Bartosz Żurawiecki: Ludzie ludziom...

W Warszawie trwa właśnie ósmy już festiwal „Watch Docs - Prawa Człowieka w Filmie. Ale dokument, który pokazano na jego otwarcie – „Standard Operating Procedure (“Standardowe procedury operacyjne”) w reżyserii Errola Morrisa – jest dla mnie filmem nie tyle o prawach człowieka, co – niestety – o naturze człowieka. A może i o naturze tego świata?

Autor postawił przed kamerą osoby odpowiedzialne za wydarzenia w irackim więzieniu Abu Ghraib. Prostych amerykańskich żołnierzy płci obojga, którzy znęcali się nad przetrzymywanymi w więzieniu Irakijczykami i fotografowali się w czasie tych tortur. Zupełnie jak kiedyś esesmani. Tyle że technika poszła do przodu, zdjęć z Abu Ghraib jest więc znacznie więcej niż z jakiejkolwiek akcji nazistowskiej. To zresztą przez te zdjęcia sprawcy wpadli. Bo to one stanowiły niezbity dowód przestępca. Jednak próżność jest, jak widać, silniejsza nawet od upodobań sadystycznych.

Bartosz Żurawiecki: Ludzie ludziom...

10.12.2008 12:10

Nihil novi sub sole. Przypadek Abu Ghraib przypomina przecież słynny eksperyment przeprowadzony przez Philipa Zimbardo w 1970 roku. Grupę ochotników (deklarujących się jako pacyfiści) zamknięto w odizolowanym od świata, symulującym więzienie pomieszczeniu i podzielono na dwie grupy – strażników i więźniów. Szybko eksperyment ten trzeba było przerwać, bo “strażnicy” zatracili się w swojej roli i zaczęli stosować prawdziwą przemoc wobec “więźniów”. Poczucie władzy, bezkarności, wyabstrahowania z rzeczywistości, nuda…

W Abu Gharib doszły jeszcze stres i psychoza. Więzienie było pod ostrzałem, a przetrzymywanych w nim Irakijczyków oskarżano o zabijanie amerykańskich żołnierzy (część z nich była najzupełniej niewinna). Rozkazy z góry pozwalały na stosowanie dowolnych metod, by wyciągnąć od podejrzanych informacje. Zimbardo, po ujawnieniu zdjęć z Abu Gharib, orzekł, że winni nie są ludzie, lecz system. Nie byłbym tego taki pewien. W końcu system też jest dziełem rąk ludzkich. Ofiary pozbawione zostały tożsamości i człowieczeństwa. Nawet z filmu nie dowiadujemy się właściwie, jak większość z nich miała na imię i dlaczego znalazła się w więzieniu. W optyce oprawców byli oni tylko ciałem. Nie dość, że obcym, to jeszcze wrogimi. Zakładano im papierowe torebki na głowę, by swoim pełnym bólu i strachu spojrzeniem nie peszyli i nie dezorientowali strażników, gdy ci się nad nimi pastwili.

Widzieliśmy to w kinie nie raz. Niektóre zdjęcia wykonane w Abu Ghraib jako żywo przypominają kadry z filmu “Salo, czyli 120 dni Sodomy” Piera Paolo Pasoliniego. Nie podejrzewam młodych (średnia wieku – dwadzieścia parę lat) amerykańskich soldatów o znajomość klasyki europejskiego kina. Po prostu włoski reżyser, a przed nim pewien francuski pisarz, Markiz de Sade, potrafili bez pudła pokazać, w jaki sposób ludzie folgują swoim skłonnościom do okrucieństwa i dominacji.

I wiedzieli, że kryje się za tym seksualny podtekst. Gwałt fizyczny, psychiczny jako zasada rządząca męskim światem Abu Ghraib, w którym zmaskulinizowane kobiety próbują dorównać facetom pomysłowością w przemocy. I są w gruncie rzeczy przez nich sterowane. Gdy widzimy je przed kamerą, po kilku latach od tamtych wydarzeń, wydają się sympatycznymi dziewczynami. Tylko jakaś gorycz, jakaś niechęć, jakaś złość maluje się na ich twarzach. Zwłaszcza Lindy – tej, która najczęściej pojawia się na zdjęciach.

Refleksja? Jedna ze strażniczek, Sabrina pisywała listy do swojej żony, w których - z jednej strony - ze zgrozą opisywała to, co się dzieje, a z drugiej - przyznawała, że daje jej to “fun”. Inni trochę się wstydzą swoich zachowań, trochę opowiadają o tamtych zdarzeniach, jakby uczestniczyło w nich jakieś ich inne “ja”. Albo wzruszają ramionami, bo nie rozumieją, o co tyle krzyku. Bo przecież wypełniali rozkazy.

Banalność zła. Pani oficer mówi w pewnej chwili, że Amerykanie wiedzą, co jest dobre, a co złe. Skoro wiedzą, skoro są o tym święcie przekonani, to nic dziwnego, że to, co robią, uważają zawsze za dobre. Ku chwale Ojczyzny. W imię wolności, wartości, demokracji i Pana Boga.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)