Od 22 lat jest mężem Pauliny Petrykat, którą poznał 30 lat temu, jeszcze jako uczeń. Licealne uczucie przetrwało wszystkie próby. A przecież nie zawsze było łatwo, zwłaszcza gdy w życiu aktora pojawiła się inna kobieta...
Ich związek to idealny przykład, że prawdziwa miłość faktycznie istnieje. Artur Żmijewski, jeden z najpopularniejszych polskich aktorów, mężczyzna, do którego wzdychają tysiące kobiet, ani myśli o wykorzystywaniu swojej sławy do uwodzenia pań – od lat pozostaje wierny swojej wybrance i nie w głowie mu romanse.
Choć stale otrzymuje zaproszenia „na kawę” i słyszy miłosne wyzwania, Żmijewski skutecznie unika wszelkich skandali i nie wikła się w żadne romanse. Od 22 lat jest mężem Pauliny Petrykat, którą poznał 30 lat temu, jeszcze jako uczeń. Licealne uczucie przetrwało wszystkie próby. A przecież nie zawsze było łatwo, zwłaszcza gdy w życiu aktora pojawiła się inna kobieta...
Zarozumiały goguś
Już w liceum nie mógł narzekać na brak powodzenia – występował w szkolnych przedstawieniach, a koleżanki wzdychały do niego po cichu, wierząc, że kiedyś odwzajemni ich uczucie. Ale nic z tego.
Być może dlatego, że nastoletni Żmijewski był dobrze wychowanym, grzecznym chłopcem, samotnikiem, a w dodatku nieśmiałym.
- Od młodych lat mam poczucie odpowiedzialności, które blokuje szaleństwa – wyznawał w Playboyu - Kiedyś było to poczytywane za moją wadę. Uważano mnie za zarozumiałego i nieprzystępnego gogusia – śmiał się.
W tajemnicy przed rodzicami
A jednak wkrótce w szkole pojawiła się dziewczyna, która zdołała zdobyć jego uczucia. Paulina Petrykat zupełnie zawróciła Żmijewskiemu w głowie.
I to do tego stopnia, że chłopak, który zarzekał się, że tak bardzo nienawidzi szaleństw, wyjechał z dziewczyną na wakacje, pod namiot na Mazury, całą wyprawę zachowując w tajemnicy przed rodzicami. Studia ich nie rozdzieliły. Kiedy Żmijewski wreszcie dostał się do wymarzonej szkoły teatralnej (za pierwszym razem oblał nie dlatego, że nie spodobał się komisji – po prostu... spóźnił się na egzamin), nie chciał zamieszkać w akademiku i codziennie dojeżdżał pociągiem ze swojego rodzinnego Legionowa.
Romans na studiach
Związek Artura i Pauliny rozkwitał, ale wtedy w życiu początkującego aktora ojawiła się „ta druga”.
Magdalena Wójcik, piękna blondynka, dopiero co zaleczyła złamane serce – wcześniej wzdychała do kolegi z planu, Jacka Chmielnika (więcej tutaj)
, ale ten, świeżo po ślubie, okazał się odporny na jej wdzięki. Wójcik skierowała więc swoje uczucia w stronę znajomego ze studiów...
To właśnie dla jasnowłosej aktorki Artur Żmijewski porzucił swoją szkolną miłość. Ale nie na długo – jak twierdził, szybko zrozumiał swój błąd i wrócił do Pauliny, która wybaczyła mu tę zdradę.
Męskie priorytety
Żmijewski, zrozumiawszy, jaki skarb mógł utracić, oświadczył się i wkrótce poprowadził Paulinę do ołtarza. Od tamtej pory pozostaje wiernym i idealnym mężem. Pokus jest, oczywiście, wiele, ale tym razem aktor potrafi się już im oprzeć.
- Trzeba umieć stanąć z piękną kobietą do zdjęcia, a potem mimo sprzyjającej sytuacji zawinąć się i powiedzieć „do widzenia” - mówił w Twoim Stylu. Dodawał też, że nie wyobraża sobie zdradzić i zawieść ukochanej osoby.
- Facet musi sobie ustalić priorytety. Jeśli zdecydujesz się być z kimś i obiecujesz mu, że na dobre i na złe, warto sobie o tym przypomnieć co jakiś czas. I w chwili kryzysu, zastanowić się co dalej. Powiesz: „Do widzenia”? Zostawisz bliską osobę z problemami, zawalisz jej świat?
Praca i rodzina
To nie aktorstwo, ale rodzina jest dla niego najważniejsza. Wraz z żoną wychowuje troje dzieci i, jak sam mówi, jego życie znacznie się zmieniło. Na początku trudno mu było wypracować kompromis, ale wreszcie zrozumiał, że powinien oddzielać pracę od życia prywatnego.
Nauczył się dystansu do swojego zawodu i przestał przynosić pracę do domu. - Kiedyś z pietyzmem składałem w pokoju wszystkie scenariusze, jakie dostawałem, i po latach zrobił się z tego ogromny stos.* Pewnego dnia zebrałem wszystko i wyrzuciłem* – opowiadał w Gali.
- Uznałem, że to dla mnie za duże obciążenie psychiczne, że nie powinienem przekładać życia moich bohaterów na moje życie prywatne, a wreszcie – że w domu zrobił się potworny bałagan. Do pewnego momentu byłem w stanie wyrecytować wszystkie swoje role, po kolei, według dat. W końcu powiedziałem stop, to nie ma sensu. Trzeba zamknąć się na tamten świat i iść do przodu w życiu realnym.
Mężczyzna idealny?
Całe szczęście jego żona jest wyjątkowo wyrozumiała. W dodatku mają podobne zainteresowania i charaktery; oboje niezbyt chętnie pojawiają się na imprezach i wolą trzymać się w cieniu, unikając medialnego zainteresowania. Ku zadowoleniu Żmijewskiego, jego żona pracuje w branży niezwiązanej z show-biznesem.
- Dzięki temu dom jest dla nas miejscem, w którym po prostu odpoczywamy, cieszymy się sobą i planujemy przyszłość – mówił.
I choć dziennikarze nazywają go mężczyzną idealnym, on sam podchodzi do tego określenia z dystansem, twierdząc, że ma wiele wad. Przyznawał się nawet, że w pewnym czasie trochę za bardzo pochłonął go hazard. Całe szczęście w porę zdołał się opanować. Poza tym nie ma wielu powodów do narzekań – widzowie go kochają, producenci chętnie zatrudniają, a jak donoszą media, dzięki popularnemu serialowi o „Ojcu Mateuszu” Żmijewski wzbogacił się aż o... 4,5 miliona złotych.
(sm/mn)