Billy Zane: Gwiazdor ''Titanica'' po latach
24.02.2015 | aktual.: 22.03.2017 09:17
Bo czasami po prostu nie wychodzi. O czym na własnej skórze, dość boleśnie, przekonał się Billy Zane. Początki miał obiecujące – w latach 80. był jednym z wielu dobrze rokujących młodych aktorów, pojawił się w kilku popularnych i uchodzących dziś za kultowe filmach.
Bo czasami po prostu nie wychodzi. O czym na własnej skórze, dość boleśnie, przekonał się Billy Zane. Początki miał obiecujące – w latach 80. był jednym z wielu dobrze rokujących młodych aktorów, pojawił się w kilku popularnych i uchodzących dziś za kultowe filmach.
Szybko jednak okazało się, że młody Amerykanin nie ma „tego czegoś”. W ten sposób stracił rolę, która mogła uczynić z niego ulubieńca damskiej części publiczności – wyrzucono go z planu „Dirty Dancing” i zastąpiono Patrickiem Swayze.
Jego kariera pełna jest wzlotów i upadków, ale Zane'owi wybitnie brakuje szczęścia. Po „Titanicu” w zasadzie słuch o nim zaginął i aktor, dziś 49-letni i łysy jak kolano, bezpiecznego kąta szuka sobie w produkcjach klasy B.
Greckie korzenie
Urodził się 24 lutego 1966 roku w Chicago, w rodzinie o greckich korzeniach. Jego prawdziwe nazwisko, później skrócone przez rodziców, aby pasowało do amerykańskich standardów, miało „Zanetakos”.
Zane był zdeterminowany, by zostać aktorem i edukację kontynuował w Harand Camp of the Theater Arts. Kilka lat później jego starsza siostra Lisa również poszła w jego ślady i podzieliła los brata.
Choć zagrała w wielu filmach i serialach – między innymi w „Złym wpływie” u boku Jamesa Spadera i Roba Lowe'a – jej również nie udało się zdobyć prawdziwej sławy.
Obiecujący debiut
Zane debiut miał obiecujący. W 1985 roku pojawił się w „Powrocie do przyszłości”, gdzie otrzymał rolę Matcha, jednego z nastolatków znęcających się nad głównym bohaterem.
- To była moja pierwsza robota – mówił w wywiadzie dla portalu The Daily Beast. - Zlecenie dostałem już po dwóch tygodniach od przyjazdu do miasta w poszukiwaniu pracy, a to niezwykle rzadkie. To ono nadało ton pierwszej połowie mojej kariery. Chciałem zagrać Biffa – wyjawiał.
I choć przegrał rywalizację z Thomasem F. Wilsonem, to – tak jak inni starający się o tę rolę, którym się nie powiodło, ale spodobali się reżyserowi - został jednym z członków ekipy sadystycznego Biffa Tannena.
Nieudana próba
Zaraz po „Powrocie...” Zane dostał angaż w „Critters” i telewizyjnym „Bractwie sprawiedliwych”, a rok później pojawiła się okazja, by wreszcie wyrwał się z drugiego planu i udowodnił, że może podbić Hollywood.
Po tym, jak Val Kilmer odrzucił główną rolę w „Dirty Dancing”, filmowcy zgłosili się do Zane'a. Zadowolony aktor szybko się zgodził, ale równie szybko wyleciał z planu, kiedy okazało się, że... nie potrafi tańczyć (z tego samego powodu zrezygnowano z Sarah Jessiki Parker, która ubiegała się o rolę Baby).
W Johnny'ego ostatecznie wcielił się Patrick Swayze. A Zane jak niepyszny wrócił na drugi plan.
Znienawidzony przez tłumy
Dopiero po 10 latach los się do niego uśmiechnął. W 1996 roku wystąpił w „Fantomie”, filmie, który wreszcie uczynił jego nazwisko rozpoznawalnym (i wypromował w Ameryce Catherine Zetę-Jones). Z „Fantoma” Zane trafił pod opiekuńcze skrzydła Jamesa Camerona, otrzymując w „Titanicu” rolę Cala Hockleya, gruboskórnego, bogatego narzeczonego Rose (Kate Winslet).
- Po premierze byłem szczerze nienawidzony – śmiał się w The Telegraph. - Ale granie „złego kolesia” sprawiło mi ogromną przyjemność. Jim [Cameron – przyp. red.] i ja uważaliśmy, że musimy spróbować zrozumieć Cala – mówił, tłumacząc, że jego bohater nie był w zasadzie złym człowiekiem, ale ofiarą swoich czasów. - To, na swój sposób, naprawdę tragiczna postać.
Wszystko przez alimenty
Ale po „Titanicu” Zane, choć zasypany komplementami przez krytykę, wrócił do grania w masowo produkowanych filmach nie najlepszej jakości. Przyznawał, że zdaje sobie sprawę, że jego kariera nie zmierza w pożądanym kierunku, ale tłumaczył, że to wszystko przez... alimenty.
- Ożeniłem się, kiedy miałem 21 lat* – wspominał w rozmowie z portalem The Daily Beast. Jego wybranką została Lisa Collins, którą poznał na planie „Martwej ciszy”. *- Byliśmy razem przez 8 lat i wciąż jesteśmy przyjaciółmi.
Jednak po rozwodzie zasądzono mu niezwykle wysokie alimenty.
- Wybrałem wolność i robiłem wszystko, aby co miesiąc płacić te ogromne kwoty. Dla takiego młodego mężczyzny to było okropne. To wydarzyło się w połowie zdjęć do „Titanica”. Od tamtej pory robiłem wszystko, żeby zdobyć pieniądze.
Zanurzony po uszy w kinie klasy B
Następnie przez kilka lat Zane próbował ułożyć sobie na nowo i życie uczuciowe, i zawodowe – ale w obu przypadkach bez skutku.
Jego kolejne związki szybko się rozpadały i dopiero w 2011 roku znalazł szczęście u boku modelki Candice Neil, która urodziła mu dwie córki. Na razie nie zalegalizowali związku, choć aktor twierdzi, że w najbliższym czasie można spodziewać się uroczystości.
- Nazywam ją swoją żoną, ona mnie swoim mężem. Ślub odbędzie się tak szybko, jak tylko pozwolą nam na to nasze grafiki – twierdził w magazynie Splash.
Obawiamy się, że w rzeczywistości może mu to zająć nawet kilka lat. Zane rzucił się w wir pracy, przyjmując chyba wszystkie role, jakie mu zaproponowano, i coraz bardziej zanurzając się w kinie klasy B (jak „Zombie Killers: Elephant's Graveyard” czy „Ghost of Goodnight Lane”). A im głębiej w nie wchodzi, tym mniejsza szansa, że kiedyś uda mu się powrócić do mainstreamu. (sm/gk)