"W lesie dziś nie zaśnie nikt". Krwawa jazda na światowym poziomie [RECENZJA]
Polski horror, a w obsadzie Wieniawa, Gąsiewska i ten nieszczęsny Rysio z "Klanu". Już słyszę te westchnięcia. Bo to nie miało prawa się udać, co? A jednak. Szkoda tylko, że przez epidemię koronawirusa na razie nie zobaczymy go w kinach.
Nie wierzyłem, że dożyję profesjonalnie zrealizowanego, nakręconego bez kompleksów polskiego horroru. A co dopiero slashera. Czystego gatunkowo i epatującego wymyślnym okrucieństwem, jak Jason Voorhees przykazał. A takie właśnie jest "W lesie dziś nie zaśnie nikt". Ale po kolei.
ZOBACZ TEŻ: zwiastun "W lesie dziś nie zaśnie nikt"
Reżyseruje Bartosz M. Kowalski, który jakiś czas temu zbulwersował kilku wrażliwców "Placem zabaw" (polecam sekcję komentarzy pod jego profilem na Filmwebie) oraz nakręcił dla śp. Showmaksa krótkometrażowy pastisz horroru "Zacisze". Jednak tym razem wziął się za kino grozy na poważnie. I widać, że odrobił lekcje.
Kowalski nie wymyśla koła na nowo. Razem z Mirellą Zaradkiewicz ("Nina") i Janem Kwiecińskim ("Atak paniki") napisał scenariusz dający się streścić jednym zdaniem: stereotypowe dzieciaki z letniego obozu w środku lasu muszą stawić czoło ponurej tajemnicy sprzed 30 lat i desperacko walczyć o życie.
I na tym koniec. Żadnego arthouse'owego mumbo-jumbo, żadnych gatunkowych kostiumów. Twórcy z głową powielają dobrze znane schematy fabularne, odhaczają kolejne punkty jazdy obowiązkowej i inteligentnie flirtują ze spuścizną "mięsnego" kina. Jestem przekonany, że wszechobecny fanserwis na pewno ucieszy maniaków zarówno tych leciwych, jak i współczesnych klasyków.
Film Kowalskiego trzyma tempo, ma wyrazistych bohaterów, którym chce się kibicować (albo i nie), i co najważniejsze - jest znakomicie zrealizowany. Clou programu, czyli efekty specjalne i charakteryzacja, to najwyższa półka, a bestialstwo i inwencja scen gore miło zaskoczy niejednego fana takich atrakcji. W konsekwencji dostajemy rasowy, krwawy jak cholera, ale i trzymający w napięciu horror. Tyle i aż tyle.
Obsada? Tu też czapki z głów. Julia Wieniawa, Michał Lupa czy pojawiająca się w odważnej scenie erotycznej Wiktoria Gąsiewska dzielnie dźwigają na swoich barkach cały film. W epizodach wspomagają ich jak zwykle niezawodni Piotr Cyrwus, Olaf Lubaszenko, Wojciech Mecwaldowski czy Gabriela Muskała.
"W lesie dziś nie zaśnie nikt" to nie żadne guilty pleasure. To kapitalna zabawa i coś, na co polscy fani kina grozy czekali latami. Miejmy też nadzieję, że to dopiero początek.