Doszło do rękoczynów. "Spodziewałem się, że to nie będą pieszczoty"

10 stycznia 2024 roku odszedł Janusz Majewski, wybitny polski reżyser, twórca m.in. znakomitego dramatu "Zaklęte rewiry". W najnowszej biografii Romana Wilhelmiego "Anioł i twardziel" Marek Kondrat wspomina wydarzenia, do których doszło na planie filmu.

Marek Kondrat
Marek Kondrat
Źródło zdjęć: © AKPA

"Zaklęte rewiry" to polsko-czechosłowacka koprodukcja z 1975 roku, która miała światową premierę na festiwalu w Berlinie. Film zebrał świetne recenzje, a Romanowi Wilhelmiemu przyniósł Złote Lwy za osiągnięcia aktorskie. Uwagę krytyków i dziennikarzy zwróciła także główna rola Marka Kondrata. Tygodnik "Film" przyznał mu wówczas nagrodę za najlepszy debiut. Choć pamiętajmy, że czternaście lat wcześniej, jedenastoletni Marek zagrał w "Historii żółte ciżemki".

Roman Wilhelmi należy do najwybitniejszych polskich aktorów. Na planie wymagał całkowitego poświęcenia się roli. Wymagał tego od siebie, ale także od innych. Nie należał jednak do osób przyjaznych, którzy dbają o dobrą atmosferę w pracy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

ZAKLĘTE REWIRY - zwiastun

"Romek był niesłychanie egocentryczny. Nie zawierał dogłębnych przyjaźni, chodził własnymi ścieżkami. A jeżeli już, kojarzył się i kombinował towarzysko z ludźmi, którzy nie stronili od alkoholu, jak z Boguszem Bilewskim. To byli wagabundzi, ludzie stawiający na koloryt i ekspresję życia" – wspominał Marek Kondrat w najnowszej biografii Romana Wilhelmiego "Anioł i twardziel", której autorką jest Magdalena Jaros.

"Miałem okazję spotkać Romka zupełnie przypadkowo na wakacjach w Bułgarii, gdzie obserwowałem jego nieudane życie rodzinne, z Mariką i synem Rafałem. Oni byli już wtedy chyba w separacji. Romek zaczajał się przy kiosku na swojego syna i mówił: 'Daj tatusiowi parę stotinek, bo tatuś nie ma na kefirek'" - wyznał Kondrat.

Kondrat przyznał, że podczas kręcenia sceny, w której grozi kierownikowi sali, doszło do prawdziwych "rękoczynów". Wszystko po to, aby scena wypadła wiarygodnie. "Spodziewałem się, że to nie będą pieszczoty, i się nie pomyliłem. Romek nie szczędził mi razów! Zresztą tego wymagała sytuacja. Scena, którą pani przypomniała, doskonale oddaje realia zawodu kelnera. W tamtych czasach obowiązywała hierarchia i to pokazuje nasz film. To był świat, który pozbawiał ludzi uczuć, empatii" – opowiadał Kondrat.

Po latach reżyser Janusz Majewski wspominał: "Lubię ten film, bo ma rozmaite odcienie. Jest w nim sporo humoru, a jednocześnie problem wyboru drogi i opowieść o odrzuceniu rzeczywistości, w której panują korupcja i obłuda".

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" przestrzegamy przed wyjściem z kina za wcześnie na "Kaskaderze", mówimy, jak (nie)śmieszna jest najnowsza komedia Netfliksa "Bez lukru" oraz jaramy się Eurowizją. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

Źródło artykułu:WP Film
marek kondratjanusz majewskizaklęte rewiry
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (27)