3 razy "S",czyli speed, Szyc i surrealizm
Nasze czasy, nasze realia, a jednak oglądając film miałam wrażenie, że przeglądam komiks. Ogromny dynamizm, który aż kipi z ekranu i poraża dźwiękiem. Niewyczerpane pokłady energii i niesamowite, wręcz nierealne efekty specjalne, które dobrze się ogląda. Jednak czy to wszystko?
„Wojna polsko-ruska” to ekranizacja książki Doroty Masłowskiej w reżyserii Xawerego Żuławskiego. Film ów opowiada o kilku dniach z życia wciąż naćpanego Silnego (Borys Szyc)
oraz jego związkach z kobietami, Magdą (Roma Gąsiorowska), Angelą (Maria Strzelecka), Natą (Sonia Bohasiewicz) i Olą (Anna Prus)
. Poznajemy również tajemniczą nastolatkę Dorotę (Dorota Masłowska), której myśli i wyobrażenie stykają się z akcja filmu.
Warto poświecić chwile aktorom, którzy swoim ciałem i emocjami powołują do życia bohaterów filmu. Na pierwszy plan wysuwa się Borys Szyc, który jest idealny do roli Silnego. To po prostu „zwierze”, którego nie da się ujarzmić, on gra całym sobą i wyrabia 100 procent normy. Krótko mówiąc – rewelacja. Ciekawą kreacje stworzyła również Sonia Bohasiewicz. Jej Nata to typowy babochłop. Aktorka która do tej pory kojarzyła mi się z bardzo zrównoważoną osobą, pokazała niezłego pazura i jest w tej roli bardzo wiarygodna.
To co zostaje w pamięci po projekcji to charakterystyczne dla tego obrazu hasła, takie jak: blokowisko, przekleństwa, dresy, narkotyki, laski. W filmie ewidentnie zacierają się granice między tym co realne, co dzieje się tu i teraz, a tym co jest wytworem ludzkiej wyobraźni. Widz może zobaczyć świat oczami człowieka, który wciąż jest na prochach. Początkowo nie zamierzałam zawitać na ten seans, myśląc, że to nie mój typ kina, które cenię i lubię. Jednak poszłam i przyznaje, że charakter filmu w pewien sposób obronił się w moim odbiorze. Film Żuławskiego ma w sobie to „coś” dla którego warto iść do kina i go obejrzeć. Odbiega co prawda trochę od pozostałych festiwalowych projekcji , ale to dobrze, bo gdyby wszystkie były zrobione jednakowo to najzwyczajniej w świecie byłoby nudno. Sądzę, że „Wojna polsko-ruska” może znaleźć tyle samo przeciwników co zwolenników, dlatego najlepiej jest nie sugerować się zdaniem innych, samemu udać się do kina i wyrobić sobie własną opinię na ów temat.