Reżyserowanie filmów już go nie interesuje. Xavier Dolan zdradził, co dalej
Kanadyjski reżyser, "złote dziecko" kina niezależnego i pieszczoch festiwalu w Cannes, nie zamierza już kręcić filmów. Zniechęcenie narastało w nim od dawna, ale czarę goryczy przelały problemy z ostatnią produkcją. Ma pomysł na nowe życie.
Xavier Dolan debiutował jako reżyser w wieku 20 lat, czerpiącym z jego osobistych przeżyć, filmem "Zabiłem moją matkę". To opowieść o dorastającym chłopaku, który nienawidzi swojej rodzicielki, a zarazem ją kocha. Łaknie jej czułości, ale też desperacko próbuje się od niej wyswobodzić i zbudować własną tożsamość. Fantazja o uśmierceniu matki wydaje mu się najlepszym sposobem na odcięcie toksycznej pępowiny.
Intensywność emocji w tym filmie jest potężna. Dolan potrafi świetnie opisywać w scenariuszu skrajne relacje uczuciowe, a potem inscenizować je przed kamerą. Udowodnił to w kolejnych obrazach: "Wyśnione miłości", "Na zawsze Laurence", "Mama". Ostatni pełnometrażowy film nakręcił tuż przed pandemią. Po jej zakończeniu po raz pierwszy wspomniał o wycofaniu się z zawodu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Premiery kinowe 2023. Na te filmy czekamy!
- Nie chcę już tego robić. Jestem wypalony. Mamy 2022 rok, świat zmienił się drastycznie. I osobiście, żyjąc w tym świecie, nie czuję dłużej potrzeby opowiadania historii ani odnoszenia się do siebie. Chcę mieć czas dla moich przyjaciół i rodziny. [...] Nie mówię tego ze smutkiem. Po prostu chcę żyć inaczej, doświadczyć czegoś nowego - powiedział reżyser w rozmowie z portalem "Le Journal de Montréal".
Xavier Dolan znalazł jeszcze siłę, żeby zrealizować pięcioodcinkowy serial "La nuit où Laurier Gaudreault s'est réveillé", który jest adaptacją sztuki pod tym samym tytułem. Artysta nie kryje rozgoryczenia z powodu problemów z dystrybucją. Do tej pory serial został pokazany tylko w Kanadzie i Francji. Rynek amerykański pozostaje na razie niedostępny.
- Nic nie zarobiłem na tym serialu, nie wziąłem żadnego wynagrodzenia. Mój ojciec musiał pożyczyć mi pieniądze. To bardzo niewdzięczny proces, jestem nim zmęczony i zniechęcony. Nie mam ochoty poświęcać dwóch lat projektowi, którego prawie nikt nie zobaczy. Wkładam w to za dużo serca i stąd biorą się rozczarowania. Zastanawiam się przez to, czy jestem kiepskim reżyserem, a wiem, że tak nie jest. Najprostszym rozwiązaniem będzie kręcenie reklam i wybudowanie sobie domu na wsi - zapowiedział reżyser w wywiadzie dla "El Pais".
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" żegnamy Harrisona Forda, znęcając się nad nowym "Indianą Jonesem" i płaczemy po Henrym Cavillu, ostatni raz masakrując "Wiedźmina" z jego udziałem. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.