Zabawa w kotka i myszkę

Dla tych, którzy Stevena Spielberga kojarzą wyłącznie z futurystycznymi opowieściami typu Raport mniejszości czy Sztuczna inteligencja, w których efekty specjalne i komputerowe postacie stanowią główne elementy fabuły, najnowsze dzieło reżysera zatytułowane Złap mnie, jeśli potrafisz, będzie prawdziwym zaskoczeniem. Spielberg przenosi nas tym razem nie w przyszłość, ale cofa się do przeszłości i to do czasów bardzo skromnych, jeśli chodzi o możliwość zapełnienia ekranu komputerowymi wynalazkami, tudzież cyfrowo generowanym tłumem statystów. Zarówno w wymiarze treści jak i formy przenosimy się w lata 60. i zostajemy wciągnięci w wir interesującej i choć kręconej z rozmachem, to jednocześnie bardzo kameralnej opowieści.

04.12.2006 18:07

Bohaterem filmu jest Frank Abagnale, młody chłopak, który po rozwodzie rodziców postanawia radzić sobie sam i żyć lepiej niż oni. Efektem tych marzeń było naciągnięcie amerykańskich banków i innych instytucji na grube miliony dolarów. Podrabiając czeki oraz wcielając się w przedstawicieli różnych profesji - od pilota po lekarza - Frank sprawił, że jeszcze zanim ukończył 21 lat, trafił na listę 10 najbardziej poszukiwanych przez FBI przestępców. Sprytnemu, początkowo nie dostrzegającemu konsekwencji swoich działań chłopakowi udało się przez kilka lat wodzić za nos przedstawicieli władzy. Pojawił się jednak ktoś, kogo życiowym celem stało się doprowadzenie Franka za kratki. Był to agent Carl Hanratty, z którym nasz bohater rozpoczyna emocjonująca i często komiczną zabawę w kotka i myszkę.

Wielkim atutem filmu jest jego gwiazdorska obsada. DiCaprio udało się, dzięki naturalnemu urokowi, sprawić, że widz sympatyzuje z Frankiem, mimo iż działa on ewidentnie wbrew prawu. Ciągle wyglądający bardzo młodo, a jednocześnie posiadający spore doświadczenie aktor potrafił zdystansować się do granego bohatera, który choć buduje swoje życie na kłamstwie w głębi serca jest dobrym człowiekiem. Frank bardzo kocha swojego ojca i wierzy, że wszystkie pochodzące z oszustw pieniądze pozwolą mu z powrotem połączyć rozwiedzionych rodziców. Nie wie jednak, że za pieniądze nie da się kupić wszystkiego. Przekona się jednak o tym dopiero na własnej skórze.
Rewelacyjny jest także Hanks w roli ścigającego Franka agenta. Zupełnie od siebie różni, tak pod względem wieku i jak i charakteru, ich bohaterowie stworzyli niesamowity duet, którego oglądanie sprawia widzowi niekłamaną przyjemność.

To właśnie dzięki utalentowanym aktorom fascynujące stało się obserwowanie więzi jaka rodzi się pomiędzy oszustem, a ścigającym go stróżem prawa. Obaj stają się sobie bliscy na tyle, że agent zaczyna traktować Franka niemalże jak własnego syna, którego chce nawrócić na słuszną drogę i wziąć go pod swoje skrzydła. Hanratty dostrzega w osobie Franka geniusza, fascynuje się nim. Jednocześnie widzi w nim dziecko, które się po prostu bawi, choć zabawa ta staje się coraz bardziej niebezpieczna i brzemienna w skutkach. Z kolei chłopak, czując na sobie oddech sprawiedliwości, która może go w końcu dosięgnąć, paradoksalnie odczuwa ogromne zaufanie dla agenta, wierząc, że nawet jeśli zostanie złapany, ten nie da mu zrobić krzywdy większej niż ta, na którą faktycznie zasłużył. Obecność depczącego mu stale po piętach Hanratty'ego sprawia również, że chłopak nie czuje się boleśnie samotny. A właśnie samotność jest najbardziej dokuczliwa dla kogoś, kto stale musi uciekać.

Oglądane na ekranie wydarzenia i wyczyny bohatera wdają się niewiarygodne. Historię oparto jednak na faktach, co nie pierwszy raz potwierdza regułę, że to życie pisze najlepsze scenariusze.
Twórcom udało się oddać specyfikę lat 60., naiwność ówczesnego społeczeństwa, która umożliwiała przestępcze działania bohatera. Były to czasy, w których wystarczyło założyć mundur, by wszyscy wzięli cię za pilota. Ludzie nie zamykali drzwi swoich domów, nie przypuszczając nawet, że ktoś nieproszony może wejść do środka i naruszyć ich prywatność. Dorastając w tamtych czasach Frank znakomicie rozumiał panujące reguły społeczne. I nie omieszkał tej wiedzy wykorzystać.
Zdjęcia także nawiązują do stylistyki tamtych czasów. Różnorodne barwy i jasne światło kojarzą się z lekkością, swobodą i ogólną beztroską lat 60. Nasycony kolorami film odzwierciedla też niezwykle barwne życie głównego bohatera.

Złap mnie, jeśli potrafisz to prawdziwa gratka dla kinomana - wielbiciela inteligentnej rozrywki. Film jest zarówno komiczną zabawą w kotka i myszkę, jak i sensacyjnym thrillerem, a nawet dramatem rodzinnym. Jeśli dodać do tego sprawną reżyserię, wyśmienite dialogi i rewelacyjną aktorów, wiadomo już, że mamy do czynienia z prawdziwym majstersztykiem. Gorąco polecam.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)