Znów na dnie. Kina nie chciały wyświetlać filmu z jego udziałem
Jeszcze niedawno wydawało się, że gwiazda Nicolasa Cage'a definitywnie zgasła. W ostatnich dwóch latach hollywoodzki gwiazdor zagrał jednak w kilku bardzo dobrych filmach i po latach ponownie znalazł się w obsadzie dużej, hollywoodzkiej produkcji. Los długo mu jednak nie sprzyjał.
Nicolas Cage znany jest z ekscentrycznego charakteru, który wpędził hollywoodzkiego gwiazdora w poważne kłopoty finansowe. Za 300 tys. dolarów kupił czaszkę dinozaura, którą licytował z Leonardo DiCaprio. Jak się później okazało, kradzioną. Za 7 milionów dolarów nabył jedną z wysp na Bahamach, 16 milionów kosztowały go dwa europejskie zamki. To jedynie początek listy szalonych zakupów Cage’a, który na dodatek nie pamiętał o konieczności płacenia podatków, co omal nie zakończyło się dla niego karą więzienia.
W końcu aktor stał się bankrutem. Żeby wygrzebać się z problemów finansowych, przez kilkanaście lat grał chyba we wszystkim, w czym mógł zagrać. Nie gardził nawet gażą, która sięgała kilkuset tysięcy dolarów (w szczytowym punkcie kariery za jedną rolę zgarniał nawet 20 mln dolarów). Brał też różne "fuchy" w rodzaju konferansjerki na weselach bogatych ludzi.
DIABELSKA JAZDA | Oficjalny zwiastun | Kino Świat
W ostatnim okresie można było zauważyć, że Cage powoli odbudowuje swój wizerunek w świadomości widzów i, co najważniejsze, bierze udział w coraz lepszych produkcjach, takich jak "Mandy", "Świnia", "Kolor z przestworzy" czy "Nieznośny ciężar wielkiego talentu". To były dobre filmy, ale jednak niszowe, adresowane do stosunkowo wąskiej grupy odbiorców.
Pierwszą od dłuższego czasu dużą, hollywoodzką produkcją Cage’a był "Renfield". Niestety, mimo dobrych recenzji komediowy horror sprzedał się w kinach bardzo słabo. Wpływy z dystrybucji kinowej sięgnęły zaledwie 26 mln dolarów przy kosztach wynoszących 65 milionów.
Trzy miesiące później, kolejny film z Nicolasem Cage’em też "roztrzaskał" w amerykańskich kinach i poszedł na dno. W przypadku "Diabelskiej jazdy" problem pojawił się już na etapie dystrybucji filmu, ponieważ kina nie były zainteresowanie wyświetlaniem tego tytułu. Na pewno nie w okresie, w którym "Barbie" i "Oppenheimer" cieszą się tak ogromną popularnością.
Ostatecznie "Diabelską jazdę" wyświetla w Stanach Zjednoczonych zaledwie 28 kin, które na pewno nie są zadowolone z frekwencji na tym tytule. Średnia wpływów na lokalizację podczas premierowego weekendu wyniosła zaledwie 192 dolary. W sumie produkcja, która kosztowała 48 mln dolarów zarobiła na starcie zaledwie 5,4 tys. dolarów. Dramat.
"Diabelska jazda" to sensacyjny obraz, którego scenariusz przypomina historię z "Zakładnika" z Tomem Cruise’em i Jamie Foxxem. Do samochodu przypadkowego mężczyzny (Joel Kinnaman) wsiada uzbrojony nieznajomy (Nicolas Cage) i trzymając go na muszce, każe jechać przed siebie.
Pewnym pocieszeniem dla fanów Cage’e jest fakt, że jego rola ("na pograniczu prawdziwego szaleństwa"), jak i sam film zbierają za oceanem dobre recenzje. Polska premiera "Diabelskiej jazdy" zaplanowana została na najbliższy piątek, 4 sierpnia.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" wybieramy się na wakacyjną podróż śladami hitowych filmów i seriali, zachwycamy się słoneczną Taorminą, przypominamy najbardziej wstrząsające odcinki "Black Mirror" i komentujemy nowy sezon show Netfliksa. A na koniec sprawdzamy, jak wypadł Marcin Dorociński w "Mission:Impossible". Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.