Przez lata uchodzili za idealne małżeństwo. On – sympatyczny, serdeczny mężczyzna, obdarzony doskonałym poczuciem humoru. Ona – emanująca ciepłem, niezwykle utalentowana, choć zawsze stojąca na uboczu, w cieniu sławnego męża. Bronisław Pawlik nigdy nawet nie spojrzał na inną kobietę, a prasa rozpisywała się o jego udanym życiu rodzinnym. Rzeczywistość nie była jednak tak kolorowa.
Przez lata uchodzili za idealne małżeństwo. On – sympatyczny, serdeczny mężczyzna, obdarzony doskonałym poczuciem humoru. Ona – emanująca ciepłem, niezwykle utalentowana, choć zawsze stojąca na uboczu, w cieniu sławnego męża.
Bronisław Pawlik nigdy nawet nie spojrzał na inną kobietę, a prasa rozpisywała się o jego udanym życiu rodzinnym. Rzeczywistość nie była jednak tak kolorowa.
Aniela Świderska, która w lipcu obchodzi 91. urodziny, w milczeniu znosiła humory męża i trwała przy nim, wierząc, że ukochany wygra walkę z nałogiem. Jednak słabość Pawlika do alkoholu okazała się silniejsza. I to ona ostatecznie zniszczyła ich związek.
Miłość od pierwszego wejrzenia
Aniela Świderska urodziła się 29 lipca 1925 roku. Dwadzieścia lat później w szkole teatralnej poznała młodszego o rok Bronisława Pawlika.
To była miłość od pierwszego wejrzenia. Zakochani szybko się pobrali i od tamtej pory, ze względu na wykonywaną pracę, byli praktycznie nierozłączni, ciesząc się z każdej spędzonej wspólnie chwili. Oczywiście w ich małżeńskim pożyciu zdarzały się i większe kłótnie:
- Czasem (żona - przyp. red.) mówi o mnie „choleryk”, za chwilę poważnie tłumaczy, iż jestem człowiekiem trudnym, a jednocześnie takim, z którym można wytrzymać nawet dwieście lat – przytacza słowa Pawlika "Na żywo".
Ekranowy debiut
Ale z czasem ich drogi zawodowe zaczęły się rozdzielać. Świderska na scenie zadebiutowała w 1946 roku* i od tamtej pory była silnie związana z teatrem.* Podczas gdy jej mąż podbijał małe i wielkie ekrany, na nią filmowcy nie zwracali praktycznie uwagi.
Pierwszą rolę filmową otrzymała dopiero w 1964 roku, w „Nieznanym” Witolda Lesiewicza; kolejna propozycja nadeszła po sześciu latach, kiedy aktorka pojawiła się gościnnie w serialu „Przygody psa Cywila”.
Znacznie chętniej zajmowała się dubbingiem - reżyserzy zachwycali się jej charakterystycznym głosem.
W cieniu męża
Świderska nigdy nie żaliła się, że pozostaje w cieniu męża. Była szczęśliwa, realizując się na scenie; równie chętnie wracała do domu, każdą wolną chwilę poświęcając ukochanej córce Annie Marii.
Popularność męża ją cieszyła, nigdy nie zazdrościła mu sukcesów, a jego prężnie rozwijająca się kariera nie stała się źródłem domowych konfliktów. Przeciwnie.
Pawlik, co rzadkie, nie korzystał ze sławy – choć kobiety go uwielbiały, pozostawał wierny swojej żonie.Ona zaś ufała mu całkowicie.
Wydawało się, że nic nie jest w stanie ich rozdzielić.
Wybuchowy mąż
Pawlik wielokrotnie podkreślał, że to właśnie dzięki żonie ma ochotę wracać do domu, ona dbała o ich szczęście i ciepło domowego ogniska. Przyznawał również, że nie jest człowiekiem łatwym we współżyciu, a o jego wybuchowym temperamencie krążyły w branży legendy.
- Zasadniczo jestem życzliwy ludziom, ale mam krewki charakter. Nie zapominam zbyt łatwo urazów i jeżeli zostanę mocno trafiony, niestety, pamiętam to długo. Ale na ogół jest tak, że w jednym momencie rozdarłbym kogoś na kawałki, a w następnym już bym go pozszywał – cytuje aktora magazyn "Na żywo".
Świderska jednak zawsze wiedziała, jak załagodzić jego wybuchy i dzielnie znosiła zmienne nastroje męża. Do czasu.
Walka z alkoholizmem męża
To nie rutyna czy inna kobieta zniszczyła małżeństwo Pawlików, a wódka.
Pawlik, nie mogąc poradzić sobie ze stresem nieodłącznie towarzyszącym pracy aktora, coraz częściej zaglądał do kieliszka. I choć żona próbowała odciągnąć go od alkoholu, jej starania szły na marne.
- Wylewał na siebie hektolitry wody kolońskiej, to była taka próba oszukania otoczenia przez nałogowego *alkoholika. Że niby nie czuć wtedy alkoholu i wszystko jest w porządku, podczas gdy nic nie jest w porządku, bo to choroba* – cytuje magazyn "Na żywo" słowa znajomego Pawlika.
Świderska przez długie lata znosiła to cierpliwie i w milczeniu, wierząc, że mąż pokona chorobę alkoholową.Trwała przy nim wiernie, wspierała go i dbała, by świat nie dowiedział się o jego nałogu.
Nałóg silniejszy niż miłość
Ale wreszcie i ona miała dosyć. Pod koniec lat 80. Pawlik całkowicie pogrążył się w nałogu. Świderska, widząc, że nie ma już żadnego wpływu na męża, postanowiła odejść. Wyprowadziła się z ich warszawskiego mieszkania i coraz więcej czasu spędzała w Domu Aktora Weterana w Skolimowie, który stał się jej schronieniem.
W 1998 roku Pawlik miał wylew. Świderska czuwała przy nim, wierząc, że może choroba przekona go do walki z nałogiem. Na próżno. Po wyjściu ze szpitala aktor wrócił do picia. Po czterech latach zdiagnozowano u niego raka żołądka. Zmarł 6 maja 2002 roku.
Po śmierci męża Świderska sprzedała ich mieszkanie Urszuli Dudziak i na stałe przeprowadziła się do Skolimowa. Ostatni raz pojawiła się na ekranie w 1998 roku w serialu "Matki, żony i kochanki". (sm/jz)