Węglarczyk: koledzy zazdroszczą mi pracy
[
]( http://www.efakt.pl )
Nic nie daje takiej popularności i nie gwarantuje takich możliwości jak praca w telewizji. A gdy w grę wchodzi tak popularny program jak "Dzień Dobry TVN" to dopiero jest pole do popisu.
Najlepiej przekonał się o tym Bartosz Węglarczyk (38 l.). Mimo że początkowo koledzy dziennikarza z uśmiechem podchodzili do jego nowej pracy, teraz proszą go o załatwienie autografów dla swoich dzieci.
Bartosz do zespołu „Dzień Dobry TVN” dołączył we wrześniu 2008 roku, poranek prowadzi razem z Kingą Rusin (38 l.). – Początkowo koledzy się śmiali, ale tylko do momentu, gdy zwróciłem im uwagę, że przecież sami go oglądają, bo dokładnie orientowali się z kim rozmawiałem i o czym. Teraz czasem mi zazdroszczą i muszę załatwiać im autografy dla ich rodzin i znajomych – mówi z uśmiechem.
Rok temu nie było jednak tak różowo. Bartosz nie ukrywa, że miał poważne obawy, bo co innego pisać o polityce polityce zagranicznej, a co innego rozmawiać z gośćmi o diecie, dzieciach i nowych miłościach. – Na początku bałem się, czy to się da pogodzić. Dostałem propozycję prowadzenia tego programu między innymi dlatego, że jestem poważnym publicystą. Producenci chcieli wprowadzić coś innego, nowego. Nawet dostałem polecenie od kierownictwa programu: „Nie wolno ci się zmieniać, masz być taki jaki jesteś” – opowiada.
Mimo że dylemat był ciężki, decyzję, jak wspomina, podjął w ciągu 15 sekund. – Najbardziej przekonało mnie to, że będę program prowadzić z Kingą. My się bardzo lubimy i do tego ja ją bardzo szanuję – mówi.
Choć teraz w weekendowe poranki Bartosz spotyka się z wielkimi gwiazdami, sam nie ma zamiaru stać się celebrytą. Bywanie na salonach to nie dla niego. – Nie jestem celebrytą, nigdy nim się nie czułem i nie będę się nim czuł. Jeśli kiedyś by się tak jednak stało, to wtedy przestanę się nadawać do prowadzenia tego programu – dodaje.
Polecamy w wydaniu internetowym efakt.pl:
window.open(this.href);return false;">Nie mamy telewizji na święta!