15 lipca
Uwaga, to film-pułapka. Kto nie chciałby mieć Anne Hathaway za dziewczynę i Jima Sturgessa za chłopaka? Zdając sobie sprawę z magnetycznego uroku swoich gwiazd, reżyserka Lone Scherfig może sobie pozwolić na wiele – jakiego świństwa by nie wycięła, widzowie i tak stać będą murem za bohaterami.
Koncept fabularny jest prosty, ale i dość przewrotny. Relacje Emmy i Dextera obserwujemy na przestrzeni 20 lat. Co ciekawe, każdego roku jest to tylko jedenjeden dzień – 15 lipca. Zaczyna się od nieudanej przygody łóżkowej, kończy na szczerej, ale niełatwej przyjaźni. Bohaterowie spotykają się oczywiście częściej, ale nam dany zostaje tylko ten skromny wycinek, będący rocznicą ich pierwszego zbliżenia się do siebie.
„Jeden dzień” to solidne romansidło - jedno z tych, które choć kończą się rozdzierającą tragedią, zawierają w sobie także emocjonalny ładunek, pozwalający spojrzeć na całą sytuację trzeźwo i rozsądnie. Scherfig w nieco banalny, ale i przekonujący sposób poucza – nie traćmy czasu, bo zanim się obejrzymy życie przecieknie nam przez palce.