Andrzej Pągowski: "To kobiety dokonały zmiany"
Andrzej Pągowski jak co roku stworzył plakat Polskich Nagród Filmowych Orły. W rozmowie z Wirtualną Polską powiedział, co sądzi o nagrodzie życia dla Agnieszki Holland. Opowiedział też o plakacie, który powstał, by wesprzeć filmowców w ich walce o tantiemy.
04.03.2024 | aktual.: 04.03.2024 12:05
Karolina Stankiewicz, Wirtualna Polska: Czy Orły są pana zdaniem ważne dla środowiska filmowego?
Andrzej Pągowski: Na pewno jest to nominacja i nagroda bardzo ważna i cieszę się, że z roku na rok staje się coraz bardziej prestiżowa. Najbardziej mnie cieszy to, że nawet tacy wyjadacze, którzy mają sporo nagród na koncie, wciąż mają na twarzach radość z tego, że są na tej scenie, że znów zostali docenieni. Zresztą artyści bez uznania więdną. Dlatego im więcej tego uznania dla artystów, tym więcej będziemy mogli tworzyć.
Pana plakaty tworzone dla Orłów są już tradycją. A czym dla pana jest ta nagroda?
Ta nagroda stała się dla mnie bardzo ważna w momencie, kiedy stałem się członkiem kapituły, która ją przyznaje. To jest bardzo duże wyróżnienie dla artysty, który nie jest filmowcem, ale kocha kino i jest związany swoimi pracami z potężną liczbą tytułów. Gdy z moimi przyjaciółmi rozmawiam na ten temat, to oni pytają "jak to się stało, że w twoim portfolio znalazła się cała historia polskiego kina"?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
No właśnie, jak to się stało?
Teraz jak o tym myślę, to przecież to nie było tak, że ja wiedziałem, że Agnieszka Holland, Krzysztof Kieślowski czy Janusz Kijowski będą w przyszłości wspaniałymi reżyserami i pilnowałem, żeby robić plakaty do ich filmów, bo to kiedyś się opłaci. Oczywiście, gdy robiłem plakat do "Człowieka z żelaza" dla Andrzeja Wajdy, to wiedziałem, w co wchodzę. Ale pierwsze moje spotkanie z Krzysztofem Kieślowskim było trochę dziwne. On mi mówił o chęci, bym robił dla niego plakaty do jego filmów, a ja wiedziałem, że on zrobił dopiero dwa tytuły. Teraz dziękuję losowi, że tych wszystkich ludzi na mojej drodze postawił.
Jak wyglądała praca nad plakatem do tegorocznej edycji Orłów?
Zawsze przy tego typu projektach staram się skomentować moment, w którym jesteśmy. Jak tworzyłem plakaty dla festiwalu w Gdyni, to one zawsze odnosiły się do sytuacji polskiego kina w danym momencie: jak nie było pieniędzy, to był szukający pracy reżyser, jak były pieniądze przywożone przez biznesmenów, to pojawił się pan z teczką pełną pieniędzy, by wesprzeć polskie kino. Tak samo było w tym roku tutaj. Z roku na rok kobiety są coraz bardziej ważne w polskim kinie. 15 października to właśnie kobiety pojawiły się przy urnach i to one dokonały zmiany. I dlatego na moim plakacie znalazła się właśnie kobieta. Mimo że orzeł jest kojarzony z "męskim" symbolem, to starałem się uskrzydlić nim polskie kobiety.
Stworzył pan też plakat wspierający artystów w ich walce o tantiemy.
Ten plakat to była nocna, szybka akcja. Pomysł prosty - posłużyłem się prostymi symbolami, czyli gestem wolności oraz taśmą filmową. Połączyłem to razem. Do tego motyw serca. Mam świadomość, że publiczność artystów kocha. Ale czasami rządzący czy dystrybutorzy, wszyscy ci, co są obok nas, nie do końca dają dowody na to, że nas kochają. I tak sobie pomyślałem, że może dołożenie serca nawiązującego w jakiś sposób do tego serduszka, które było przed wyborami w klapach polityków, będzie rezonować.
Czy jest pan w stanie wskazać swoją ulubiony polski film z ubiegłego roku?
Najbliższe są mi zawsze te produkcje, przy których pracowałem. A w zeszłym roku pracowałem m.in. przy "Kosie", który zgarnia obecnie wszystkie nagrody i przy filmie "Zielona granica" Agnieszki Holland, która dostała nagrodę życia.
Co pan sądzi o tej nagrodzie?
To jest nagroda, która na pewno się Agnieszce należy. Myślę, że sama Agnieszka może uznać, że jest za wcześnie na takie nagrody, bo przecież ona jest w pełni rozwoju twórczego, cały czas pracuje. Niedawno rozmawialiśmy na ten temat, że nagrody za całokształt to takie, które sugerują, że nastał jakiś koniec kariery. Agnieszka Holland pracy nie kończy, nawet będę współpracował z nią przy jej nowym filmie o Kafce. Dla mnie ta nagroda to nie tylko nagroda za jej dorobek życia. To uznanie za to, jakim jest człowiekiem. To co się działo wokół niej w ubiegłym roku... ten hejt, to opluwanie i atak – trzeba mieć bardzo silną osobowość i odporność, by to wytrzymać. Agnieszka jest drobną kobietą, ale o silnym charakterze i za to ją kochamy i szanujemy.
Rozmawiała Karolina Stankiewicz, dziennikarka Wirtualnej Polski
W 50. odcinku podcastu "Clickbait" zachwycamy się serialem (!) "Pan i Pani Smith", przeżywamy transformacje aktorskie w "Braciach ze stali" i bierzemy na warsztat… "Netfliksową zdradę". Żeby dowiedzieć się, czym jest, znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: