Anna Prucnal: aktorka wyklęta

Anna Prucnal: aktorka wyklęta
Źródło zdjęć: © East News

Zostałam zabroniona – wyznawała, tłumacząc, dlaczego ostatecznie zdecydowała się opuścić Polskę. Kiedy zagrała w filmie „Sweet Movie”, ściągnęła sobie na głowę prawdziwe kłopoty. PRL-owskie władze skreśliły ją całkowicie i została skazana na ostracyzm.

- Zostałam zabroniona – wyznawała, tłumacząc, dlaczego ostatecznie zdecydowała się opuścić Polskę. Kiedy zagrała w filmie „Sweet Movie”, ściągnęła sobie na głowę prawdziwe kłopoty. PRL-owskie władze skreśliły ją całkowicie i została skazana na ostracyzm.

Ponieważ nie pokajała się i nie żałowała swojego udziału w skandalizującym filmie, odebrano jej paszport. Nie mogła wrócić do Polski, nawet po to, by odwiedzić ciężko chorą matkę. Starano się wymazać jej nazwisko, sprawić, by „przestała istnieć”. Dziennikarze nie mogli o niej pisać i nikt nie chciał jej zatrudnić.

Mimo to Anna Prucnal się nie poddała. Zamieszkała we Francji, związała się z żonatym reżyserem i na nowo ułożyła sobie życie.


1 / 6

''Nie miałam ojca''

Obraz
© East News

Urodziła się w Warszawie, 1 stycznia 1940 roku. Jej ojciec był lekarzem, prawdopodobnie pół Żydem, pół Cyganem – i zginął, gdy Prucnal miała kilka miesięcy.

- Matka nie znosiła go, bo dał się zabić* – wspominała w „Gazecie Wyborczej”. *- Ratował Cyganów i Żydów. Ale matka nic z tego nie rozumiała. Został postrzelony w czasie łapanki. Niemcy zostawili go pod trupami. Przyjaciele przywieźli go do domu. Był lekarzem, wiedział, że nie ma dla niego ratunku.

Dzieciństwa nie wspominała najlepiej – brakowało jej rodzicielskiej miłości, sytuacja finansowa również pozostawiała wiele do życzenia.

- Nie miałam ojca. Chodziłam do szkoły sióstr zmartwychwstanek. Później do szkoły Towarzystwa Przyjaciół Dzieci, kiedy już w domu nie było pieniędzy – dodawała.

2 / 6

Brzydka i mało zdolna

Obraz
© Film polski

O aktorstwie marzyła już jako mała dziewczynka, choć pasjonowała ją także muzyka. Ukończyła warszawską Akademię Muzyczną i studiowała w berlińskiej Komische Oper. Ale do PWST jej nie przyjęto. Komisja twierdziła, że Prucnal nie ma ani urody, ani talentu.

Ale to jej nie zraziło.

- Po nauce u Waltera Felsensteina w Operze Komicznej byłam taką aktorką, która potrafi wszystko: śpiewa, tańczy, recytuje. Śpiewając Butterfly, robiłam salto w tył. Byłam prawie akrobatką – śmiała się po latach.

Zawzięła się jednak i zdała eksternistyczny egzamin aktorski. Zaczęła występować w STS-ie, niedługo potem trafiła też do filmu.

3 / 6

Rewolucjonistka seksualna

Obraz
© TVP/PAP/Zygmunt Januszewski

Szybko się okazało, że Prucnal – wbrew temu, co początkowo mówiono – ma i urodę, i talent. Bez problemu podbijała serca widzów i kolegów po fachu. Jej urokowi uległ także reżyser Andrzej Jarecki, który wkrótce poprosił ją o rękę.

Małżeństwo nie trwało długo. Gdy Prucnal wyjechała do Berlina wschodniego, poznała Jeana Maillanda. Choć oboje byli w związkach – Mailland miał żonę i dwóch synów – nie potrafili oprzeć się uczuciu. Wdali się w romans.

Prucnal wróciła do Polski i tam zorientowała się, że jest w ciąży.Był rok 1970. Wystraszona sytuacją polityczną, postanowiła wyjechać do Francji, do kochanka.

- Przyjechałam tam i odbiłam Jeana żonie – opowiadała w „Gazecie Wyborczej”. - Ale gdyby nie zechciał naszego dziecka, nie musiałoby mieć ojca. Byłam rewolucjonistką seksualną.

4 / 6

Odebrano jej paszport

Obraz
© getty

Nie spodziewała się, że nie będzie już mogła wrócić do kraju. W 1974 roku zagrała w filmie jugosłowiańskiego reżysera Dušana Makavejeva "Sweet movie".

- To była awangardowa alegoria seksualności i komunizmu* – opowiadała w „Gazecie Wyborczej”. *- To był ciężki film. Szokujący również w języku. Moja siostra w Polsce omal nie zemdlała, jak to zobaczyła.

PRL-owskie władze nie mogły jej wybaczyć udziału w tym filmie. Kazano jej zjawić się w ambasadzie i podpisać oświadczenie, że nie ma nic wspólnego z graną przez siebie postacią. Miała też przyznać, że reżyser jest „najgorszym człowiekiem na świecie”, „wrogiem Polski Ludowej”.

- Odebrali mi paszport. Kilka dni później dostałam list od przyjaciela z Warszawy, który pracował w piśmie "Radar". Znalazł tam w koszu na śmieci moje zdjęcia. Widział też dokument, że jestem zabroniona i nie wolno o mnie pisać – dodawała.

5 / 6

Pisano na nią donosy

Obraz
© East News

Nie mogła wrócić do Polski. Po latach dowiedziała się, że pisano na nią donosy – wysyłała je i rodzina, i przyjaciele, zarówno ci z Polski, jak i z Francji.

Zaczęła więc układać sobie na obczyźnie życie na nowo. Występowała we francuskich teatrach, nagrywała płyty i zdobywała coraz większą popularność.

6 / 6

''Tu Fe-llini''

Obraz
© East News

To właśnie w teatrze dostrzegł ją Fellini (na zdjęciu pierwszy z prawej) Kiedy zadzwonił do niej z propozycją roli, była przekonana, że to jakiś żart. Był środek nocy, a ona padała ze zmęczenia.

- Słyszę w słuchawce: "Fellini". "Odpieprz się!", mówię. Znów dzwoni. " Tu Fe-llini". "Jesteśmy zmęczeni. Zadzwoń jutro albo wyłączę telefon". "Przysięgam, że jestem Fellini. Przyjeżdżaj jutro do Rzymu". Wciąż myślałam, że to żart. Oddałam słuchawkę mężowi: "To jakiś twój kumpel się wygłupia". Jean z nim pogadał i mówi: "To naprawdę on" – opowiadała w „Wyborczej”.

I tak Prucnal otrzymała rolę w "Mieście kobiet" u boku Marcella Mastroianniego.

Polskę aktorka odwiedza sporadycznie – przyznaje, że nie ma na to czasu, całkowicie pochłaniają ją obowiązki.

- Pracuję, gotuję, sprzątam. Wychowuję wnuki – mówiła. I tylko czasem tęskni za ojczyzną. (sm/gk)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (25)