitalach telewizyjnych, na scenie Teatru Syrena w Warszawie oraz na niezliczonych estradach w kraju i za granicą, także w ośrodkach polonijnych Australii i kilkukrotnie w USA.
W 1969 r. została zaproszona do gościnnych występów w Sahara Hotel & Casino, gdzie śpiewała duety z Connie Francis i Barbrą Streisand.
Gwiazda filmowa
Villas, pomimo zdobytych znajomości w Hollywood, nie kontynuowała kariery w Ameryce.
Artystka pragnęła całkowicie poświęcić się śpiewaniu. Nie znaczy to jednak, że zrezygnowała z występów na dużym ekranie. Wręcz przeciwnie.
Po przyjeździe do Polski gwiazda zaszczyciła swoją obecnością między innymi plan zdjęciowy filmu "Dzięcioł" (na zdjęciu).
Postać-ikona w polskim kinie
Violettę Villas można było również zobaczyć w serialu "Klub profesora Tutki" Andrzeja Kondratiuka.
Jednak chyba jej najbardziej pamiętną rolą, gdzie zagrała samą siebie, była kreacja w filmie Pawła Pitera i Janusza Petelskiego - "Sny i marzenia" (na zdjęciu).
Villas zagrała tam postać-ikonę, o której nieprzerwanie fantazjuje główny bohater.
Inspiracja dla filmowców
Violetta zawsze zachwycała publiczność, ale była też inspiracją dla młodych twórców filmowych.
Tak było w przypadku Artura Urbańskiego, który w 2000 r. zrealizował swój średni metraż oparty właśnie na tej niezwykłej postaci polskiej sceny muzycznej. W roli głównej zagrała Ewa Kasprzyk (na zdjęciu) ucharakteryzowana na wielką blond diwę.
"Bellissima" opowiada historię Elżbiety (Kasprzyk), która samotnie wychowuje 15-letnią córkę Marysię (Maria Góralczyk). Przelewa na nią niespełnione ambicje o zrobieniu wielkiej kariery. Matka jest kobietą egzaltowaną i niezrównoważoną, zafascynowana postacią Violetty Villas, a córka to nastoletnia uczennica szkoły baletowej. Maja chętnie tańczy, lecz matka marzy o "lepszej" karierze dla córki. Prowadza ją na przeróżne konkursy piękności i za wszelką cenę usiłuje wprowadzić do świata mody i reklamy.
Dziewczyna buntuje się przeciw temu, ale ostatecznie ulega. Później w ich życiu pojawia się jeden mężczyzna.
Margaret nie dała rady
Jakiś czas temu zrobiło się głośno wokół filmu biograficznego, w którym Karolina Bielawska chciała pokazać mało znaną twarz Violetty Villas. Reżyserka zapowiadała, że opowie o początkach kariery słynnej divy i jej relacji z synem.
- Jej historia jest dla mnie opowieścią o polskiej Marilyn Monroe - mówiła kilka miesięcy temu w rozmowie z Wirtualną Polską, nie podając wówczas nazwisk kandydatek do głównej roli.
Przez dłuższy czas media plotkarskie typowały Annę Ilczuk, Izę Miko i Margaret (na zdjęciu), jednak pewnym jest, że w roli Violetty Villas na pewno nie zobaczymy tej ostatniej kandydatki.
- Margaret wypadła fantastycznie wokalnie. Niestety, aktorsko była daleko w tyle. Z tego względu szybko z niej zrezygnowano - mówiła w rozmowie z WP Gwiazdy osoba pracująca nad produkcją.
Według wstępnych ustaleń zdjęcia do filmu o Villas będą kręcone w Polsce i USA w 2018 r.