"Wysadziliśmy" most na Jeziorze Pilchowickim, żeby Tom Cruise już nie musiał

Nie czekamy do kwietnia 2021, by zobaczyć, jak Tom Cruise wpada z polskiego pociągu do Jeziora Pilchowickiego. Oto nasza symulacja tego, co może się stać, gdy filmowcy Paramount Pictures przyjadą do Polski. Obejrzyjcie nasze specjalne wideo z Dolnego Śląska.

"Wysadziliśmy" most na Jeziorze Pilchowickim, żeby Tom Cruise już nie musiał
Redakcja WP Popkultura

03.08.2020 | aktual.: 03.08.2020 17:13

Polski producent filmu ”Mission: Impossible 7” (projekt Libra), Robert Golba, mówi: - Nie zostawimy mieszkańców ze zniszczonym mostem. Wielkie hollywoodzkie produkcje nie pozostawiają po sobie zniszczeń. Pierwsze pytanie Amerykanów, gdy przyjechali na most, brzmiało: "co możemy zrobić dla lokalnej społeczności?"

Wiceminister kultury Paweł Lewandowski: - Ja bym się nie fiksował, że to jest zabytek. Nie każda stara rzecz jest zabytkiem.

Dolnośląska konserwator zabytków: - Ten most jest zabytkiem od początku XX wieku i już jest chroniony. Ludzie z Warszawy nie mają prawa decydować o dziedzictwie Dolnego Śląska.

Odkąd potwierdzona została wiadomość, że amerykańscy filmowcy rzeczywiście chcieliby wysadzić polski most, z jednej strony jest oburzenie, z drugiej – zapowiedzi promocji Polski na świecie i sławy jaką przyniesie Polsce umieszczenie spektakularnej sceny w filmie.

Wyobraźnię kinomanów w Polsce i na świecie rozpala kwestia tego, jak mogłoby to wyglądać.

Gdzie umocowane zostaną ładunki wybuchowe? Która część mostu wyleci w powietrze? W jaki sposób zwali się do wody makieta pociągu?

Czy Tom Cruise będzie w środku?

Wydostanie się ze spadającego wagonu i uratuje świat? Zapewne.

Czy filmowy wykorzystają nowoczesne pendolino czy raczej jakiś skromniejszy skład TLK? A może zaledwie wagon Polregio?

A może będzie to pociąg szwajcarskich linii kolejowych Schweizerische Bundesbahnen, bo – jak niesie wieść gminna, nigdzie jednak nie potwierdzona – scenariusz zakłada akcję dziejącą się w Szwajcarii, nie w Polsce.

Żarty żartami, ale sprawa jest bardzo poważna.

Cruise nie takie rzeczy już robił: wspinał się po szklanym wieżowcu Burj Khalifa w Dubaju; trzymał się kurczowo samolotu startującego z lotnika w ”M:I – Rogue Nation” czy nurkował przez sześć długich minut w zapierającej dech podowdnej scenie z tego samego filmu.

Zobaczyć, jak spada z mostu do wody – czemu nie – jeśli mają tę scenę przygotować najlepsi specjaliści od efektów w Hollywood. Scena bez wątpienia byłaby spektakularna. Po to w końcu ogląda się filmy z Cruisem: dla pościgów, eksplozji, strzelanin i imponującej sztuki kaskaderskiej.

Cruise może liczyć na życzliwość ministrów kultury Norwegii, Wielkiej Brytanii czy Włoch. Wszędzie tam ułatwiają mu produkcję.

Ale nigdzie nie wysadzają przy tym miejscowych zabytków.

Czy rzeczywiście trzeba, choćby dla tak wspaniałych scen, wysadzać od razu na potrzeby filmu zabytkowy, 111-letni most?

Przeciwko temu protestują konserwator zabytków, miłośnicy kolejnictwa i historii Dolnego Śląska.

Most z 1909 roku jest przykładem niezwykłej techniki z początku wieku. Przypomnijmy: ten most to konstrukcja stalowa, nitowana, paraboliczna kratownica wsparta na dwóch filarach betonowo-kamiennych. Wpisuje się w krajobraz jeziora i okolic. Służył jeszcze cztery lata temu. Wymaga jednak kosztowanego remontu. Nikt nie kwapi się, żeby te pieniądze dać. Lokalny burmistrz Wlenia ich nie ma, dolnośląski urząd marszałkowski – też nie.

Pieniądze mogłoby dać być może ministerstwo infrastruktury, jak rozumiemy po rekomendacji ministra kultury. Ale warunek jest jeden: będą zdjęcia do filmu, to będą później pieniądze na renowację. Nie będzie zdjęć, nie będzie rewitalizacji.

Tymczasem mostu bronią nie tylko polskie instytucje, ale też Międzynarodowego Komitetu Ochrony Dziedzictwa Przemysłowego.

Była minister kultury prof. Małgorzata Omilanowska w liście otwartym napisała:

”Dopuszczenie do zniszczenia tego mostu będzie kompromitacją światową, na długie lata zmieniającą sens pojęcia „polska szkoła konserwacji”. Jest mi po prostu wstyd”.

Wybór jest trudny, bo w świat mogą pójść dwa przekazy.

Pierwszy: Tom Cruise, poza Norwegią i Włochami, kręcił także w Polsce. Polska ściąga hollywoodzkie produkcje, które dają zatrudnienie miejscowym przedsiębiorcom, bo oni też będą przy filmie pomagać. To jest dobry biznes.

Drugi przekaz: Polacy na potrzeby filmu są w stanie zniszczyć własne dziedzictwo, a lokalne firmy zatrudniają do wywożenia złomu po pięknym, 111-letnim moście.

Źródło artykułu:WP Film
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (463)