41. Festiwal Filmowy w Gdyni: Wojciech Smarzowski nie przyjął nagrody od Jacka Kurskiego od razu
W sobotę 24 września skończyła się finałowa gala 41. Festiwalu Filmowego w Gdyni. Wielką Nagrodę 41. FFG „Złote Lwy” dla najlepszego filmu „Ostatnia rodzina” otrzymał reżyser Jan P. Matuszyński. Jacek Kurski postanowił też przyznać w kuluarach własną nagrodę filmowi "Wołyń". Jak się jednak okazuje Wojciech Smarzowski, reżyser filmu, nagrody nie przyjął.
– Jeszcze nie otrzymałem żadnej nagrody i żadnej nagrody nie przyjąłem – tłumaczy Smarzowski w rozmowie z Patrycją Wanat z TOK FM. - Prezes telewizji pan Jacek Kurski chciał mi ją przekazać, ale nie chciał tego zrobić, co mnie zaskoczyło, na scenie, tylko po całej ceremonii. Co wydaje mi się dość kłopotliwe i dziwne - dodaje.
- Telewizja publiczna jest koproducentem filmu „Wołyń”, a ten film, tak mi się wydaje, jest mostem, który łączy Polaków i Ukraińców. Podoba się i z jednej strony, i z drugiej. Gdybym taką nagrodę otrzymał na scenie, tobym ją przyjął i od razu przekazałbym ją – bo to nagroda finansowa – na jakąś fundację wołyńską. Słyszałem o tym, że mam nagrodę odebrać we wtorek. Nie wiem, ile jest w tym prawdy. Ale ponieważ wszyscy mnie o to pytają, chciałem powiedzieć, że na razie sprawa nagrody jest absolutnie zawieszona.
Reżyser nie krył wcześniej, że to najtrudniejszy film w jego karierze. Po pierwsze ze względu na rozmach historii, a co się za tym kryje budżet („Wołyń” powstawał niemal pięć lat i został ukończony za pieniądze ze zbiórki), po drugie i najważniejsze – niezwykle delikatną tematykę.
Pomimo zgodnosci krytyków co do tego, że jest to film wielki, na sobotniej gali kończącej obraz Smarzowskiego otrzymał 3 nagrody, ale żadnej z najwazniejszych. Produkcja zgarnęła wyróżnienie za zdjęcia, charakteryzację i debiut aktorski. Jednak Kurski uznał, że są to niewystarczjące. - Jestem przekonany, że przejdzie do historii polskiej kinematografii - tłumaczył.
Ostatecznie doszło do porozumienia. - Umówiliśmy się z reżyserem, że uroczyste wręczenie nagrody nastąpi we wtorek w Warszawie. Dzisiaj tylko pozwalam sobie poinformować państwa o tej nagrodzie. Nagroda wynosi 100 tys. zł, pochodzi z funduszu popierania twórczości, który jest w dyspozycji prezesa.- tłumaczy Kurski.
Film "Wołyń" to epicki dramat historyczny, który rozgrywa się w małej wiosce zamieszkałej przez Ukraińców, Polaków i Żydów, położonej w południowo zachodniej części tej krainy. Akcja obejmuje okres sześciu lat, od wiosny 1939 r. do lata 1945 r. Ten film nie będzie łatwy w odbiorze - mówił o powstającym "Wołyniu" Wojciech Smarzowski.
Film ten jest jednak potrzebny - zwłaszcza teraz, kiedy mówimy o pojednaniu Polska-Ukraina - ocenił reżyser. Oczami głównej bohaterki, Zosi Głowackiej, widz obserwował będzie toczące się wypadki, zapoczątkowane wybuchem II wojny. Gdy poznajemy Zosię, jest ona zakochana w ukraińskim chłopcu z tej samej wsi. Dowiaduje się jednak, że ojciec postanowił wydać ją za najbogatszego we wsi gospodarza, Polaka Macieja Skibę, znacznie starszego od niej wdowca z dwójką dzieci.
Życie wioski zostaje odmienione najpierw przez okupację sowiecką, następnie przez niemiecki atak na ZSRR. Trwają polowania i brutalne mordy na Żydach. Tymczasem ukraińskie aspiracje do stworzenia niepodległego państwa, choć nie zyskały poparcia Niemców, wciąż rosną. Rośnie też napięcie pomiędzy polskimi i ukraińskimi sąsiadami. Oddziały UPA atakują polskie osady, a niekiedy Polacy z równą bezwzględnością biorą odwet na Ukraińcach. Pośród tego morza nienawiści Zosia próbuje ocalić swoje dzieci.