Zachwyciła w filmie Scorsese. Lily Gladstone powalczy o Oscara
Lily Gladstone, gwiazda "Czasu krwawego księżyca", to faworytka nadchodzącej gali Oscarów. Zanim zagrała u boku Leonardo DiCaprio w filmie Martina Scorsese, dostawała role w niszowych produkcjach o rdzennych mieszkańcach Ameryki. Mało brakowało, a rzuciłaby aktorską karierę.
09.03.2024 | aktual.: 10.03.2024 22:58
Trudno zapomnieć tę twarz, kiedy już raz się ją zobaczyło. Trudno zapomnieć o tym talencie, kiedy już obejrzało się zaledwie kilka scen, w których wystąpiła. Lily Gladstone ma w sobie ciepło, subtelność i to bardzo charakterystyczne, słabo namacalne "coś", co sprawia, że chociaż aktorka nie jest klasyczną pięknością, nie daje o sobie zapomnieć. Ujmuje naturalnym wdziękiem, inteligencją, bezpretensjonalnością, wyczuciem.
Chociaż od co najmniej dekady pojawia się w drugoplanowych rolach i epizodach, główna rola kobieca w "Czasie krwawego księżyca" Martina Scorsese u boku Leonardo DiCaprio przyniosła jej długo oczekiwany przełom. Grając Mollie, bogatą Indiankę wykorzystywaną przez białego męża, opiera się na niuansach i detalach, na spojrzeniu, geście, westchnięciu. Jej postać z dnia na dzień słabnie, ale Lily zyskuje na sile, dobitnie pokazując, że mniej znaczy więcej. Od początku do końca jest tajemnicą i z taką stłumioną energią niesie cały film.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Już za chwilę będzie miała szansę zmierzyć się w bezpośrednim pojedynku z najlepszymi aktorkami ubiegłego roku. O upragnioną statuetkę Oscara zawalczą oprócz Lily także Annette Bening (za "Nyad"), Sandra Hüller (za "Anatomię upadku"), Carey Mulligan (za "Maestro") i Emma Stone (za "Biedne istoty"). Dzisiaj to właśnie ona i Stone przodują temu wyścigowi, ale nawet jeśli nominacji nie uda się przekuć w wygraną, Gladstone już pisze historię – jako pierwsza rdzenna Amerykanka zdobyła Złotego Globa i została dostrzeżona przez Akademię. A Hollywood ma swoją kolejną historię o Kopciuszku.
Spokojna ale nienudna
Lily Gladstone urodziła się w 1986 r. na terenie rezerwatu Indian Blackfeet w stanie Montana. Do czasu spotkania ze Scorsese, najbardziej znanymi produkcjami z jej udziałem były filmy Kelly Reichardt – "Kobiecy świat" i "Pierwsza krowa" oraz seriale "Rdzenni i wściekli" i "Billions" – a więc produkcje raczej niszowe (choć bardzo dobrze ocenione i przyjęte), w większości skupiające się na płci, etniczności, rasie, odrębności.
Być może aktorka była tak zresztą do tej pory postrzegana, jako ktoś trochę z innego świata – świata, którego już nie ma i który nie powróci, przez pryzmat "innego" i "obcego". Bezwiednie wykorzystując pochodzenie, dawała sygnał, że pozostaje w łączności z przeszłością i ze swoimi przodkami. Czyni to zresztą do dziś, chociażby za sprawą powtarzania w wywiadach, że chciałaby, aby wszyscy ludzie stosowali zaimek "oni" do określenia siebie nawzajem, tak jak robi to ona sama. - Używanie zaimka "oni" uważam za sposób na zdekolonizowanie płci. Wśród Indian nie używa się zaimków osobowych, określenie naszej płci znajduje wyraz już w imieniu – wspominała w wywiadzie dla "The Hollywood Reporter".
W wielu strojach, które aktorka wybiera na czerwony dywan, poza okazjami najbardziej formalnymi, dominują elementy nawiązujące do etniczności i tradycji rdzennych przodków. Bogato zdobione pledy, ręcznie tkane swetry z haftami nawiązującymi do historii Indian, kolorowa plemienna biżuteria, delikatny, często niemal niewidoczny makijaż.
Gladstone musi doskonale wiedzieć, co robi, by się wyróżnić, paradoksalnie przez bycie zupełnie zwyczajną, niemal nudną. W świecie, w którym dominuje kolor i sztuczność, doklejane rzęsy i paznokcie, wszechobecne marki ubrań i dodatków, aktorka stawia na naturalność i oryginalność, których źródłem jest właśnie zwyczajność i przywiązanie do tradycji.
Omal nie rzuciła aktorstwa
Chociaż dzisiaj Gladstone jest na ustach wszystkich, o mały włos rzuciłaby karierę aktorską zniechęcona wieloletnim brakiem przełomu. Na krótko przed telefonem Martina Scorsese, który zapraszał ją na spotkanie na Zoomie w sprawie roli Mollie w "Czasie krwawego księżyca", zamierzała zatrudnić się w Departamencie Rolnictwa Stanu Waszyngton i na poważnie zajmować pszczołami (to od lat jej wielka pasja).
Decydując się na złożenie podania o pracę, zaprzepaściłaby jednak dziecięce marzenie grania w filmach i możliwości wcielania się w najróżniejsze postaci – takie jak jej ulubione Ewoki z "Gwiezdnych wojen". Dała sobie jednak jeszcze jedną szansę i wszystko wskazuje na to, że doczekała się, a na premierę oczekują już kolejne filmy z jej udziałem, w których już jednak nie będzie grała epizodów czy tła. Ta dziewczyna jest w ogniu, nie pozwoli się upchnąć w kącie!
W 51. odcinku podcastu "Clickbait" typujemy, kto zgarnie Oscara, a kto będzie musiał obejść się smakiem. Kto naszym zdaniem zgarnie najwięcej statuetek? Przekonaj się, słuchając nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: