Zmasowany atak trolli na "Zenka" czy brutalna prawda? Marne oceny filmu
Liczby prawdę wam powiedzą. Niestety, jakby TVP nie kombinowała, dane jasno wskazują, że więcej widzów miał erotyk "365 dni" niż film o życiu Zenka Martyniuka. A w sieci "Zenek" notuje upokarzająco niskie noty. Los przekorny? Zdecydowanie, bo krytycy nie są aż tak źle nastawieni do produkcji.
Na to starcie tytanów długo czekaliśmy. Gdy ogłoszono, że w tym samym miesiącu o uwagę polskich widzów będą walczyły dwa głośne filmy - "365 dni" i "Zenek" - wielu rzeczy można było się spodziewać. A to tego, że o kontrowersyjnym polskim erotyku będą rozprawiać psycholodzy i seksuolodzy. A to tego, że TVP słowem nie zająknie się, że taka produkcja w ogóle zawitała do kin. A to tego, że co by się nie działo na kinowych salach, "Zenek" będzie sukcesem. A i można było się spodziewać, że internauci nie pozwolą zapomnieć twórcom "Zenka", co myślą o filmie. I wszystko to się spełniło.
Zobacz: Don Vasyl o filmie "Zenek". Komentuje motyw porwania syna muzyka przez Romów
Żyjemy w rzeczywistości pełnej paradoksów. Film "365 dni" na postawie powieści Blanki Lipińskiej jest dobrze oceniany przez widzów (żeby nie wspomnieć o wręcz zakochanych w produkcji fankach!), ale zbiera raczej słabe, jeśli nie bardzo negatywne opinie krytyków.
Natomiast "Zenek" w oczach krytyków to film poprawny, na który spokojnie można wybrać się do kina. Tomasz Raczek dał filmowi 5/10 gwiazdek, doceniając grę Klary Bielawki. - Olśniewająca rola, znakomita aktorka, która dokonała cudów - mówił krytyk w rozmowie z Wirtualnymi Mediami.
Ale co innego myślą o tej produkcji internauci. Tak złego odzewu w sieci na jakiś polski film dawno nie widzieliśmy. Według internetowych baz danych "Zenek" to drugi najgorszy film na świecie.
Cytując discopolowego wieszcza: jak do tego doszło?
"Zenek" vs. internauci
Według ocen wystawionych przez użytkowników największej bazy filmów w Polsce, czyli Filmwebu, "Zenek" na liście pięciu polskich filmów, które weszły w tym roku do kin, zajmuje... piąte miejsce.
Średnio użytkownicy przyznawali mu jedynie 2 gwiazdki (na 10 możliwych).
Zaraz na 4. miejscu plasuje się erotyczna wersja romansu zrodzona w głowie Blanki Lipińskiej. Niby zajmuje 4. miejsce (czyli plasuje się gorzej niż "Mayday", "Psy 3" i "Jak zostałem gangsterem"), ale średnia ocen to już 5 gwiazdek.
Załóżmy więc, że jeden portal dramatu nie czyni. Jak sytuacja "Zenka" wygląda z kolei w największej światowej bazie filmów - IMDb.com?
Niestety, jest znacznie gorzej. Tu hit produkcji TVP oceniono na 1,4 (maksymalna ocena to i tu 10).
Wygląda na to, że jeśli internauci biorą się za wystawienie not "Zenkowi", to dają mu "jedynkę"..
Jak film wypada na tle wszystkich produkcji na świecie, które miały swoją premierę, licząc od 1 stycznia 2020 r.?
"Zenek" jest drugim najgorszym pełnometrażowym filmem, jaki trafił do kin. Wyprzedza go tylko turecka wersja historii o Lucky Luke'u ("Lazy Kit", ocena: 1,1).
W zaszczytnej piątce najgorszych filmów tego roku na świecie mamy jeszcze historię pilotów Messerschmidta, którzy próbują ocalić Londyn w czasie wojny przed groźnym atakiem ("Rocket Hunter", ocena: 1,5); historię pary dzieciaków, które walczą z okropnym Signore S ("Me contro Te - Il film: La vendetta del Signor S", ocena: 1,5); a także czeski film fantasy "Zakleté pírko" (ocena: 1,7).
"365 dni" na tej liście plasuje się na 19. miejscu, więc też nie najlepiej.
"Zenek" vs. reszta świata
Skąd takie niskie noty filmu o gwieździe disco-polo? Można przecież łatwo stwierdzić (w stylu telewizji publicznej), że oto pseudoelity szkalują Polskę na arenie międzynarodowej (i w ogóle w internecie, zgrozo) i mają coś do Zenka. Tyle tylko że tak nie jest. Szczucie na disco-polo już chyba nikogo nie bawi i nic nie wnosi do dyskusji. Mieliśmy przecież świetny przykład, że disco w kinach potrafi się sprzedać!
Mowa o filmie "Disco Polo". Na wspomnianym już Filmwebie dzieło Macieja Bochniaka miało ocenę 5,0. W ciągu dwóch miesięcy od premiery filmu obejrzało go ponad 840 tys. widzów. No i ile mówiło się o tym filmie, plus o świetnych rolach Dawida Ogrodnika, Joanny Kulig czy Tomasza Kota.
Czyżby sukcesowi "Zenka" przeszkodził sam mariaż z TVP? Może tym samym do filmu zrazili się ci, którzy nie przepadają za retoryką "Wiadomości" i sposobu, w jaki TVP promuje swoje hity? Jak wyglądałby box office, gdyby za "Zenkiem" nie stała stacja, która - bądź co bądź - polaryzuje społeczeństwo? Zostaje jedynie gdybanie.
A może problem tkwi w postaci Martyniuka? To można od razu wykluczyć, bo przecież jego benefis oglądały ponad 4 mln widzów przed telewizorami. Gdyby Polacy chcieli powiedzieć "goodbye" królowi disco-polo, byłoby to widać po wynikach i benefisu, i Sylwestra Marzeń TVP. Zenek był wisienką na torcie, creme de la creme i cudem ziemskim dla wyników oglądalności.
Film obejrzało do tej pory jedynie 240 tys. widzów ("365 dni" ponad 400 tys.), czyli mniej więcej tyle, ilu fanów na Facebooku ma profil zespołu Akcent.
W "Zenku" najwidoczniej coś nie zagrało, że gorszy jest już tylko turecki Lucky Luke.
Ale Polska daje Turcji przykład, jak wykaraskać się z wizerunkowego kryzysu. Można wzorem TVP podać wyniki "hitu" i porównać to z oglądalnością dwóch innych, trochę przypadkowych filmów muzycznych, które pokazywano rok wcześniej. Cuda przecież się zdarzają i marzenia się spełniają!