Alicja Bachleda-Curuś: Bezrobotna na własne życzenie?
31-letnia Alicja Bachleda-Curuś nie ma łatwo z polskimi dziennikarzami. Piękna aktorka, kursująca między Polską a Stanami Zjednoczonymi, już od dawna jest celem ataków mediów i często gości na pierwszych stronach gazet.
31-letnia Alicja Bachleda-Curuś nie ma łatwo z polskimi dziennikarzami. Piękna aktorka, kursująca między Polską a Stanami Zjednoczonymi, już od dawna jest celem ataków mediów i często gości na pierwszych stronach gazet.
Gdy odpuszczono już temat jej burzliwego związku z Colinem Farrellem, szybko zaczęto łączyć Bachledę-Curuś z innymi mężczyznami; ostatnio mówiło się o Sebastianie Karpielu-Bułecce, teraz na tapecie jest Piotr Woźniak-Starak (więcej tutaj)
.
Na tym jednak nie koniec – w polskich mediach omawia się głośno mniej udane kreacje aktorki, spekuluje o wysokości alimentów na syna i śledzi się nawet jej najdrobniejsze wpadki. Teraz pojawiła się informacja, że Bachleda-Curuś uważa się za wielką gwiazdę i za swój występ życzy sobie horrendalnych wręcz gaży. Wygląda na to, że polscy widzowie, którzy cenią talent młodej aktorki, prędko nie doczekają się nowego filmu z jej udziałem...**
Rozpieszczona gwiazda?
Gazeta Fakt podaje, że majątek rodziny Bachledy-Curuś wynosi ok. 600 milionów złotych, i sugeruje, że to właśnie dlatego przez te wszystkie lata rozpieszczana aktorka przyzwyczaiła się do luksusów.
Dorobek filmowy 31-letniej gwiazdy nie jest na razie zbyt imponujący – i, jak twierdzą dziennikarze, jeśli nastawienie aktorki się nie zmieni, jest bardzo prawdopodobne, że pozostanie przez dłuższy czas na bezrobociu.
Zastój kariery
Sama Bachleda-Curuś mówi o swojej karierze z wielkim optymizmem – stale opowiada o kolejnych projektach i przyszłych planach, jednak jej kariera od dłuższego czasu stoi w miejscu.
W 2012 roku zagrała w zmiażdżonej przez krytykę „Bitwie pod Wiedniem”, a w tym roku pojawi się zaledwie w jednym filmie, „The American Side” w reżyserii Jenny Ricker.
Jak to się stało, że tak obiecująca aktorka nie może odnaleźć się ani w Hollywood, ani w rodzimym show-biznesie? Okazuje się, że winę za zaistniałą sytuację ponosi sama zainteresowana.
''Stawia takie warunki, że producenci od razu się wycofują''
Jak donosi Fakt, polscy reżyserzy chętnie widzieliby ją w swoich projektach, ale aktorka żąda za swoje występy ogromnych stawek, na które naszych filmowców po prostu nie stać.
- Gdy pojawiają się propozycje w kraju, ona stawia takie warunki, że producenci od razu się wycofują. Wszystko musi być perfekcyjne, scenariusz napisany dla niej, a gaża ogromna – twierdzi informator gazety.
Kto w nią zainwestuje?
Nic dziwnego, że ludziom z polskiej branży nie spieszy się do zatrudniania aktorki.
Niektórych odstrasza informacja, że za kilkunastominutowy występ jurorski w rozrywkowym programie „X Factor” Bachleda-Curuś zażądała podobno 100 tysięcy złotych. Najwyraźniej nie wszyscy są chętni, by zainwestować w nią takie sumy.
Z jednej strony rozumiemy aktorkę, która ceni się i traktuje swoją pracę poważnie. Ale z drugiej – czy w ten sposób nie zamknie sobie wielu drzwi do dalszej kariery? W końcu z Hollywood, gdzie filmowcy są w stanie sprostać jej finansowym wymogom, propozycje również nie nadchodzą.
W dodatku Bachleda-Curuś jest tam znana bardziej nie jako aktorka, a była dziewczyna Colina Farrella... (Fakt/sm/gk)