Anna Seniuk przez wiele lat błąkała się po świecie. "Bolesny i trudny temat"
27.03.2024 | aktual.: 27.03.2024 11:05
Dzieciństwo Anny Seniuk zdecydowanie różniło się od tego, które miała większość z nas. Aktorka przeżyła wiele ciężkich chwil razem z rodziną. Miała zaledwie dwa lata. O tym, co przeżyła, opowiedziała w rozmowie z serwisem Gazeta.
Seniuk miała zaledwie dwa lata, kiedy jej rodzina straciła dorobek życia i ruszyła w wędrówkę po świecie. Aktorka mieszkała w pałacu Potockich w Zatorze, w Krzeszowicach, Jawiszowicach, aż wylądowała w Krakowie, a na sam koniec trafiła do Warszawy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To właśnie z Krakowem Anna wiąże wiele wspaniałych wspomnień. To tu chodziła do liceum i rozpoczęła studia w szkole teatralnej. Na temat swoich korzeni i historii rodzinnej opowiedziała w bardzo szczerym wywiadzie dla gazety.pl.
Zanim stała się popularną i cenioną aktorką, wiele przeszła. W młodości życie jej i jej rodziny było niekończącą się wędrówką. Przez długie lata nie mogli zagrzać nigdzie na dłużej miejsca. Wszystko rozpoczęło się, kiedy rodzice Anny stracili dorobek swojego życia. Co się stało?
W 52. odcinku podcastu "Clickbait" rozwiązujemy "Problem trzech ciał" Netfliksa, zachwycamy się "Szogunem" na Disney+ i wspominamy najlepsze seriale 2023 roku nagrodzone na gali Top Seriale 2024. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:
Dzieciństwo Anny Seniuk
Aktorka wróciła wspomnieniami do chwili z dzieciństwa, gdy w wagonie bydlęcym jechała z rodziną w nieznane. Nie mieli nic, poza sobą. Miłość i wola przetrwania pozwoliły im przejść przez ten trudny okres w życiu.
- Od dziecka jestem podróżniczką. Urodziłam się w... Iwano-Frankiwsk... tak to się teraz nazywa. To było polskie miasto na południe od Lwowa. Nazywało się Stanisławów. Niewiele tam mieszkałam. Tam była cała rodzina ojca, matki, dziadkowie jedni, drudzy. Byliśmy wspólnotą rodzinną. To wszystko się rozsypało kiedy w 1945 r. musieliśmy opuścić te ziemie. To się mówiło repatriacja, a tak naprawdę to było wypędzenie. I po tym zaczęła się taka moja wędrówka w życiu. Co parę lat zmienialiśmy miejsca zamieszkania - wyznała aktorka Bartoszowi Pańczykowi w wywiadzie dla serwisu Gazeta.
Po latach udało się jej wrócić na "stare śmieci"
Seniuk jest bardzo zainteresowana historią swojej rodziny i miejscem, w którym przyszła na świat. Nie jest w stanie sobie go przypomnieć, bo kiedy tam mieszkała, była bardzo mała, ale po latach odwiedziła Stanisławowo.
- Stanisławowa niestety nie pamiętam. Pojechałam tam kiedyś po wielu latach. Poczułam polskość tego miasta w architekturze. Znalazłam dom, w którym się urodziłam, ale nie mam z tym miastem wspomnień. Rodzice o tych czasach wołyńskich niechętnie opowiadali. Na szczęście nie mieszkaliśmy na Wołyniu. Rozumiem ich. Nie chcieli nigdy tam już wrócić. To był bolesny i trudny temat. Teraz kiedy jestem ciekawa ich wspomnień, to nie mam kogo o to zapytać. Kiedy jesteśmy młodzi, to nas nie interesują nasze korzenie. Mamy tyle wyzwań, tyle rzeczy do zrobienia, świat do obejrzenia... Interesujemy się tylko sobą, to taka bezczelna młodość i to jest normalne. A potem dopiero zaczynamy się rozglądać i widzimy, że chcielibyśmy się dowiedzieć, skąd się tu znaleźliśmy, bo mamy niewiele wspomnień. Chcemy zapytać matki, ojca, dziadka, i okazuje się, że nie ma kogo spytać - powiedziała aktorka.